Kredyty w euro cieszą się coraz większym wzięciem. Zdaniem ekonomistów i bankowców euro wkrótce może zagrozić dominującej pozycji franka szwajcarskiego. Dziś o kredyt w euro jest tak samo trudno jak we franku.
Przez lata dużo niższe stopy procentowe w Szwajcarii niż Polsce były głównym czynnikiem powodującym, że klienci polskich banków, zadłużając się na cele mieszkaniowe, masowo wybierali głównie właśnie franka, a nie złotego. Kusiło ich przede wszystkim to, że raty kredytów we frankach były znacznie niższe niż pożyczek we frankach. Po serii ostatnich obniżek stóp procentowych Europejskiego Banku Centralnego (EBC) coraz atrakcyjniejsze stają się kredyty w euro. Obecnie koszt pieniądza w euro jest tylko o punkt procentowy wyższy niż we franku (główna stopa EBC wynosi obecnie 1,5 proc. wobec 0,5 proc. w Szwajcarii i 4 proc. w Polsce).
- W ciągu kilku minionych tygodni zaobserwowaliśmy nieznaczny wzrost zainteresowania kredytami hipotecznymi denominowanymi w euro - przyznaje Aleksandra Myczkowska, rzecznik BGŻ, jednego z nielicznych dużych banków, który w swojej ofercie ma jeszcze zarówno kredyty we franku szwajcarskim, jak i w euro.
- Po kolejnej obniżce stóp kredyty w euro zyskały na atrakcyjności. Kredyty w euro jednak wciąż pozostają mniej atrakcyjne niż kredyty we frankach, a w wielu bankach warunki, jakie trzeba spełnić, są dla obu tych walut takie same lub zbliżone - zauważa Paweł Majtkowski, analityk finansowy firmy Finamo.
Co zatem przemawia za atrakcyjnością euro?
- Ostatnia przecena złotego uświadomiła klientom niebezpieczeństwo związane z ryzykiem kursowym. Oczywiście w przypadku euro ono też istnieje, ale spodziewane wejście Polski do systemu kursowego ERM2 i związanie złotego ze wspólną walutą sprawia, że będzie ono mniejsze niż w przypadku euro. Także zdobycie finansowania dla kredytów w euro będzie łatwiejsze. Większość banków w Polsce związana jest z grupami finansowymi, dla których to właśnie euro jest rodzimą walutą - wylicza Marcin Mrowiec, główny ekonomista banku Pekao.
Przyznaje on jednak, że z powodu wyschnięcia rynku międzybankowego zdobycie finansowania dla kredytów w euro i franku jest obecnie jednakowo trudne.
- Gdy sytuacja na rynkach się ustabilizuje, finansowanie się w euro powinno być znacznie tańsze niż we franku - dodaje Mrowiec.
Liczą na to też bankowcy. Na wiosnę promocję kredytów hipotecznych denominowanych w euro planuje Allior Bank. Jak przyznaje Wojciech Sobieraj, prezes Alliora, bank już ma w ofercie takie kredyty, ale z rozruchem akcji kredytowej czeka na uspokojenie się sytuacji na rynkach finansowych.
Jak przyznają analitycy, kredyty w euro mogą pociągać tych klientów, którzy liczą, że uda im się zarobić na ryzyku kursowym. Zdaniem Paweła Majtkowskiego te osoby najchętniej zaciągałyby kredyty we frankach, jednak trudno im spełnić wygórowane warunki banków. W większości instytucji warunki dla kredytów w euro są podobne. Są jednak pewne wyjątki - na przykład w Deutsche Banku i banku DnB Nord można uzyskać kredyt w euro z marżą taką sama jak w wypadku kredytów w złotych.
- Dzięki zadłużeniu się w euro rata przeciętnego kredytu o wartości 300 tys. zł jest o ponad 230 zł niższa niż w wypadku pożyczki w złotych. Poza tym kurs euro w złotych jest obecnie bardzo wysoki, a więc jest spora szansa, że w okresie spłaty kurs się obniży, a z nim płacone raty - dodaje Paweł Majtkowski.
Zdaniem większości ekonomistów obecny kurs euro na poziomie 4,7-4,8 zł nie utrzyma się długo. Większość prognoz zakłada umocnienienie złotego. Optymiści widzą nawet kurs euro poniżej 4 zł na koniec 2009 r.