Zatrudnienie w grudniu 2008 r. spadło miesięcznie najmocniej od 2003 roku. Płace rosną o połowę wolniej niż na początku 2008 roku. Według prognoz Gazety Prawnej w grudniu spadła też produkcja.
Aż tak złych danych rynek się nie spodziewał. GUS poinformował wczoraj, że zatrudnienie spadło w grudniu miesięcznie aż o 0,6 proc. To najgłębszy miesięczny spadek od pięciu lat. A pensje wzrosły w tempie zbliżonym do 5 proc. rocznie. I to w miesiącu tradycyjnych trzynastek i premii rocznych.

Zatrudnienie w dół, pensje hamują

Skąd tak mocne wyhamowanie wzrostu płac w grudniu? Ekonomiści podają trzy potencjalne przyczyny: niechęć firm do podwyższania płac, świadome - korzystne dla pracowników ze względów podatkowych - przesunięcie wypłat na styczeń lub odłożenie w czasie wypłat z zysków.
- Nie do końca wiadomo, co o tym myśleć. Najgorszy scenariusz to taki, w którym pensje nie rosną tak dynamicznie jak wcześniej, bo przedsiębiorcy nie muszą już walczyć o pracownika - mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING BSK.
- Jeśli ten spadek dynamiki uwzględnił jakoś przesunięcie wypłat, to niewykluczone, że w styczniu możemy zobaczyć przejściowo wzrost dynamiki do około 7 proc. Nie ma jednak wątpliwości, że w 2009 roku płace nie będą rosły w takim tempie - dodaje Szczurek.
Analitycy banku Millennium sceptycznie podchodzą do teorii podatkowego przesunięcia, choć ich zdaniem mogła ona mieć wpływ na wskaźnik płac.
- Zmiana podatkowa nie tłumaczy jednak w naszym odczuciu całego spadku dynamiki płac, która częściowo spowodowana jest czynnikami koniunkturalnymi, tym bardziej że w tym samym okresie roczna dynamika zatrudnienia wyniosła 2,3 proc., co jest wynikiem wyraźnie gorszym od oczekiwań - napisali w komentarzu do poniedziałkowych danych.
To już drugi miesiąc z rzędu, kiedy zatrudnienie spada. Tym razem jednak miesięczny spadek był głębszy niż w listopadzie, w grudniu wyniósł aż 0,6 proc. To najwięcej od grudnia 2003 r.
- Oznacza to, że obserwowane od kilku miesięcy pogorszenie nastrojów w sektorze przedsiębiorstw przekłada się już na ograniczanie zatrudnienia. Grudzień był drugim z rzędu miesiącem, kiedy przedsiębiorstwa zwalniały pracowników. W kolejnych miesiącach najprawdopodobniej odnotujemy ujemne roczne dynamiki liczby zatrudnionych - uważają eksperci Millennium.
Zdaniem Mateusza Szczurka zatrudnienie będzie spadać, bo firmy ograniczają produkcję i inwestycje.
- Poziom zatrudnienia w Polsce współgra z inwestycjami. Zazwyczaj jeśli spadają inwestycje, to maleje także zatrudnienie - mówi ekonomista ING BSK.

W grudniu produkcja w dół

Dziś GUS poda kolejną porcję danych, które mogą wprawić rynek w ponury nastrój. Chodzi o grudniową dynamikę produkcji przemysłowej. Najprawdopodobniej była ona ujemna, choć ekonomiści zastrzegają się, podając prognozy, że akurat ostatni miesiąc roku jest szczególnie trudny do prognozowania. Nie wiadomo, jaki wpływ na poziom produkcji mógł mieć długi weekend świąteczno-noworoczny. Niemniej jednak na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy uważają, że w grudniu produkcja w ujęciu rocznym wzrosła.
Średnia z prognoz ekonomistów, z którymi rozmawialiśmy, to spadek produkcji w grudniu o 2,3 proc. w ujęciu rocznym.

Zaczęła motoryzacja

Pierwszym sygnałem, że ze wskaźnikiem nie będzie najlepiej, były dane o produkcji samochodów zebrane przez Instytut Samar zajmujący się monitoringiem rynku motoryzacyjnego. Według danych zebranych przez firmę w grudniu wyprodukowano ponad 55 tys. samochodów, czyli o ponad 26 proc. mniej niż rok wcześniej. Motoryzacja to jedna z branż, która ciągnie produkcję w dół już co najmniej drugi miesiąc. W listopadzie była na trzecim miejscu pod względem wielkości rocznego spadku.
Drugim powodem, dla którego ekonomiści raczej pesymistycznie odnoszą się do szacunków za ostatni miesiąc ubiegłego roku, był grudniowy wskaźnik menedżerów logistyki dla Polski - tzw. PMI - który ma obrazować ogólną kondycję sektora przemysłowego. Miesiąc temu spadł on do najniższego w historii poziomu 38,3 pkt.
- Grudzień będzie lepszy od listopada, przynajmniej teoretycznie - mówi Aleksandra Piątkowska, ekonomistka z PKO BP.
- Ale i tak nadal jesteśmy w trendzie osłabienia aktywności w przemyśle, co ma związek ze spowalniającym eksportem i inwestycjami - dodaje.
Jej zdaniem, branże, które tracą najbardziej, to motoryzacja i wszystkie gałęzie przemysłu, które wytwarzają na eksport.
W listopadzie produkcja spadła o 8,9 proc. rok do roku. Według Marcina Mroza, ekonomisty Fortis Banku, tak złego wyniku w grudniu nie powinniśmy zobaczyć ze względu na liczbę dni roboczych.
- Abstrahując od liczby dni roboczych, można powiedzieć, że jest bardzo duże ryzyko powtórzenia ujemnej dynamiki. Do tego chyba powinniśmy się już przyzwyczajać - mówi Mróz.
- W następnych miesiącach będziemy mieli słabe wyniki, dynamika raczej będzie ujemna. Przede wszystkim ze względu na spadający eksport. Prognozy gospodarcze dla naszych partnerów handlowych są złe, więc polskie przedsiębiorstwa z pewnością to odczują - dodaje.
Dane o produkcji będą prawdopodobnie kluczowe dla Rady Polityki Pieniężnej, która w przyszłym tygodniu będzie podejmowała decyzję w sprawie stóp procentowych. Spadek produkcji większy od spodziewanego wzmocni oczekiwania głębokiej obniżki stóp.
KOMISJA EUROPEJSKA O POLSKIM PKB
Wzrost gospodarczy w Polsce w 2009 roku wyniesie 2 proc. - ocenia Komisja Europejska. KE opublikowała wczoraj prognozy makroekonomiczne dla krajów Unii Europejskiej. Według ekspertów komisji nasz wzrost PKB będzie generowany głównie przez konsumpcję, która jednak zwolni, gdyż pogorszy się sytuacja na rynku pracy. KE nie dała wiary prognozom rządu, który w przesłanej jej pod koniec grudnia aktualizacji programu konwergencji zapewniał, że tegoroczna dynamika wzrostu wyniesie 3,7 proc. Na dodatek Komisja uznała, że Polska w tym roku nie utrzyma deficytu sektora publicznego poniżej wymaganych 3 proc. PKB. Według niej będzie to 3,6 proc. Rząd ocenia, że deficyt wyniesie 2,5 proc. PKB. Jeszcze większymi pesymistami niż Komisja Europejska w sprawie perspektyw wzrostu gospodarczego w Polsce są analitycy JP Morgan i Morgan Stanley. Pierwsi oceniają, że dynamika PKB wyniesie 0 proc., drudzy - że 1,1 proc.