Jeszcze w I połowie tego roku Polska może pożyczyć z Banku Światowego 1 mld euro - ocenia Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego Ministerstwa Finansów.
To byłaby już druga część kredytu, jaki Polska zaciągnęła w BŚ. Pod koniec ubiegłego roku MF pożyczyło od banku już 1 mld euro.
- Pracujemy nad pozyskiwaniem środków w międzynarodowych instytucjach finansowych. Najprawdopodobniej jeszcze w I półroczu pociągnęlibyśmy drugą transzę kredytu w Banku Światowym o wartości ok. 1 mld euro. Rozmawiamy też z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI) nad nowymi formami finansowania - powiedział Piotr Marczak GP.
Philippe Maystadt, prezes EBI, zadeklarował przed kilkoma dniami, że bank pożyczy Polsce w tym roku 3,5-4 mld euro, głównie na finansowanie projektów strukturalnych, w tym na budowę dróg i autostrad.
Według Piotra Marczaka obecny kurs złotego może być jednym z argumentów za zaciąganiem nowych zobowiązań za granicą.
- Kurs walutowy i jego poziom jest jednym z elementów wpływających na ocenę zasadności finansowania się na takim czy innym rynku. Nie jest to jednak jedyny czy też nawet podstawowy element - mówi Piotr Marczak.
- Sytuacja rynkowa bardzo szybko się zmienia. Na początku roku koszt finansowania zagranicznego był istotnie wyższy niż finansowania krajowego, ostatnio się zbliżył, a złoty mocno się osłabił. Obecny kurs złotego, z punktu widzenia oceny efektywności finansowania zagranicznego, jest atrakcyjny - dodaje.
Rozmówca GP mówi, że resort zgromadził znaczne środki walutowe na rachunkach.
- Pochodzą one zarówno z emisji obligacji, jak i ze środków unijnych. Łącznie na koniec lutego wszystkie środki złotowe i walutowe, będące w dyspozycji Ministerstwa Finansów, wyniosły około 26 mld zł - powiedział.
Ministerstwo zamierza szukać nowych sposobów na pozyskiwanie środków na rynku krajowym. Być może w marcu sprzeda obligacje w trybie private placement - czyli przeprowadzi ofertę kierowaną do konkretnych inwestorów.
- Możliwość sprzedaży obligacji w trybie private placement dotyczyłaby przede wszystkim benchmarkowych obligacji rynkowych, czyli takich, jakie sprzedajemy podczas aukcji. Jeśli pojawiłoby się zainteresowanie innymi typami papierów, to nie wykluczamy dopasowania oferty - powiedział GP szef departamentu długu.