Na rynku ukraińskim kryzys tnie ogniem i mieczem. Nie można wypłacić pieniędzy z bankomatu, firmy zalegają z wypłatami, a politycy kłócą się, kto za to odpowiada. Jak to dobrze, że to poza naszymi granicami.
W gorszej sytuacji są polskie firmy, które tam zainwestowały grube miliony złotych i muszą sobie w tej sytuacji radzić. Na razie nikt nie mówi, że wycofa się z Ukrainy, ale nie wiadomo, co będą robić nasi przedsiębiorcy, gdy zbankrutuje pierwsza polska spółka na rynku ukraińskim. Rynek ukraiński jest perspektywiczny, kto to przetrzyma, może liczyć w przyszłości na krociowe zyski, tylko trzeba zacisnąć zęby i ... płacić. PKO BP już dokapitalizowało swój bank na Ukrainie. Na razie kryzys nie wyciął polskich firm na Ukrainie, ale też sparzyło się wielu inwestorów, którzy chcieli tam zainwestować. Mamy prawdziwą pożogę za naszą wschodnią granicą. Z tej perspektywy nasze problemy to niewielki pożar.