Opłaty związane z tzw. podatkiem dennym nie są wygórowane i nie powinny stanowić realnego obciążenia dla przedsiębiorców i zwykłych użytkowników wód - zapewnił w środę w Giżycku na Mazurach prezes Wód Polskich Przemysław Daca.

Prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie odniósł się podczas konferencji w Giżycku do - jak mówił - nieprawdziwych informacji medialnych sugerujących, że z powodu opłat za użytkowanie gruntów pokrytych wodami należącymi do Skarbu Państwa, ceny na Mazurach wzrosną dwukrotnie i będzie to najdroższy sezon w historii. Jego zdaniem takie doniesienia mogą doprowadzić do samospełniającej się przepowiedni, bo jeżeli ludzie usłyszą, że ma być tak drogo, to rzeczywiście przestaną przyjeżdżać.

Jak mówił, opłaty za tzw. podatek denny są ponoszone raz w roku i ich wysokość nie powinna stanowić realnego obciążenia dla przedsiębiorców, ani spowodować wzrostu cen dla zwykłych użytkowników przystani, pomostów i marin, czyli osób rekreacyjnie korzystających z jezior. Poinformował, że z szacunków Polskich Wód wynika, że realna wysokość tych opłat będzie stanowiła jedynie 1-2 proc. wszystkich przychodów rocznych przedsiębiorców działających w branży turystyki wodnej.

Prezes zaznaczył, że opłaty ponosi się jedynie za realnie zajmowany akwen, czyli obszar bezpośrednio powiązany z urządzeniem wodnym. Użytkownicy wnoszą je za okres, w którym zajmują ten obszar, czyli często jedynie od maja do września. Stawki są wyliczane na podstawie wniosków przedsiębiorców, którzy sami określają, jaki rodzaj działalności będą prowadzić.

Daca powiedział, że audyt w zakresie naliczania opłat wykazał, że jednostki organizacyjne Wód Polskich na Mazurach działają poprawnie, a wśród losowo wybranych umów zawartych przez RZGW w Białymstoku tylko jedna wymaga korekty.

Poinformował, że po rozmowach z burmistrzami mazurskich miast zdecydował o zorganizowaniu kolejnych spotkań i otwartych szkoleń dla przedsiębiorców, samorządowców i innych zainteresowanych osób z zakresu przepisów Prawa Wodnego, zwłaszcza stawek za grunty pokryte wodami. Pierwsze takie szkolenie ma odbyć się w przyszłym tygodniu w Giżycku.

Prezes powiedział również, że ze względu na przypadki uchylania się od ponoszonych opłat, zalecił kontrolę faktycznego wykorzystania majątku Skarbu Państwa, którym zarządzają Wody Polskie. Przypomniał, że na Mazurach głośne były przypadki stawiania pomostów i prowadzenia działalności bez pozwoleń wodno-prawnych czy innych nadużyć. Zaapelował do takich osób o niezwłoczne zalegalizowanie urządzeń wodnych i przestrzeganie obowiązującego prawa.

W środowej konferencji w Giżycku uczestniczyli przedstawiciele mazurskich samorządów i zarządcy portów. Mówili oni o swoich obawach związanych z opłacalnością dalszej działalności, powołując się na własne wyliczenia i szacunki kosztów, które będą mieli ponosić.

Podkreślali oni, że grunty wykorzystywane do "przedsięwzięć związanych z uprawianiem na wodach śródlądowych rekreacji, turystyki, sportów wodnych oraz amatorskiego połowu ryb" były dotychczas zwolnione z opłat. Mówili, też, że opłaty są wyższe niż początkowo obiecywano tzw. stronie społecznej podczas prac w komisjach sejmowych nad nowymi przepisami.

W przypadku pozostałej działalności opłaty za użytkowanie gruntów pokrytych wodami nie są nowym obciążeniem dla użytkowników wód. Do końca ub., czyli do wejścia w życie nowego Prawa wodnego i nowych stawek wprowadzonych w drodze rozporządzenia Rady Ministrów, korzystający z wód wnosili je na konta innych podmiotów publicznych. Obecnie pobierają je Wody Polskie, które są odpowiedzialne za gospodarkę wodną w Polsce.

Według Wód Polskich w niektórych przypadkach obecne stawki są niższe. Np. w przypadku gruntu przeznaczonego pod ogólnie dostępne darmowe kąpieliska i stałe tory wodne służące do uprawiania sportów wodnych stawka za 1 m kw. wynosi 1 grosz. Najwyższa stawka wynosi 8,90 zł i dotyczy sytuacji, gdy przedsiębiorca czerpie zysk ze względu na prowadzenie działalności nad wodą, która jest własnością Skarbu Państwa.

Po środowej konferencji w Giżycku prezes Daca powiedział dziennikarzom, że w jego ocenie obawy mazurskich użytkowników wód wynikają często z ich wyobrażeń, a nie konkretnych zapisów ustawy czy rozporządzenia. "Upewniłem się na tym spotkaniu, że rzeczywiście jest dużo wątpliwości i niewiedzy użytkowników wód i przedsiębiorców. Stąd staraliśmy się wytłumaczyć wszystkie nieścisłości i zgłaszane do nas problemy" - mówił.