Czy zauważyli państwo, jak w ostatnich latach zmienił się sposób oglądania seriali? Kiedyś czekaliśmy na kolejny odcinek cały tydzień. Dzisiaj całe serie dostępne są od ręki, bo wszyscy liczący się na rynku gracze uruchomili serwisy strumieniowe. Jeden klik i – jeśli ktoś w ogóle we współczesnym świecie ma na to czas – możemy w internecie obejrzeć wszystkie odcinki naraz. W tradycyjnej telewizji to kilka miesięcy. Streaming wymusiły zmiany w otoczeniu nadawców. To po prostu rynkowe „dostosuj się albo zgiń”.
Takie zmiany to nie tylko domena świata telewizji i internetu. Dotyczą one też jakości wsparcia państwa dla przedsiębiorców. Przykład? Prawo dla firm było przez lata nieprzyjazne. Świat, a za nim reguły gry się zmieniały, ale przedsiębiorcom, zwłaszcza tym małym i średnim, jakoś nikt nie chciał podać ręki. Zamiast działać na zasadzie „jakoś to będzie”, nasz rząd zadał sobie trud, aby sprawdzić, co nie działa, a co działa dobrze.
Owszem, w Polakach nie bez powodu dostrzega się gen przedsiębiorczości. A statystyki bywają na tyle dobre, że poprzedni rząd odkręcił kurek z ciepłą wodą, licząc, że nie zabraknie jej także dla biznesu. I jeszcze jej nie zabrakło. Bo polskie firmy – małe i całkiem spore – na razie mają się całkiem dobrze. Nie bójmy się tego powiedzieć: nasza gospodarka małym i średnim biznesem stoi. MSP generują co drugą złotówkę PKB i ten udział rośnie. To prawie 2 mln firm. Około 1 mln z nich to przedsiębiorstwa rodzinne, a więc w dużej części kapitał na lata. Polski kapitał.
Problem w tym, że woda prędko stygnie. Polski sektor MSP ma niewątpliwe słabości, których nie widać z poziomu statystyk. Rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju udało się z MSP „zdrapać” warstwę lukru. Spod lukru nie dało się bowiem ustalić, co MSP doskwiera. To choćby wysoka skala samozatrudnienia – 45 proc. mikrofirm nie ma żadnego pracownika. Potwierdzają to także inne dane. O ile w MSP pracuje około 6,3 mln osób, to w mikroprzedsiębiorstwach (stanowią 96 proc. wszystkich firm) zatrudnienie znajduje połowa z nich. Choć nie każda mikro czy mała firma musi stać się czempionem w swojej branży, to tak duży odsetek „malutkich” niepokoi. Bo im mniejszy biznes, tym silniej odczuwa bariery biurokratyczne i tym bardziej uderzają w niego zatory płatnicze czy problem niestabilnego prawa. Na zmiany w podejściu państwa do przedsiębiorców nie ma lepszego momentu. Wiele firm założono od razu po 1989 r., a to oznacza, że ich właściciele osiągają właśnie lub osiągną wkrótce wiek emerytalny.
Tadeusz Różewicz w wierszu „Od jutra się zmienię” zapierał się sam przed sobą, że cokolwiek się stanie, on od razu po przebudzeniu się zmieni. Rząd nie zwlekał, bo jutro przychodzi dopiero po nocy, a noc zapowiadała się dla MSP na bardzo długą. Warren Buffett mawiał, że budowanie reputacji trwa 20 lat, a jej zrujnowanie parę minut. Z przedsiębiorczością jest podobnie: w Polsce buduje się ją od prawie 30 lat, ale nadeszła chwila, w której rząd albo wyciągnie do firm pomocną dłoń, albo wzruszy bezczynnie ramionami.
To drugie trwa sekundę. Zdaje się jednak, że szkody dla firm byłyby na tyle duże, iż odbudowa przedsiębiorczości wśród Polaków potrwałaby następne lata. Rząd, podając dłoń biznesowi, nie skazuje go, aby trwał co dzień w absurdach. Bo jak inaczej nazwać obowiązkowy, państwowy egzamin z obsługi malowarki pasów na jezdni? Przez takie pomysły pracownicy i firmy budowlane tracili na szkoleniach nawet 600 tys. godz. rocznie.
Likwidacja przesadnie rozbudowanych szkoleń w budowlance to zaledwie pojedyncze rozwiązanie z pakietu „100 zmian dla firm”. Prawie 90 proc. pakietu działa, a jedna dobra zmiana dla biznesu wchodzi średnio co cztery dni w życie. Finalizujemy rządowe prace nad Konstytucją biznesu. Wprowadzi ona – w bardzo konkretny i wymierny sposób – nową jakość relacji na linii firma – instytucje państwa. A pod koniec września przedstawiliśmy pakiet uproszczeń podatkowych, które pozwolą firmom zaoszczędzić prawie 4 mld zł w 10 lat.
Nie sądzę, aby Bank of America pomylił się w „Small Business Owner Report”, podając, że zarządzanie małym przedsiębiorstwem jest trzy razy bardziej stresujące od wychowywania dziecka. A skoro tak, to warto, aby właściciele firm i ich pracownicy czuli, że mają w polskim rządzie partnera, który o nich dba i pamięta.
W monitoringu mediów Ministerstwa Rozwoju słowo „firma” pojawia się 14 tys. razy w ciągu roku. Słowo „przedsiębiorstwo” 3 tys. Słowo „spółka” 10 tys. Kiedy ktoś zwrócił uwagę, że słowo „Polska” w tym samym okresie osiągnęło 37 tys. wyników – choć na to porównanie trzeba przecież patrzeć z przymrużeniem oka – wydało mi się to symboliczne i do pewnego stopnia logiczne. Polska jest przedsiębiorczością i warto tutaj stawiać znak równości. Polska przedsiębiorcza i niezależna. A niezależna Polska to szybka droga naszych firm do ekspansji i sukcesu.