Wygląda na to, że rząd nie zdecyduje się wprowadzić obowiązkowych kaucji na plastikowe i aluminiowe opakowania po napojach. Boi się kosztów.
Dyskusja o tym, czy należy wprowadzić w Polsce system pozwalający odzyskiwać wprowadzane na rynek opakowania, trwa od kilku lat. Na razie objęte nim są tylko opakowania szklane i to nieobowiązkowo. Zasady pobierania kaucji ustalają między sobą producenci oraz sprzedawcy (ci pierwsi ustalają i pobierają kaucję za opakowania od jednostek handlowych, a te od klienta).
W efekcie poziom recyklingu butelek szklanych wynosi tylko 58 proc. Jeszcze gorzej jest w przypadku butelek plastikowych PET (40 proc.) czy opakowań tzw. wielomateriałowych, jak kartony na soki czy mleko (25 proc.).
Ministerstwo Środowiska postanowiło zlecić analizę problemu zewnętrznej firmie Deloitte. Jej wyniki przedstawiono wczoraj. Z raportu wynika, że system kaucyjny funkcjonuje w różnej formie w 10 państwach europejskich, m.in. w Niemczech, Holandii, Danii, Chorwacji czy Szwecji. Najczęściej są nim objęte opakowania z tworzyw sztucznych (głównie PET), metali (puszki aluminiowe) i szkła (butelki szklane).
Po lekturze raportu resort nakreślił dwa możliwe scenariusze. Pierwszy zakłada wprowadzenie systemu opartego na automatycznej zbiórce opakowań do specjalnych urządzeń postawionych w sklepach. Maszyna odczytuje z butelek kody kreskowe i wydaje paragon, z którym należy iść do kasy, gdzie można wypłacić pieniądze lub odliczyć podaną kwotę od zakupów. Łącznie należałoby kupić ok. 118 tys. takich automatów.
Drugi scenariusz zakłada system mieszany, czyli połączenie zbiórki w automatach w większych jednostkach handlowych z możliwością zwrotu opakowań w mniejszych sklepach.
Opakowania / Dziennik Gazeta Prawna
Który ze scenariuszy ma największe szanse realizacji? Wygląda na to, że... żaden. Jak podaje Ministerstwo Środowiska, wprowadzenie systemu kaucyjnego, w zależności od wariantu, będzie kosztowało w perspektywie 5 lat od 19 do 24 mld zł. Te koszty poniosłyby w większości sklepy, a w dalszej kolejności producenci napojów i opakowań oraz operator systemu.
Wiceminister środowiska Sławomir Mazurek tak podsumował sprawę: – Analiza możliwości wprowadzenia systemu kaucyjnego dla opakowań pokazała, że planowane wysokie koszty jego wprowadzenia nie równoważą potencjalnych korzyści dla gospodarki odpadami.
Przypomniał też, że Polska i tak osiągnęła już w 2016 r. wymagane przez Unię poziomy recyklingu: 73,1 proc. dla papieru (wymagane: 61 proc.); 47,4 proc. dla tworzyw sztucznych (wymagane: 23,5 proc.) i 53,3 proc. dla aluminium (wymagane: 51 proc.).
Sceptycznie nastawieni są także sami autorzy analizy przygotowanej na zlecenie ministerstwa. – Z uwagi na wąską grupę opakowań możliwych do objęcia systemem wzrost poziomów recyklingu byłby relatywnie niski. System mógłby wpłynąć na zmianę struktury rynku opakowań, a wysoki stopień jego skomplikowania niesie możliwości oszustw i nadużyć – wynika z raportu.
Wnioskami zaprezentowanymi wczoraj przez resort środowiska zawiedzeni mogą się poczuć niektórzy samorządowcy. W 2016 r. władze lokalne zachęcały rząd do objęcia kaucją plastikowych butelek. Oczekiwano, że przyniesie to korzyści ekologiczne (więcej zebranych śmieci) i finansowe (mniej plastiku w koszach i kontenerach zmniejszy częstotliwość ich odbioru z gospodarstw domowych). – Ten prosty mechanizm zachęca konsumentów do zwrotu butelki, przenosząc jednocześnie ciężar wdrożenia systemu głównie na hipermarkety, co zresztą może im także przynosić pewne korzyści – sugerowało Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji Samorządowych.