Grudniowe promocje zrobiły swoje - sprzedaż detaliczna wzrosła o 6,6 proc., licząc rok do roku. To więcej, niż oczekiwał rynek, ale na optymizm jeszcze za wcześnie - mówią ekonomiści.
Za wcześnie na radość, bo wraz z lepszymi danymi o sprzedaży GUS podał też dane o bezrobociu. Wynika z nich, że stopa bezrobocia w grudniu wyniosła 9,5 proc. wobec 9,1 proc. w listopadzie.
- Na tle innych danych makroekonomicznych informacje o grudniowej sprzedaży wyglądają najlepiej. To potwierdza, że konsumpcja będzie głównym motorem wzrostu gospodarczego, ale z drugiej strony rosnące bezrobocie będzie ją ograniczać - mówi Grzegorz Maliszewski, ekonomista banku Millennium.
Z danych GUS wynika, że głównym odpowiedzialnym za niezły wzrost sprzedaży w grudniu była motoryzacja. O ile w listopadzie notowano około 17-proc. spadek sprzedaży w ujęciu rocznym, o tyle w ostatnim miesiącu ubiegłego roku dynamika poprawiła się do minus 0,2 proc.
- Mamy jednorazowy efekt związany ze sprzedażą samochodów i to odpowiada w jakiejś mierze za przyspieszenie rocznego wskaźnika - mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
- Poprawa dynamiki w tym sektorze spowodowana jest zwiększonym popytem w grudniu. Być może kupujący pospieszyli się ze względu na rosnące ryzyko wzrostu cen związane z groźbą osłabienia złotego. Poza tym mogli chcieć zdążyć przed podwyżkami akcyzy - dodaje ekonomista.
Największy spadek rocznej dynamiki wartości sprzedaży zanotowano w paliwach. Sprzedaż paliw zmniejszyła się o 8,9 proc. w porównaniu z grudniem 2007 roku. Eksperci sądzą, że odpowiada za to duży spadek cen, jaki nastąpił pod koniec ubiegłego roku.
Ekonomiści uważają, że w kolejnych miesiącach dynamika sprzedaży będzie coraz niższa. Niewykluczone, że w styczniu obniży się do około 2 proc.
- Sytuacja na rynku pracy się pogarsza się i prawdopodobnie będzie się pogarszać. Nastroje konsumentów także, na co wskazują już wskaźniki koniunktury - mówi Reluga.
- W styczniu i w lutym dynamika będzie zmierzać w kierunku 0 proc. W poniedziałkowych danych już widać spowolnienie w takich kategoriach, jak RTV, AGD i meble. Jeśli założymy, że sytuacja się będzie pogarszała na rynku mieszkaniowym, to trudno oczekiwać większego popytu choćby w tym sektorze - dodaje Reluga.