Zwalnianym w Szczecinie z pracy stoczniowcom proponuje się kursy makijażu, strzyżenia psów, czy układania kwiatów - powiedział w sobotę na konferencji prasowej poseł PiS Joachim Brudziński. Resort skarbu zapewnia, że pracownicy zakładów są objęci programem ochronnym, a oferty w urzędach są tylko częścią całego planu.

"Ta uwłaczająca dla godności polskiego stoczniowca propozycja, by po 30 latach pracy spędzonych np. w siłowniach okrętowych, kształcić się na bukieciarzy, fryzjerów dla psów czy manikiurzystów, pokazuje, że tak naprawdę, jeżeli jest problem, to w ustach rządzących są słowa pełne frazesów, natomiast kiedy przychodzi do rozwiązania tych problemów, zrzuca się odpowiedzialność za los kilkudziesięciotysięcznej rzeszy na Powiatowe Urzędy Pracy" - powiedział Brudziński.

Powiatowy Urząd Pracy w Szczecinie utworzył punkt konsultacyjny w Stoczni Szczecińskiej Nowa.

Jak powiedział Brudziński, jeżeli zwalnianemu stoczniowcowi, Urząd proponuje przekwalifikowanie się na kwiaciarza, czy psiego stylistę, "to ma on prawo czuć się oszukany".

Jak powiedział w sobotę PAP rzecznik resortu skarbu Maciej Wewiór, oferty w urzędach pracy są tylko częścią całego planu. "Każdy stoczniowiec dostaje od 20 do 60 tys. zł przy odejściu. To jest więcej, niżby dostał przy upadku stoczni. Poza tym jest to początek realizacji planu" - powiedział Wewiór.

Pracownicy zakładów zostali objęci programem ochronnym

Tzw. specustawa stoczniowa, która weszła w życie 6 stycznia, przewiduje sprzedaż stoczni Gdynia i Szczecin w otwartym, nieograniczonym przetargu. Przepisy nie gwarantują produkcji statków w sprzedanych stoczniach. Zakładają, że sprzedaż majątku stoczni musi mieć charakter bezwarunkowy, a ogłoszenie o przetargu nie może zawierać ograniczeń, na rzecz których podmiotów aktywa stoczni mogą być sprzedawane.

Pracownicy zakładów zostali objęci programem ochronnym.

Tworzenie specjalnej ustawy jest związane z decyzją Komisji Europejskiej, która uznała, że pomoc udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie jest nielegalna i dała polskiemu rządowi czas do czerwca 2009 roku na wyprzedaż ich majątku. Ma to pozwolić na kontynuowanie ich działalności i zachowanie miejsc pracy.