KOWALSKA: Wbrew pozorom w obrocie handlowym w Europie najgorsze morale płatnicze mają Włosi, Portugalczycy i Grecy – czyli kraje, które nie są postrzegane jako ryzykowne
KUKE ubezpiecza eksport na Ukrainę. Czy konflikt zbrojny bardzo wam zaszkodził?
Krótko po wybuchu wojny na Donbasie wszyscy ubezpieczyciele na świecie, podobnie jak KUKE, zaostrzyli swoją politykę wobec Ukrainy. Ograniczyliśmy nasze zaangażowanie w tym kraju, wprowadzając limity wartości ubezpieczanych kontraktów inwestycyjnych. Ale od tamtego czasu sytuacja bardzo się zmieniła, limity zostały podniesione, a w ubiegłym roku zdecydowaliśmy się ubezpieczać też długoterminowe kontrakty, dłuższe niż dwuletnie. Zaczęliśmy ubezpieczać nie tylko umowy zawierane przez polskie firmy z ukraińskimi podmiotami publicznymi, lecz także z ukraińskimi firmami prywatnymi.
Tam jest już na tyle bezpiecznie?
Obserwujemy sytuację i pozytywnie oceniamy proces odbudowywania się ukraińskiej gospodarki. Zwiększamy zakres naszej aktywności. Podkreślam, że ograniczenia na tym rynku dotyczyły przede wszystkim eksportu inwestycyjnego, czyli kontraktów zawieranych na Ukrainie przez polskie firmy, np. budowlane. W obrocie towarowym nie ograniczaliśmy możliwości zawierania ubezpieczeń.
Które branże najchętniej współpracują z Ukrainą? Albo raczej kogo najczęściej ubezpieczacie?
Bardzo aktywne są firmy budowlane. Zresztą nie tylko na Ukrainie, ale też na Białorusi czy w Rosji. A w bezpośredniej wymianie handlowej prym wiodą firmy spożywcze.
Jaki udział w wartości wszystkich kontraktów, które ubezpiecza KUKE, mają kontrakty „wschodnie”?
Jeśli chodzi o ubezpieczony obrót w 2017 r., to większość stanowią kraje UE, w tym Niemcy z 22-proc. udziałem w naszym portfelu eksportowym. Rynki wschodnie, rozumiane jako kraje WNP, stanowią natomiast ok. 19 proc. ubezpieczonych obrotów eksportowych. Najwięcej transakcji ubezpieczamy na rynkach rosyjskim, białoruskim i ukraińskim.
Czy wartość ubezpieczanych umów jest duża, jeśli zestawić ją z wartością polskiego eksportu?
Szacujemy, że polscy eksporterzy ubezpieczają ok. 2 proc. ogólnej sprzedaży do Niemiec. Ale już eksport na Białoruś ubezpieczony jest w ok. 15 proc.
Zapewne dlatego, że szkodowość – czyli wielkość wypłacanych odszkodowań i zawiązanych rezerw w stosunku do pozyskanej składki – na Wschodzie jest większa.
Wbrew pozorom w obrocie handlowym w Europie najgorsze morale płatnicze mają Włosi, Portugalczycy i Grecy – czyli kraje, które nie są postrzegane jako ryzykowne. A tam szkodowość jest znacznie większa niż w tzw. krajach ryzykownych. Dla przykładu szkodowość na rynku włoskim w ostatnich latach utrzymuje się na poziomie ok. 200 proc., podczas gdy wskaźnik ten w Rosji wynosi 60 proc., a na Białorusi i Ukrainie ok. 40 proc.
Chce pani powiedzieć, że moralność partnerów biznesowych we Włoszech jest gorsza niż np. na Białorusi?
Tak, według badań przeprowadzonych przez europejską firmę windykacyjną Intrum Justitia, Włochy – ale także Portugalia czy Hiszpania – w tym przodują. Przodują w negatywnym sensie. Ostatnio dogoniła je Grecja. To się przejawia na przykład w dłuższych okresach spłaty zobowiązań niż w innych krajach, w tym na Wschodzie. Z naszych analiz wynika, że średnie terminy płatności białoruskich odbiorców nie przekraczają 60 dni. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat w krajach takich jak Grecja, Portugalia czy Włochy średni okres spływu należności w przedziale 60–70 dni to standard. A z Białorusinami mamy akurat bardzo pozytywne doświadczenia. Zależy im na relacjach gospodarczych z Polską, i to widać w terminach płatności.
