Indeks największych i najbardziej płynnych spółek jest coraz bliżej najniższych poziomów, od kiedy rynkiem zaczęła rządzić bessa. Wkrótce może spaść na jeszcze niższe poziomy, ale jest szansa, że indeksy warszawskiej GPW zakończą cały rok na plusach.
Mija już ponad rok, od kiedy na Giełdzie Papierów Wartościowych trwa bessa. WIG20 od swoich szczytów 29 października 2007 r. stracił niemal 59 proc. Forsal.pl przygotował kolejną ankietę wśród specjalistów rynkowych na temat ich oczekiwań co do koniunktury na giełdzie w najbliższych 12 miesiącach.
Poprzednie badanie przeprowadzaliśmy w lipcu 2008 r. Wtedy WIG20 był notowany na poziomie około 2400 punktów. Choć ankietowani spodziewali się wówczas, że indeks może jeszcze stracić, żaden nie przewidział tak gwałtownego spadku. Od połowy lipca WIG20 stracił ponad 34 proc. i jest notowany w okolicach 1600 punktów. Tymczasem jedni z największych pesymistów przewidywali pół roku temu, że indeks powinien spaść docelowo do około 2100 punktów.
Rynek nie poradził sobie jednak z kryzysem finansowym, który powala największe światowe banki, i spowolnieniem gospodarczym, które zaczyna uderzać w polską gospodarkę i wyniki spółek notowanych na warszawskiej giełdzie. Obawy o kondycję finansową firm dołują notowania między innymi krajowych banków. A do niedawna ten sektor był jednym z najbardziej polecanych przez analityków. Teraz zalecają unikanie inwestycji w akcje banków. Wyniki krajowych spółek w obliczu spowolnienia, obok sytuacji w Stanach Zjednoczonych i innych krajach rozwiniętych, będą w najbliższym czasie najważniejszym elementem kształtującym koniunkturę na giełdzie.