Urząd Komunikacji Elektronicznej sugeruje, że EmiTel może być podmiotem dominującym w segmencie hurtowych usług transmisji sygnału telewizyjnego. Jeśli UKE wyda oficjalną decyzję, że tak jest faktycznie, będzie to oznaczało nowe obowiązki dla przedsiębiorcy. Co zdaniem niektórych ma służyć skłonieniu amerykańskiego właściciela do odsprzedaży spółki Skarbowi Państwa.
Działalność EmiTelu polega, w dużym uproszczeniu, na tym, że dzięki tej spółce możemy oglądać telewizję naziemną lub słuchać radia, gdyż odpowiada ona za przesył sygnału nadawcy. Gdy więc prezes TVP Jacek Kurski skarżył się na to, że telewizja publiczna nie dociera do wielu domostw, utyskiwał głównie na EmiTel.
W czerwcu 2017 r. w interpelacji poselskiej Anna Sobecka z PiS nawoływała: „Nie może być tak, że w trzydziestoośmiomilionowym państwie przesył programu telewizyjnego czy radiowego jest zmonopolizowany w jednych obcych rękach (...) Dziś należy otwarcie przyznać, że trzeba zrepolonizować firmę EmiTel, gdyż jej sprzedaż była błędem poprzednich rządów”.
Uznanie spółki za podmiot dominujący wymusiłoby konieczność uwzględniania uzasadnionych wniosków przedsiębiorców telekomunikacyjnych o zapewnienie im możliwości użytkowania elementów infrastruktury EmiTelu. Prezes UKE mógłby też zmieniać opłaty wyznaczone przez spółkę.
Działalności EmiTelu przygląda się także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Badane jest – jak informuje Ministerstwo Cyfryzacji – czy spółka nie stosuje w podobnych umowach z nadawcami niejednolitych lub uciążliwych warunków, co w konsekwencji może prowadzić do stworzenia tym podmiotom zróżnicowanych warunków konkurencji. Możliwe jest wszczęcie postępowania antymonopolowego.
Działania UKE są kolejną taką próbą. Decyzje, że EmiTel jest podmiotem dominującym, zapadały już bowiem w 2006 r. oraz w 2010 r. Spółka jednak odwoływała się od nich do sądu. W obu przypadkach skutecznie.