Jaka jest wartość kontraktów inwestycyjnych, czyli długoterminowych, które ubezpieczacie na ryzykownych rynkach?
W 2017 r. miały one wartość ok. 1,5 mld zł. W porównaniu do 2016 r. dynamika wzrostu była bardzo duża, bo w 2016 ubezpieczyliśmy niecały miliard. W tym roku będzie to zapewne wielkość porównywalna z poprzednim, aczkolwiek jego ostateczną wartość może zmienić jedna duża transakcja. Nie zawsze to, że ubezpieczamy jakąś transakcję, oznacza, iż zostanie ona doprowadzona do końca. Ubezpieczenie jest konieczne, żeby złożyć ofertę, ale potem toczą się negocjacje, trwają rozmowy, a ich wynik może być różny.
Jak to wygląda na tle całości ubezpieczanego obrotu i wymiany handlowej? Czy to istotna wartość?
Cały obrót eksportowy ubezpieczony przez KUKE w minionym roku wyniósł ponad 17 mld zł, z czego ok. 15 mld zł dotyczyło eksportu dóbr szybko zbywalnych. Oznacza to, że udział ubezpieczonego eksportu inwestycyjnego plasuje się na poziomie ok. 9 proc.
Czym różni się ubezpieczanie kontraktów w krajach ryzykownych od tych w krajach postrzeganych jako bezpieczne?
Ubezpieczamy działalność inwestycyjną na całym świecie, ale w eksporcie do krajów ryzykownych popularnym rozwiązaniem jest ubezpieczenie kredytu międzybankowego finansującego kontrakt eksportowy. To znaczy, że w imieniu inwestora zagranicznego bank inwestora zaciąga kredyt na finansowanie inwestycji w banku polskiego eksportera, przy czym środki z kredytu są wypłacane polskiemu eksporterowi za zrealizowane przez niego w ramach kontraktu dostawy lub usługi. W efekcie po zakończeniu realizacji kontraktu eksporter ma w pełni zapłacony kontrakt eksportowy, a bank inwestora spłaca kredyt przez okres kilku lat do banku finansującego. W krajach ryzykownych koszt finansowania jest znacznie wyższy niż u nas, przy naszych stopach procentowych. W takim mechanizmie ubezpieczającym się jest bank finansujący, a przedmiotem ubezpieczenia jest spłata kredytu. Pozwala to polskiemu eksporterowi zaoferować swojemu odbiorcy, oprócz wysokiej jakości towaru lub usługi, także atrakcyjne warunki finansowe.
Które rynki uważacie za ryzykowne, poza wschodnimi?
Jeśli chodzi o strukturę ubezpieczeń na rynkach ryzykownych, to rzeczywiście do tej pory ponad 50 proc. ubezpieczonego obrotu dotyczyło rynków rosyjskiego, białoruskiego i ukraińskiego. Ale wartość potencjalnych transakcji, jakie mogą się zrealizować w tym roku, może zmienić te proporcje. Zwiększył się znacznie udział krajów afrykańskich, są analizowane bardzo duże kontrakty z Ameryką Południową czy Bliskim Wschodem. Nasi eksporterzy zaczynają dywersyfikować działalność i analizują możliwości wchodzenia na nowe rynki zbytu. Dopiero za kilka miesięcy będzie można powiedzieć „sprawdzam” i zobaczyć, czy tylko na analizach się skończy.
A jaką rolę odgrywa KUKE na krajowym rynku?
Już dziś ubezpieczamy tu dużo obrotów, choć wiele firm o tym jeszcze nie wie. Chcemy rozwijać ten segment działalności. Zależy nam zwłaszcza na małych i średnich przedsiębiorstwach. One w większości przypadków nie ubezpieczają ryzyka transakcji. Duże przedsiębiorstwa są bardziej świadome instrumentów, których mogą użyć, by się zabezpieczać. Małe i średnie bardzo rzadko badają swoich kontrahentów, a jeszcze rzadziej ubezpieczają należności. Chcemy je edukować, by zdały sobie sprawę, jak wsparłoby to ich działalność. Dostosowujemy też nasze produkty do potrzeb takiego klienta. Ubezpieczenie obrotu handlowego nie jest produktem tak łatwym do zrozumienia jak np. ubezpieczenie samochodu, staramy się je maksymalnie uprościć, żeby ogólne warunki umowy ubezpieczenia były jak najbardziej zrozumiałe, a samo ich zawarcie łatwe. ⒸⓅ