Instytucje finansowe inwestują w start-upy technologiczne. Na razie są na etapie zasiewów. To, jakie będą zbiory, jest na dalekim drugim planie.
mBank w ubiegłym roku otworzył mAkcelerator – fundusz venture capital wyposażony w 50 mln euro – który ma inwestować i pomagać rozwijać się start-upom technologicznym. Zaczynające działalność firmy prócz pieniędzy i know-how zyskują dostęp do mBanku, który może być platformą do rozwoju biznesu. W portfelu mAkceleratora pojawiła się właśnie kolejna spółka – Centrum Bezpieczeństwa Cyfrowego.
Zareaguje jak strażak na wyciek danych
Na początek zaoferuje ona klientom mBanku usługę CyberRescue – wsparcie w zakresie bezpieczeństwa w sieci.
– Myślimy o CBC jak o strażakach, którzy są w stanie szybko zareagować na przykład w przypadku wycieku danych. Będziemy dopasowywać usługę w zależności od tego, z czym będą się zwracali użytkownicy – mówi Jarosław Mastalerz, partner zarządzający mAkceleratora, a wcześniej wiceprezes mBanku. Pomoc będzie darmowa, na czym da się zarabiać? – Liczymy, że w przyszłości, gdy będziemy chcieli zaoferować produkty zapewniające dodatkową ochronę w sieci, to użytkownicy będą bardziej skłonni kupić je od nas – mówi Mastalerz. – Każdy płaci za zabezpieczenie swojego domu. Wydaje nam się, że jeśli będziemy w stanie dostarczać dodatkowe narzędzia, które zapobiegną wypadkom w sieci, to pieniądze się pojawią.
Na etapie inwestycji są też dwa inne projekty funduszu. Jeden to firma Digital Teammates – „montażownia robotów IT”, czyli tworzenie i składanie komputerowych algorytmów. Jej pierwszym zadaniem była robotyzacja w centrum operacyjnym mBanku w Łodzi. Chodzi o to, by w powtarzalnych zadaniach ludzi zastępowały komputery. – Za dwa miesiące zaczniemy sprzedawać usługi na zewnątrz. Żeby firma była dochodowa w perspektywie 3–4 lat, musi zbudować ok. 1000 robotów i je obsługiwać – ocenia Mastalerz. Spodziewa się zainteresowania szczególnie ze strony szybko rozwijającej się u nas branży centrów usług. – Firmy, które zdecydowały się na centra offshoringowe, będą też bardziej skłonne do techshoringu – uważa.
Kolejny projekt to biometria behawioralna, którą w mBanku wdroży Centrum Bezpieczeństwa Cyfrowego. Pozwala ona na przybliżone zidentyfikowanie użytkownika np. serwisu bankowego na podstawie sposobu pisania na klawiaturze komputera czy poruszania myszką.
Jak mówi Mastalerz, fundusz zarezerwował już połowę kwoty, w jaką został wyposażony. – Są tysiące projektów, ale niekoniecznie takich, które nadają się do finansowania. Czasami ciekawsze są projekty w krajach ościennych. W Polsce wielu przedsiębiorców liczy tylko na nasz duży rynek. Ci z mniejszych krajów mają większą skłonność do ekspansji na innych rynkach– mówi szef mAkceleratora.
Konkurujemy z Facebookiem
O perspektywie zwrotu z inwestycji – ani o jej wartości – nie chce mówić Ricardo Campos, dyr. bankowości elektronicznej Banku Millennium i prezes Goodie, platformy zakupowej łączącej konsumentów z różnymi sklepami. Goodie to osobna spółka, jednak część spośród pracujących na jej rzecz kilkudziesięciu ludzi to pracownicy banku. Płynność zatrudnienia jest jednym z powodów, dla których Campos nie chce mówić o wartości inwestycji.
– Uruchomienie Goodie wynikało z tego, jak patrzymy na ewolucję zachowań klientów. Coraz więcej czasu spędzają oni w prywatnych ekosystemach sieciowych, jak Facebook czy Google. Z punktu widzenia biznesu, żeby w tych sieciach zaistnieć, trzeba ponosić duże koszty reklamy. Postawiliśmy sobie za cel stworzenie na nowo miejsca, w którym konsumenci mogliby spotykać się ze sprzedawcami. I to takiego, które dla jednych i dla drugich będzie darmowe. W pewien sposób rywalizujemy z FB czy Google – opowiada Campos. Goodie ma już prawie 300 tys. użytkowników mobilnej aplikacji. – Tempo rozwoju jest takie, że latem spodziewam się pół miliona, a na przełomie tego i przyszłego roku miliona. To pozwoliłoby nam znaleźć się w pierwszej piątce polskiego e-commerce – mówi Campos.
Według niego 90 proc. użytkowników serwisu nie jest klientami Millennium. Bank nie nastawia się w tej chwili na pozyskiwanie klientów dzięki Goodie. Ale w przyszłości w grę wchodzi nawet umożliwienie tego konkurentom. Na przykład poprzez otwarcie się na współpracę z innymi bankami, jak kilka lat temu zrobił PKO BP, który zainteresował innych graczy serwisem Blik. To jedna opcja. Inna: rozwój na innych rynkach w partnerstwie z międzynarodowymi firmami i centrami handlowymi, z którymi już współdziała w Polsce. W ślad za tym mogłyby pójść także produkty finansowe.
Programy lojalnościowe to również pole działania ZenCardu, ubiegłorocznej inwestycji PKO BP. Jak informuje bank, firma zbudowała platformę do tworzenia przez sprzedawców programów rabatowo-lojalnościowych, umożliwiającą jednocześnie zastąpienie karty kredytowej telefonem. – Spółka pracuje nad popularyzacją oferowanej technologii. Prowadzi też rozmowy z zagranicznymi partnerami, którzy są zainteresowani wdrożeniem tej technologii na swoich rynkach (m.in. w Finlandii i Czechach), intensywnie pozyskuje nowych klientów z grona małych i średnich przedsiębiorców, a także podpisuje kolejne umowy z dużymi klientami, z którymi właśnie prowadzi prace integracyjne – informuje Karolina Tomczak z biura prasowego PKO BP. Nie chce jednak zdradzać szczegółów. Nie ujawnia też wartości inwestycji banku w spółkę. Z raportu PKO BP za 2017 r. wynika, że na kupno i dokapitalizowanie ZenCardu wydano 18 mln zł.
Przykładów zainteresowania banków fintechami jest więcej. Niedawno Alior Bank uruchomił pierwszą osobną spółkę tego typu – Bancovo. To internetowy pośrednik finansowy. Jego celem jest zdobycie pozycji numer jeden w segmencie online. W 2020 r. ma sprzedać 2–3 mld zł kredytów. Na połowę tego roku Alior zapowiadał uruchomienie swojego akceleratora dla startujących fintechów. Umieści go w tym samym biurowcu, w którym ulokował się fundusz należący do mBanku. W ciągu trzech lat jest gotów zainwestować w fintechy 30 mln zł.
Komputerowe algorytmy zastąpią w powtarzalnych czynnościach ludzi