Globalna gospodarka przyspiesza, a to oznacza, że nasze tempo wzrostu nie będzie wyglądało już tak imponująco na tle innych. W latach 2017–2018 światowa gospodarka ma rosnąć w tempie odpowiednio 3,6 i 3,7 proc. – o 0,1 pkt proc. szybciej, niż przewidywano jeszcze wiosną – wynika z prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Wiara w dobrą koniunkturę gospodarczą na świecie zdominowała spotkanie najważniejszych osób w polityce gospodarczej na dorocznym spotkaniu MFW i Banku Światowego w Waszyngtonie. – Tej jesieni inwestorzy wręcz tryskali optymizmem, który zresztą solidnie podsycany jest rewizjami w górę prognoz – podkreślają ekonomiści mBanku, którzy śledzili sygnały, jakie płynęły z waszyngtońskiego szczytu.
Na spojrzenie z optymizmem na globalne trendy rozwojowe pozwala najnowsza tura prognoz zaprezentowana przez analityków MFW. Wśród najważniejszych światowych gospodarek na lepsze recenzje i podniesienie szacunków zasłużyły Japonia i Chiny. Lepiej, niż dotychczas przewidywano, ma być też w Rosji. Obniżka prognoz spotkała za to m.in.: USA, Wielką Brytanię i Indie.
Co dla nas szczególnie istotne, lepsze perspektywy rysują się przed wschodzącymi rynkami europejskimi, do których zalicza się Polska. Możemy liczyć, że koniunkturę będzie nam nakręcał popyt z Unii Europejskiej, czyli naszego najważniejszego partnera handlowego, oraz strefy euro. W tym roku skumulowane PKB krajów posługujących się euro ma się zwiększyć o 2,1 proc. (o 0,4 pkt proc. mocniej, niż przewidywano w kwietniu), w przyszłym o 1,9 proc. (o 0,3 pkt proc.).
Wzrost PKB (dynamika w proc. r./r.) / Dziennik Gazeta Prawna
– Na szybsze ożywienie w strefie euro wskazują też prognozy poszczególnych rządów Eurolandu, choćby niemieckiego. Wszystko też wskazuje na to, że będzie przyspieszać gospodarka amerykańska, rozwój chińskiej też będzie stabilny. To wszystko pozwala być umiarkowanym optymistą – mówi Mateusz Sutowicz, ekonomista Banku Millennium.
O ile dla światowego wzrostu gospodarczego MFW jest łaskawy w swoich prognozach, o tyle w przypadku polskiego nieco mniej. Tempo wzrostu naszej gospodarki według ekspertów wyhamuje do 3,3 proc. PKB z 3,8 proc. w tym roku. Szacunki MFW są mniej optymistyczne niż prognozy polskiego rządu nie tylko ze względu na samą dynamikę, ale też trend: rząd przyjmując projekt budżetu na przyszły rok, założył przyspieszenie wzrostu z 3,6 proc. PKB do 3,8 proc. PKB.
Prognozy MFW dla świata to dla Polski jednocześnie dobra i zła informacja. Zła, bo zakłada, że tempo doganiania rozwiniętych gospodarek ze strefy euro może nieco osłabnąć w najbliższym roku. Przez ostatnie lata tempo zbliżania się w poziomie zamożności do bogatych szło całkiem dobrze, od czasu wejścia do UE majętność Polaka wzrosła z około połowy średniej dla Unii do 69 proc. Cel, również ten zapisany w rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, to minimum 80 proc. europejskiego dochodu w 2030 r.
Prognozy MFW to również wiadomość dobra, bo szybszy rozwój w obszarze, do którego kierujemy większość naszego eksportu, to szansa. O ile polska gospodarka będzie w stanie odpowiedzieć na potencjalnie rosnący popyt.
– Na rynku pracy zbliżamy się do ściany: być może są tam jeszcze jakieś rezerwy, dzięki którym przedsiębiorcy mogliby zwiększać produkcję, ale pewnie już niewielkie. To może wymusić na firmach podjęcie inwestycji, by zwiększać swój potencjał, co jest prawdopodobne, skoro tak dobrze ma się dziać w otoczeniu polskiej gospodarki – mówi Mateusz Sutowicz.
Jednak chociaż MFW widzi przyszłość w wyjątkowo jasnych barwach, to przynajmniej w średnim terminie nie brakuje też ryzyka dla globalnego rozwoju. Przede wszystkim niesie je potencjalnie szybszy i mocniejszy, niż się obecnie przewiduje, wzrost kosztu pieniądza w USA i strefie euro. Wciąż nie ustają obawy o kondycję chińskiej gospodarki, ale pojawia się też wiele znaków zapytania związanych z ryzykiem geopolitycznym, zagrożeniami terrorystycznymi oraz zwrotem w kierunku protekcjonizmu w światowej wymianie handlowej.