Dziwne jest to, że nikt nie ma wątpliwości o konieczności informowania przez spółki o sprawach niewspółmiernie mniejszej rangi niż posiadanie ryzykownych opcji.
Z punktu widzenia indywidualnego inwestora problem opcji walutowych, w które zaangażowały się spółki, sprowadza się do podliczenia i zaakceptowania strat. Później zostaje już tylko pytanie, kto ponosi odpowiedzialność za spekulacyjną działalność finansową oraz dlaczego informacja o zajęciu pozycji na rynku instrumentów pochodnych nie ujrzała światła dziennego na czas.
Idę o zakład, że na równi z pytaniem o straty w głowach inwestorów pojawia się wątpliwość, czy zajęliby oni pozycję na walorach danej spółki, gdyby wiedzieli, że brak wyobraźni odpowiedzialnych za działalność finansową spółki zniweczy jej roczny zysk operacyjny. Pomijając w tym miejscu kwestię odpowiedzialności karnej i majątkowej, należy zwrócić uwagę, że według KNF na mocy rozporządzenia ministra finansów w sprawie informacji bieżących i okresowych przekazywanych przez emitentów papierów wartościowych spółki mają obowiązek przedstawić w raporcie kwartalnym informacje, które ich zdaniem są istotne dla oceny sytuacji majątkowej, finansowej i wyniku finansowego, jak również możliwości realizacji zobowiązań przez emitenta. Zgodnie z tym samym rozporządzeniem spółki powinny wskazać czynniki, które w ich ocenie będą miały wpływ na wyniki w perspektywie co najmniej kwartału.
Czy z takiego stanowiska Komisji spółki wyciągną jakieś wnioski, a sama KNF konsekwentnie pociągnie do odpowiedzialności wszystkich spekulantów, jest zupełnie innym problemem. Mam tylko nadzieję, że nie skończy się na powoływaniu się na suche przepisy. Dziwne jest to, że nikt nie ma wątpliwości o konieczności informowania rynku o sprawach niewspółmiernie mniejszej rangi i znaczeniu dla kondycji finansowej spółki (np. kupno lub sprzedaż nawet znikomej liczby akcji przez członka rady nadzorczej). Dlatego trudno zrozumieć dywagacje, czy informacja o posiadaniu przez spółkę instrumentów, które groziły nieograniczonymi wręcz stratami, musiała się znaleźć w raportach. Dla mnie informacja o posiadaniu tak znaczącej ekspozycji na ryzyko kursowe jest znacznie ważniejsza od tego, że pan Kowalski z RN sprzedał 150 sztuk akcji.
Będziemy czekali na rozwój wypadków, a jeszcze przed dorocznymi walnymi zgromadzeniami akcjonariuszy jako SII wystąpimy do zarządów i audytorów o przedstawienie pełnej informacji o opcjach (kiedy były zawierane, na jakich warunkach i w jakim celu). Odpowiedź powinna być kluczowa przed podjęciem decyzji o udzieleniu lub nie absolutorium zarządowi i radzie nadzorczej podczas WZA.