Przybywa instytucji, które przyznają, że koszty finansowania ich działalności rosną.
ikona lupy />
Dochody odsetkowe banków / Dziennik Gazeta Prawna
Chociaż stopy procentowe nie zmieniają się od ponad trzech lat (główna stopa NBP od marca 2015 r. wynosi 1,5 proc. i dzisiaj Rada Polityki Pieniężnej pozostawi ją bez zmian), to w bankach komercyjnych jest inaczej. Konkurencja o pieniądze klientów wymusza modyfikowanie stawek, szczególnie w odniesieniu do depozytów.
W oficjalnych cennikach tego tak bardzo nie widać. Żeby dostrzec, że pozyskiwanie pieniądza jest coraz droższe, trzeba zajrzeć do sprawozdań finansowych. Albo na spotkania z zarządami, które coraz częściej wskazują na to jako na czynnik, który wpływa na obniżenie dynamiki zysków.
Kosztowna promocja
Wczoraj taką informację miał dla inwestorów Idea Bank należący do miliardera Leszka Czarneckiego. W I kw. minionego roku na różnicy w oprocentowaniu pasywów i aktywów zarobił ponad 185 mln zł. Teraz było to niecałe 138 mln zł. Duża część spadku to efekt sprzedaży spółki leasingowej, ale i w samym banku wynik odsetkowy obniżył się o prawie 12 proc., do 125 mln zł. „Koszty z tytułu zobowiązań wobec klientów” wzrosły o ponad 17 proc., do 99 mln zł.
Wcześniej o ruchu w górę stawek oprocentowania informowały m.in. Alior czy należący do trójki liderów naszego rynku Bank Zachodni WBK. Część instytucji, jak Millennium czy Getin Noble Bank, zwracała uwagę, że taka tendencja miała miejsce już pod koniec ubiegłego roku.
– Wzrosła wtedy presja na rynku na koszt pozyskiwania środków – tłumaczył na niedawnym spotkaniu z dziennikarzami Maciej Kleczkiewicz, wiceprezes Getin Noble.
Filip Gorczyca, wiceprezes Alioru, mówił natomiast, że wyższe koszty odsetkowe to efekt promocji, których celem było zdobycie nowych środków. – Przez trzy kwartały pozyskaliśmy od klientów detalicznych na konto lokacyjne 6,3 mld zł. Te pieniądze są inwestowane w aktywa płynne, obligacje skarbowe. Nie ma to wpływu na wyniki, skutkuje natomiast spadkiem marży – mówił na konferencji pod koniec ubiegłego tygodnia. Marża to zarobek na oprocentowaniu odniesiony do średniej wartości aktywów pracujących.
Mali dają więcej
Alior jest w gronie dużych banków liderem promocji. Nowi klienci przez kilka miesięcy mogą tam zarobić 3 proc. w skali roku. – Promocyjne depozyty będą co najmniej do końca roku. Celem jest zwiększenie udziału klientów detalicznych i osadów – zapowiedziała Katarzyna Sułkowska, prezes instytucji.
Osady to środki na rachunkach bieżących, które nie są wypłacane przez klientów. Instytucje finansowe z dużym prawdopodobieństwem mogą się spodziewać, że pozostaną one do ich dyspozycji na dłużej.
Banków oferujących, przynajmniej na początku, wysokie oprocentowanie jest więcej. Do rekordzistów, którzy przyciągają klientów oprocentowaniem rzędu 4 proc. w skali roku, należą Idea czy Nest Bank. To mniejsi gracze. Ale też wśród największych pojawiają się oferty znacznie wyższe niż dotąd. Punktem odniesienia jest tu ING Bank Śląski, w którym w ramach promocji można liczyć na odsetki rzędu 2,5 proc. Większy od niego Bank Zachodni WBK daje nawet 2,7 proc. Ta instytucja zbiera środki od klientów w związku z zapowiedzianym kilka miesięcy temu przejęciem podstawowej działalności Deutsche Bank Polska. Zgodnie z umową BZ WBK będzie musiał własnymi siłami zdobyć pieniądze, które DB Polska pozyskuje dziś z centrali we Frankfurcie.
To się musi skończyć
Innym powodem, dla którego banki zwiększyły zainteresowanie zbieraniem depozytów, są regulacje. Od tego roku z 80 proc. do 100 proc. wzrosła norma LCR. Jej wypełnienie ma zagwarantować, że w warunkach skrajnych instytucja finansowa będzie mogła przez miesiąc bez problemów pokrywać spodziewane wypływy środków. Alior w połowie minionego roku miał wskaźnik LCR nieprzekraczający 90 proc. W grudniu było to już 124 proc., a na koniec marca tego roku – 130 proc. W Pekao ze 121 proc. we wrześniu 2017 r. ten sam wskaźnik wzrósł na koniec marca do 135 proc.
Nawet ci bankowcy, którzy promocjami podnosili oprocentowanie depozytów, nie spodziewają się jednak, by taka tendencja utrzymywała się dłużej. Liczą na to, że dochody ich instytucji będą rosły za sprawą odsetek od kredytów. Nie musi to być związane z podwyżkami. Wystarczy wzrost wartości portfela. A także zmiana „miksu produktowego”: w miejsce nisko oprocentowanych kredytów dla dużych przedsiębiorstw i hipotek sprzedawane są bardziej dochodowe pożyczki dla małych firm i gotówkowe dla klientów indywidualnych.
Rekordziści przyciągają oprocentowaniem na poziomie 4 proc.