Wyraźne sygnały odwrócenia trendu mogą pojawić się dopiero po tym, jak indeksy wzrosną o kilkadziesiąt procent.
Pesymizm na rynkach akcji wydaje się sięgać zenitu. Mamy do czynienia ze skrajnie negatywnymi nastrojami inwestorów spowodowanymi dramatycznymi danymi makro, pojawianiem się opinii sugerujących przedłużanie się kryzysu oraz okresem publikacji bardzo złych wyników finansowych spółek. Trudno też uczepić się jakiejkolwiek nadziei na poprawę sytuacji w najbliższej przyszłości. Paradoksalnie tak właśnie z reguły wygląda okres kończący bessę. Problem polega na tym, że może on być rozciągnięty w czasie, co często zniechęca nawet najbardziej wytrwałych inwestorów. Może więc lepiej cierpliwie poczekać na wyraźne sygnały odwrócenia się trendu? Taka strategia może rodzić ryzyko zbyt późnego dostrzeżenia tych sygnałów. Rynki akcji spadają bez wyraźnej korekty wzrostowej od ponad półtora roku. Przeceny sięgają z reguły znacznie głębiej niż 50 proc., licząc od poziomu szczytów hossy. Indeksy notują poziomy niewidziane czasami od kilkunastu lat. Dzisiaj rynki akcji przypominają naciągniętą sprężynę, która może w każdym momencie wystrzelić. Wyraźne sygnały odwrócenia trendu mogą więc pojawić się dopiero po tym, jak indeksy wzrosną o kilkadziesiąt procent.
Ceny akcji na giełdzie warszawskiej ustanawiały jako jedne z pierwszych na świecie rekordy bessy. Oprócz zmagania się ze światowym kryzysem polski rynek finansowy jest dotknięty przez osłabianie się złotego. Bezpośrednio, bo oczekiwania na dalsze spadki rodzimej waluty czynią nawet bardzo tanie akcje relatywnie mało atrakcyjnymi dla inwestorów zagranicznych. Pośrednio, bo rosną straty z wycen instrumentów pochodnych, niewłaściwie użytych do zabezpieczenia ryzyka, oraz wartość kredytów hipotecznych w obcej walucie. Seria publikacji strat przedsiębiorstw z tytułu „toksycznych opcji” wydaje się nie mieć końca. Wraz ze wzrostem kursów walut wzrasta zagrożenie dla systemu bankowego. Sytuacja na rynku walutowym może się rozstrzygnąć w najbliższym czasie. Dalsze osłabianie może spowodować kryzys, co mogłoby pogłębić spadki w średnim terminie. Jeżeli inwestorzy zagraniczni uznają, że większej deprecjacji złotego już nie będzie, to mogą ze zdwojoną energią przystąpić do zakupów akcji. Po pierwsze, dlatego że kurs walut na obecnym poziomie nie stwarza jeszcze zagrożenia dla gospodarki, a czyni ją bardziej konkurencyjną. Po drugie, inwestorzy zagraniczni mogą zyskać podwójnie: kupując tanie akcje za tanie złote.