ORZECZENIE
Choć z przepisów ustawy – Prawo prasowe (Dz.U. z 1984 r. nr 5, poz. 24 ze zm.) nie wynika wprost, że to redakcja powinna przeprosić za naruszenie dóbr osobistych, to nic nie stoi na przeszkodzie, by to właśnie ona została wskazana jako odpowiedzialna za publikację nieprawdziwych informacji – stwierdził w ostatni piątek Sąd Najwyższy. Jak wyjaśnił sędzia sprawozdawca, należy dawać odpór fałszywym informacjom bazującym na najniższych instynktach.
– Najważniejsze jest to, że doszło do naruszenia. Trzeba więc za nie przeprosić – wskazano w ustnych motywach uzasadnienia wyroku.
Sprawa dotyczyła sporu aktora Mikołaja Krawczyka z wydawcą portalu Fakt.pl, czyli Ringier Axel Springer Polska (RASP). Redakcja Fakt.pl zamieściła w internecie kilka artykułów dotyczących prywatnego życia celebryty. Wskazywano w nich między innymi, że nie interesuje się własnymi dziećmi oraz stara się załatwić pracę nowej partnerce. Aktor pozwał wydawcę. Przekonywał, że przez działalność mediów stracił wiele kontraktów. Spotykał się też ze środowiskowym ostracyzmem.
Sąd okręgowy orzekł, że Krawczykowi należą się przeprosiny i 50 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd apelacyjny zmniejszył kwotę do 10 tys. zł, ale również nie miał wątpliwości: trzeba przeprosić.
RASP złożył skargę kasacyjną. Podstawowy zarzut: w narzuconej spółce treści przeprosin wskazane jest, że przepraszać ma redakcja Fakt.pl. A zgodnie z art. 38 ust. 1 prawa prasowego odpowiedzialność cywilną za naruszenie spowodowane opublikowaniem materiału prasowego ponieść mogą autor, redaktor lub inna osoba, która spowodowała opublikowanie. Ewentualnie wydawca. W przepisie zaś nie ma mowy o redakcji jako takiej. Ta nie ma przecież nawet zdolności sądowej (nie może pozywać ani być pozywana).
Sąd Najwyższy uznał jednak, że skarga kasacyjna RASP była „dziwna”. Nie ulega przecież wątpliwości, że to właśnie spółka jest wydawcą Fakt.pl. Sąd może więc zobowiązać spółkę do stwierdzenia, że przeprosiny dla aktora są od redakcji. Tym bardziej że powszechnie znaną praktyką jest to, że nad stworzeniem danego materiału czuwa co najmniej kilka osób. Swój udział w publikacji ma i autor, i grafik, i wydawca strony głównej portalu, i wreszcie redaktor naczelny. Można więc powiedzieć, że za naruszenie odpowiada redakcja.
– Dla czytelnika ważne jest to, że informacja była nieprawdziwa – wskazał SN. I podkreślił, że wręcz pożądanym jest to, by napiętnować niewłaściwe praktyki niektórych mediów. Wielu internautom nazwa portalu może mówić o wiele więcej niż nazwa wydawcy. ⒸⓅ
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 23 marca 2018 r., sygn. akt I CSK 430/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia