Należąca do ukraińskiego koncernu ISD Huta Częstochowa może zostać zrepolonizowana i trafić do grupy państwowego Węglokoksu – dowiedział się DGP
Konsolidacja zakładów przetwórstwa hutniczego wciąż jest jednym z priorytetów Węglokoksu – deklaruje zarząd firmy. Spółka od ponad roku zapowiada stworzenie Śląskich Hut Stali. Dziś jest właścicielem dwóch hut: Łabędy (kupionej pod koniec 2011 r. od Kompanii Węglowej) i Pokój (w 2015 r. przejętej od Cypryjczyków) oraz Walcowni Blach Grubych Batory (przetarg Węglokoks wygrał w tym roku).
Z naszych informacji wynika, że teraz na celowniku państwowej grupy znalazła się Huta Częstochowa, od 2005 r. należąca do Ukraińców z ISD. To największy w kraju producent blach grubych, używanych w przemyśle stoczniowym, maszynowym czy w budownictwie. – Rozważamy różne scenariusze i działania w obszarze hutniczym Grupy Kapitałowej Węglokoks, ale na ten moment trudno mówić o konkretach. Aktualnie skupiamy się na wznowieniu produkcji w Walcowni Blach Grubych Batory w Chorzowie i konsolidacji aktywów hutniczych – wyjaśnia DGP rzecznik Węglokoksu Paweł Cyz.
Co na to Ukraińcy? Centrala ISD w Kijowie nie odpowiedziała na nasze pytania. Przedstawiciele polskiej części holdingu, z którymi rozmawialiśmy, nie potwierdzili tych informacji. Ale uznany serwis Ostro.org, tworzony przez dziennikarzy z Donbasu, którzy wyjechali z terenów kontrolowanych przez separatystów, już w czerwcu pisał, że ze względu na wewnętrzne problemy holding do końca roku może być zmuszony do pozbycia się polskiej części biznesu, a także węgierskiej huty Dunaferr.
Węglokoks z kolei szuka pomysłów na przyszłą działalność. Kilka miesięcy temu pisaliśmy w DGP, że chce przejąć Port Gdański Eksploatacja (sprawa na razie utknęła w martwym punkcie). Sztandarowy biznes katowickiej firmy, czyli eksport węgla, podupadł, a w przyszłym roku z powodu braku krajowego paliwa na rynku będzie niemal niemożliwy. Pisaliśmy również, że grupa dostała propozycję zakupu węgla z kopalń o 30 proc. drożej, niż płaci energetyka.
W częstochowskiej hucie słyszymy, że o ewentualnej zmianie właściciela na razie nikt nic nie wie. Sam moment transakcji byłby zadziwiający. O ile jeszcze rok temu mówiło się o trudnej sytuacji w firmie i groźbie kolejnych zwolnień, tak teraz dzięki koniunkturze na rynku stali huta radzi sobie całkiem dobrze, a więc jej wycena byłaby zapewne wyższa niż w 2016 r.
Od stycznia do czerwca 2017 r. zakład wyprodukował 220 tys. ton stali, 247 tys. ton blach i 12 tys. ton prefabrykatów. To najlepsze wyniki od czasu rozpoczęcia restrukturyzacji w 2013 r. W pierwszej połowie roku pracownicy dogadali się także z kierownictwem w kwestii płac. Ci, których nie obejmował pakiet socjalny, dostali po 450 zł podwyżki. Huta ogłosiła w tym roku poszukiwania nowych pracowników, a załodze poszerzono pakiet socjalny (np. 1000 zł dla nowo narodzonego dziecka).
Z drugiej strony należąca do Węglokoksu Huta Pokój ma ogromne trudności finansowe. W lutym ujawniliśmy, że na poważnie bierze się pod uwagę upadłość układową. Sytuacja na linii załoga–zarząd wciąż jest napięta. Pracownicy żądają podwyżek, a kierownictwo tłumaczy, że to grozi upadłością, bo huta jest zadłużona na ponad ćwierć miliarda złotych. W październiku pracownicy pikietowali przed siedzibą firmy. – Gdyby doszło do ogłoszenia tej upadłości, flagowy projekt Węglokoksu, czyli Śląskie Huty Stali, padłby jeszcze przed rozpoczęciem. Stąd zainteresowanie Częstochową – tłumaczy jeden z naszych rozmówców znających sprawę.
Gdy w 2005 r. ISD, wygrywając wyścig z indyjskim gigantem ArcelorMittal, kupował Hutę Częstochowa, ratował w ten sposób zakład przed realną groźbą upadłości. Nowy właściciel podpisał umowę z załogą na pakiet socjalny wart 800 mln zł. Znalazły się tam zapisy o dziesięcioletnich gwarancjach pracy, a także niezmienności stanowiska i płacy. W hucie pracowało wówczas ok. 4,5 tys. osób. Ale gdy w 2008 r. przyszedł kryzys, Ukraińcy zaczęli szukać oszczędności. Sprzedano część z kilkunastu spółek kupionych wraz z hutą za 1,25 mld zł, a zatrudnienie redukowano kosztem wysokich rekompensat. W efekcie liczba pracowników zmalała do 900. Firma nie wytrzymywała konkurencji z zalewającą rynek stalą z Chin. Gorszą, ale tańszą.
Problemy z Częstochową wpisują się w ogólną kondycję ISD. Grupa kontrolowana przez Serhija Tarutę i Ołeha Mkrtczana była na Donbasie najważniejszym konkurentem najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa. Sytuacja ISD, słabnąca wskutek rozpoczętego w 2008 r. kryzysu, dodatkowo pogorszyła się w 2014 r., gdy rozpoczęła się wojna na Donbasie. Kolejnym ciosem było wprowadzenie przez władze w Kijowie zakazu handlu z separatystami w marcu tego roku.
W efekcie wojny i blokady stoi produkcja m.in. w pamiętającej XIX w. hucie w Ałczewsku koło Ługańska, niegdyś perle w koronie imperium ISD, w którą właściciel zainwestował ponad 1 mld dol. Wszystko to sprawiło, że w latach 2013–2016 produkcja stali w holdingu spadła o 42 proc. Ukraińskie media spekulują, że na przejęcie czołowych spółek grupy ma ochotę Achmetow, żyjący z władzami Ukrainy lepiej niż Taruta.