Nie rośnie już liczba nowych mieszkań czekających na kupno, ale jeśli utrzyma się obecne tempo sprzedaży, to te lokale na głównym rynku, czyli w stolicy, będą sprzedawane przez pięć lat.
Mimo że sprzedaż nowych mieszkań nadal jest bardzo mała, to przestała rosnąć liczba pustostanów czekających na nabywców. Tylko w Warszawie, w której koncentruje się 40 proc. krajowego rynku mieszkaniowego, takich wolnych lokali jest prawie 16,5 tys.
- Tradycyjnie deweloperzy większość swoich inwestycji oddają pod koniec roku i na początku kolejnego - mówi Aleksandra Szarek z Home Broker.
Nie należy się więc teraz spodziewać wysypu nowych mieszkań, zwłaszcza że w II połowie 2008 r. deweloperzy radykalnie ograniczyli inwestycje mieszkaniowe. Nie wszystkie też mieszkania do sprzedaży spełniają oczekiwania potencjalnych nabywców.
- Nie ma nowej oferty mieszkaniowej, więc z rynku zaczynają znikać najbardziej atrakcyjne mieszkania - mówi Celina Grabowska, kierownik zespołu analityków z redNet Consulting.
Z drugiej strony liczba transakcji na rynku nieruchomości jest bardzo niska. Początek roku nie przyniósł ożywienia na rynku kredytów hipotecznych, więc trudno się spodziewać większej liczby transakcji.
- W IV kwartale 2008 r. w Warszawie nabywców znalazło mniej niż 900 mieszkań, co było wartością najniższą na przestrzeni ostatnich dwóch lat - mówi Celina Grabowska.
Jeśli utrzyma się obecne tempo sprzedaży, to w stolicy deweloperzy przez najbliższe pięć lat będą pozbywać się wybudowanych do tej pory mieszkań. Nadwyżka ma szansę zniknąć - i to w ciągu zaledwie roku - gdyby powróciła sytuacja z 2007 roku, gdy kwartalnie sprzedawano nawet 5 tys. mieszkań.
Na powrót hossy na rynku nieruchomości będziemy jednak długo czekać. Najważniejszym czynnikiem, który hamuje sprzedaż nowych mieszkań, oprócz zapaści na rynku kredytowym, są oczekiwania potencjalnych kupujących, którzy spodziewają się, że mieszkania będą jeszcze tanieć.
Sami deweloperzy nie wykluczają kolejnych obniżek.
- Dalszy spadek cen jest możliwy, wiąże się z obniżką kosztów materiałów budowlanych i kosztów robocizny - uważa Wojciech Ciurzyński, prezes Polnordu.
Potencjalni kupujący mają więc do wyboru: czekać na niższe ceny lub kupić dzisiaj mieszkanie, korzystając z bardzo dużego wyboru.
- Deweloperzy są w trudnej sytuacji i niektórzy będą decydowali się na wynajem mieszkań, których nie są w stanie sprzedać - uważa Aleksandra Szarek.
Dotyczyć to może jednak tylko tych firm, których kondycja finansowa umożliwia wykończenie mieszkań pod wynajem.