Prezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) Thomas Mirow powiedział w wywiadzie dla piątkowego "Le Figaro", że jego zdaniem Polska daje sobie radę z kryzysem w sektorze bankowym lepiej niż jej sąsiedzi Europy Wschodniej.

Podkreślił, że pomoc EBOR dla państw tego regionu jest kwestią najbliższych tygodni.

Mirow przypomniał, że EBOR zwiększy w tym roku pomoc dla trapionej przez recesję Europy Wschodniej. Według wcześniejszych zapowiedzi, bank zainwestuje w bieżącym roku rekordową kwotę 7 mld euro w państwach tego regionu, w tym na Węgrzech, w państwach nadbałtyckich, Rumunii, Serbii i na Ukrainie.

W wywiadzie dla "Le Figaro" Mirow zaznaczył, że plan pomocy dla Europy Wschodniej musi być wprowadzony jak najszybciej, gdyż w przeciwnym razie bankom tych krajów grozi "credit crunch" (załamanie się na rynku kredytowym). Zdaniem prezesa EBOR, istnieje tam obecnie realne ryzyko upadłości banków. W opinii Mirowa, zapotrzebowanie wszystkich państw regionu na pomoc może sięgać, w wypadku rozwinięcia się najgorszego scenariusza, nawet 350 mld dolarów.

Pytany przez dziennikarza gazety, w których państwach banki są najbardziej zagrożone, Mirow nie wymienił żadnego, by - jak powiedział - "nie dołączać się do spekulacji".

Zdaniem Mirowa, by nie doprowadzić do pogorszenia się sytuacji w bankach, "trzeba narzucić im bardziej ostrożne relacje między kapitałem własnym a zadłużeniem". "Polska robi to i wychodzi na tym lepiej od swoich sąsiadów. To lekcja wyciągnięta z ostatniego kryzysu bankowego w 1990 roku" - podkreślił Mirow.

Jego zdaniem, nie należy przyspieszać wejścia krajów Europy Wschodniej do strefy euro ani łagodzić kryteriów przyjęcia przez nie wspólnej waluty.

"Nie trzeba nic zmieniać w kryteriach wejścia (do strefy euro), gdyż mogłoby się to odbić na samym euro. Ale potrzebny jest bardziej jasny kalendarz wejścia tych krajów" - zaznaczył Mirow. "Większość państw Europy Środkowej, zwłaszcza Czechy i Polska utrzymują swoje finanse publiczne w porządku, mają nieduży deficyt budżetowy i mniejszy dług publiczny niż wiele krajów strefy euro" - zauważył prezes EBOR.