Nad Wołgą coraz chętniej kupują towary z napisem Made in Poland na etykietach. Poza żywnością
Wracamy na rosyjski rynek / Dziennik Gazeta Prawna



Od stycznia do września do Rosji trafiły towary z Polski o wartości 4,6 mld euro. To wynik o ponad 20 proc. lepszy od tego z roku ubiegłego. W efekcie Rosja awansowała o jedno miejsce na liście naszych największych rynków eksportowych. Obecnie jest siódma. To jednak wciąż o dwa oczka niżej niż przed wybuchem kryzysu na Wschodzie, kiedy to eksport sięgał 7–8 mld euro w skali roku.
Sprzyjającym czynnikiem jest poprawa sytuacji w tamtejszej gospodarce. Recesja już minęła. W III kwartale wzrost produktu krajowego brutto wyniósł 1,8 proc.
– Prognozujemy, że w całym 2017 r. tempo wzrostu gospodarczego wyniesie 2 proc. wobec spadku w roku ubiegłym o 0,2 proc. Sytuacja ta znajduje odzwierciedlenie w wyższym popycie – zauważa Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole Bank Polska.
Dane GUS wskazują na wzrost sprzedaży do Rosji niemal w każdej kategorii. Niemal, bo eksport produktów pochodzenia zwierzęcego wciąż maleje – w tym roku o prawie 90 proc.
– Branża rolno-spożywcza nie może skorzystać z silnego ożywienia polskiego eksportu do Rosji z uwagi na obowiązujące od sierpnia 2014 r. rosyjskie embargo m.in. na mięso, owoce i warzywa oraz produkty mleczne – dodaje Olipra.
Rosnąca siła nabywcza Rosjan przekłada się natomiast na większą popularność kosmetyków, urządzeń AGD czy maszyn i innych urządzeń z Polski.
– Na razie notujemy kilkuprocentowy wzrost sprzedaży. W kolejnych miesiącach liczymy jednak na większy. Jesteśmy w trakcie negocjacji znaczących kontraktów na dostawy – wyjaśnia Krzysztof Pałyska, prezes i założyciel firmy Bell, producenta kosmetyków.
To samo deklaruje inna firma z tej branży – Oceanic. Według Marka Chodkowskiego, dyrektora działu logistyki i administracji, wyniki polskich producentów mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby nie kłody rzucane im pod nogi. – Kontrole towarów z Polski są bardzo długie i wnikliwe, przez co samo przekroczenie granicy trwa nawet tydzień. To negatywnie wpływa na współpracę z lokalnymi odbiorcami – podkreśla Chodkowski.
Koniunktura w Rosji sprzyja też Amice, która deklaruje sukcesywne zwiększanie na tym rynku sprzedaży lodówek, pralek i zmywarek. W I półroczu wzrost sprzedaży na Wschodzie liczony w złotych przekroczył 20 proc. – Region ten odpowiada już za 17,1 proc. sprzedaży – usłyszeliśmy w biurze prasowym.
Szansy na wzrost na rosyjskim rynku upatruje też Karol Zarajczyk, prezes Ursusa, który liczy na przyśpieszenie mechanizacji rolnictwa. – Mamy nadzieję, że na koniec przyszłego roku z rynków wschodnich pochodzić będzie przynajmniej kilka procent naszych przychodów eksportowych – podkreśla.
Analitycy zwracają uwagę, że odradzają się obroty handlowe nie tylko z Rosją, ale z całym regionem Europy Środkowo-Wschodniej.
– W ciągu trzech kwartałów wartość eksportu na tym kierunku wzrosła aż o 21,4 proc., osiągając ponad 50,8 mld zł. Wywóz do Rosji ma tu oczywiście największy udział, jednak spore zwyżki odnotowaliśmy także w handlu z Ukrainą. Eksport towarów na tym kierunku zdołał już urosnąć o blisko jedną trzecią – wylicza Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału instytucji płatniczej Akcenta.
Eksperci zauważają, że wysoki wzrost obrotów z Rosją to wciąż mało. – Póki nie zostanie zniesione embargo, do poziomu sprzed 2014 r. prędko nie wrócimy – podkreśla Radosław Jarema.