Z raportu „Sztuczna inteligencja w biznesie” MarketingLink wynika, że do 2020 r. 75 proc. przedsiębiorstw będzie wykorzystywać sztuczną inteligencję (artificial intelligence – AI) w biznesie. Już teraz korzystają z niej globalni giganci, jak choćby Facebook czy Google.
Wdrożenie zaawansowanych algorytmów opartych na AI ma przynieść w USA do 2020 r. aż 60 mld dol. oszczędności. Rosnącą rolę sztucznej inteligencji prognozuje też Ericsson ConsumerLab w tegorocznym raporcie „10 Hot Consumer Trends for 2017”, z którego wynika, że będzie ona pomocna w pracy i w życiu codziennym dla 35 proc. konsumentów, a wykorzystanie jej w biznesie przyniesie pracodawcom znaczne oszczędności.
Jednym z motorów cyfrowej rewolucji jest też wykorzystywanie w coraz większym stopniu rozwiązań chmurowych. Jak wynika z danych podanych przez Intel, w Polsce z rozwiązań cloudowych korzysta dziś 34 proc. dużych przedsiębiorstw. Z kolei firma doradcza IDC prognozuje, że do 2020 r. wydatki firm na rozwiązania oparte na chmurze – m.in. na oprogramowanie, sprzęt, wdrożenia, serwis oraz zarządzanie usługami – wyniosą w skali globalnej ponad 500 mld dol., czyli trzykrotnie więcej niż obecnie. IDC szacuje również, że do końca 2017 r. dwie trzecie największych firm na świecie postawi cyfrową transformację w centrum swojej strategii. A tym samym cyfrowa transformacja będzie odczuwalna w każdej branży, co przyczyni się do zmiany kształtu globalnej gospodarki.
To duże wyzwanie zarówno dla polskich przedsiębiorców, jak i dla administracji państwowej. Nowoczesna e-administracja powinna być fundamentem sprawnego funkcjonowania Polski w cyfrowym świecie i idącego za tym zrównoważonego rozwoju. Gospodarka oparta na danych to już nie jest wizja na przyszłość. Bo dane i umiejętne ich wykorzystywanie już dziś determinują to, w jakim tempie będziemy się rozwijać. Można powiedzieć, że dziś obrót danymi jest tym, czym do niedawna był obrót ropą naftową czy innymi surowcami. Ten, kto był w ich posiadaniu, był potentatem. Umiejętność pozyskiwania danych, ich przetwarzanie, analiza i obrót – to dziś podstawa nowoczesnej, cyfrowej gospodarki.
Tę cyfrową rewolucję opartą na danych rozumieją powstające coraz powszechniej start-upy, tworzone przez młodych, zdolnych, świetnie wykształconych inżynierów, którzy nie boją się przełamywania barier. Zgadzam się z panem prezesem Adamem Góralem, że część tych przedsięwzięć wiąże się ze sporym ryzykiem finansowym, a co za tym idzie, biznesowym. Bo to jest trochę jak z sadzeniem drzew w sadzie. Nie można spodziewać się, że wszystkie dadzą owoce. Część uschnie, część zostanie zjedzona przez szkodniki, a jeszcze inne zamarzną. Ale w pogoni za innowacyjnością – w pozytywnym tego słowa znaczeniu – nie stać nas, by stracić choćby jeden dobry start-up, który w przyszłości może okazać się genialnym polskim wynalazkiem. Bo jeśli to nie my damy szansę na jego rozwój, zrobią to nasi zagraniczni sąsiedzi, którzy doceniają potencjał drzemiący w startupowcach.
Oczywiście nie łudzę się, że zbudujemy w Polsce drugą Dolinę Krzemową. Ale nie oznacza to, że nie powinniśmy z całą powagą podejmować prób. Polska powinna skorzystać z zachodniego doświadczenia inwestowania w młodych inżynierów przez państwo i biznes. Dobrą praktyką jest np. współpraca wielkich korporacji ze szkołami wyższymi, gdzie przedstawiciele biznesu współtworzą specjalne kierunki studiów – wspólnie z uczelnią opracowują program edukacji, prowadzą zajęcia, oferują studentom możliwość praktyk, a niekiedy także wsparcie finansowe dla najzdolniejszych. Zaangażowana w taki projekt firma zyskuje dostęp do nowoczesnej myśli technologicznej, energii i zapału. Poza tym warto, by polski biznes stał się w większej mierze odpowiedzialny za los przyszłych innowatorów, a tym samym za stan polskiej gospodarki.
Wspieranie rozwoju start-upów to też zadanie dla rządzących. To oni przecież kształtują całe otoczenie prawne. Powinno ono ułatwiać start-upom funkcjonowanie poprzez zmniejszenie obciążeń administracyjnych – uproszczenie kwestii podatkowych i okołopodatkowych, jak np. ZUS. Trzeba też stworzyć nowe możliwości pozyskiwania finansów dla start-upów. Żeby te mogły czerpać nie tylko z unijnych czy państwowych dofinansowań, ale by zbudować most łączący wielki biznes i start-upy. W takim modelu to doświadczeni przedsiębiorcy mogliby oceniać potencjał młodych innowatorów oraz ryzyko finansowe z nim związane. Postawienie na taką współpracę przyczyni się do powstania innowacyjnych produktów czy usług, które staną się polską konkurencją na światowych rynkach. Podstawowym celem musi być bowiem komercjalizacja najlepszych pomysłów i sprzedawanie ich w świat.