Komisja Europejska nie chce mieć nic wspólnego ze skargami branży hazardowej na poszczególne kraje UE, w tym Polskę.



1165 domen znajduje się już w działającym od lipca „rejestrze domen służących do oferowania gier hazardowych niezgodnie z ustawą”, czyli wykazie zakazanych stron hazardowych, które podaje Ministerstwo Finansów. Rejestr od samego początku budzi kontrowersje. I to na tyle duże, że międzynarodowe firmy oferujące hazard online skierowały w jego sprawie kilka skarg do Komisji Europejskiej. Według nich łamie on zasady jednolitego rynku. Bruksela jednak uznała inaczej i niespodziewanie w czwartek ogłosiła, że zamyka wszystkie postępowania dotyczące naruszeń reguł wspólnego rynku w branży hazardowej online. A było ich sporo – łącznie do KE wpłynęło od 2004 r. ponad 30 skarg na 16 państw EU. Kilka dotyczyło Polski, a najmocniejsze argumenty wytaczano przeciwko nowemu przepisowi, nakazującemu telekomom blokowanie dostępu do stron z hazardem oferowanym przez firmy, które nie mają w Polsce licencji.
– Decyzja KE ewidentnie jest polityczna. Komisja najprawdopodobniej chciała zrzucić z siebie spory kłopot, jaki ma z hazardowym ustawodawstwem. W każdym kraju są zupełnie inne rozwiązania prawne. Trudne do porównania ze sobą ze względu na brak jednolitej unijnej polityki w tym względzie – tłumaczy mecenas Bartosz Andruszaniec specjalizujący się w prawie hazardowym.
W efekcie decyzji KE operatorzy gier hazardowych tracą tę ścieżkę walki. – To dla nich duży cios. Wielu, opierając się rejestrowi domen, zasłaniało się potencjalną niezgodnością ustawy z prawem unijnym. Teraz ten argument nie ma już zastosowania – uważa Michał Kopeć, ekspert z firmy analitycznej Better Collective, badającej branżę hazardową.
Co nie znaczy, że całkiem się w tych staraniach poddadzą. Przeciwnie, Stowarzyszenie Hazardu Zdalnego RGA (Remote Gambling Association) oraz EGBA (European Gaming and Betting Association), czyli największe unijne organizacje stowarzyszające firmy hazardowe sprzeciwiają się tej decyzji i zapowiadają dalszą walkę przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Tej ścieżki decyzja KE im nie zamyka.
– Nawet przy postępowaniach sądowych czy przed ETS ciężko będzie im cokolwiek wywalczyć przy takim stanowisku komisji. Według mnie tak rejestr domen, jak i cała polska ustawa są już teraz odporne na skargi – uważa Kopeć.
Ale ten prawny sukces osłabia brak podobnych sukcesów w praktycznym realizowaniu ustawy hazardowej na polskim rynku. Na razie jej jedynymi wygranymi są bukmacherzy działający legalnie w Polsce. Dzięki zablokowaniu dostępu do największych zagranicznych serwisów ich wzrost obrotów rok do roku sięga nawet 250 proc.
Na nasz rynek od kwietnia udało się wejść tylko jednej nowej firmie – rumuńskiemu Superbet. Inne wnioski o licencje składane do resortu finansów, nieoficjalnie mówi się, że było ich do tej pory sześć, siedem, nie zyskały akceptacji. W efekcie w tej chwili w Polsce działa siedem legalnych firm. Obroty spadły do 10–15 proc. wartości sprzed wejścia nowego prawa, kiedy ten rynek szacowany był nawet na 5 mld zł rocznie.
Ciężko więc mówić tu o wygranej państwa, ale i tak to jedyna część hazardowego rynku, na której budżet ma szansę na większe zyski z podatków w tym roku. Pozostałe, gdzie wprowadzono monopol państwowy, wciąż są zupełnie niezagospodarowane. Do końca tego roku Totalizator Sportowy miał wprowadzić na rynek od 450 do nawet 800 automatów do gier w 40–60 salonach. Dziś odmawia nam odpowiedzi, ile takich maszyn jest gotowych, ile lokalizacji dla nich wyznaczono, a nawet czy w ogóle ma zapewnionych jednorękich bandytów. Podobnie sytuacja wygląda z drugim państwowym monopolem, czyli eKasynem. Po tym, jak TS ogłosił przetarg na ten serwis internetowy, dostał tak wiele zapytań i uwag od potencjalnych oferentów, że raz za razem przekładał termin składania ofert. Z końca września na 10 października, potem 31, aż wreszcie 6 listopada. I do dziś tego przetargu nie rozstrzygnął. Według naszych informacji trwa właśnie drugi etap oceniania ofert.
– Totalizator czeka jeszcze jedno wyzwanie: przetarg na losowania lotto w internecie. Sam raczej nie ma potencjału na stworzenie takiej usługi – dodaje mecenas Andruszaniec.
Dopóki nie ruszą wszystkie te usługi, nie ma szans, by sukces rządowej ustawy hazardowej przyniósł fiskalne efekty. Jedyne na co może liczyć budżet państwa, to dodatkowe 300 mln zł podatków od legalnych bukmacherów. Za to zapowiedź, że w ciągu 10 lat ustawa hazardowa da dodatkowe 15 mld zł, wciąż wygląda bardzo mgliście.