Znów Forum Ekonomiczne w Krynicy i znów ten sam problem. Brak różnorodności perspektyw. Tylko o przedsiębiorcy, dla przedsiębiorcy i z przedsiębiorcą. W zasadzie mógłbym w tym miejscu przekleić felieton sprzed równo roku.
Magazyn DGP 10 września 2017 / Dziennik Gazeta Prawna/Inne
Narzekałem w nim na kompletne ignorowanie przez organizatorów Forum Ekonomicznego perspektywy pracowniczej. Pierwszy z brzegu przykład, na który zwrócił uwagę uczestnik tegorocznej edycji Rafał Górski z łódzkiego think tanku INSPRO. Oto mamy w Krynicy panel pod hasłem „»Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju« oczami przedsiębiorców. Jak efektywnie wykorzystywać jej narzędzia?”. Gość specjalny: wicepremier Mateusz Morawiecki. „A dlaczego nie ma panelu »Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju« oczami pracowników?” – pyta Górski na Twitterze. Pamiętam, że rok temu tak samo pytałem, widząc panel o potrzebie szerszego otwarcia polskiego rynku pracy na siłę roboczą z Ukrainy. Wtedy też debatowano we własnym gronie: z jednej strony wicepremier Morawiecki, z drugiej przedsiębiorcy oraz przedstawiciele lobby pracodawców. A pracownicy? A związki zawodowe? A rady pracowników? A na co to komu! Niech sobie rozmawiają na swoich kongresach. Tu jest poważne forum z poważnymi przedsiębiorcami w roli głównej.
Patrząc na tematykę paneli i śledząc treść odbywających się tam wystąpień, można dostrzec, że niestety nie jest to przypadek. W Krynicy pracownik pojawia się wyłącznie jako podmiot relacji gospodarczych, nie zaś jego przedmiot. Tu rozmawia się o pracownikach, lecz w zasadzie nigdy z nimi. Przykro to powiedzieć, ale w tym sensie najstarsze polskie forum ekonomiczne staje się bastionem przedkryzysowego neoliberalizmu. Już nawet w Davos jest inaczej, nie mówiąc o wielu bardziej progresywnych konferencjach ekonomicznych. Tam coraz częściej dochodzi do zderzenia perspektyw. Kapitał jest oczywiście gospodarzem, ale zaprasza do siebie świat pracy i oddaje mu głos. Czy słucha, to inna sprawa. Ale przynajmniej sprawia wrażenie, że jest chętny do rozmowy. Krynica konsekwentnie nie wykazuje jakichkolwiek przejawów takiego zainteresowania. Tam świat gospodarczy ogranicza się do dwóch stron: prywatnego kapitału oraz państwa. Od momentu przejęcia władzy przez PiS tego państwa jest tam więcej i jest traktowane poważniej. Ale do zdrowego ekonomicznego trójkąta opisywanego przez większość współczesnych ekonomistów brakuje jeszcze świata pracy, bez którego cała konstrukcja rozwoju gospodarczego będzie kulawa. Czy tak trudno odrobić tę lekcję?
W tym roku krytyczni obserwatorzy Krynicy zwrócili uwagę jeszcze na jedną rzecz. Wbrew pozorom powiązaną. W radzie programowej tegorocznego forum zasiada 38 osób. Wśród nich jest tylko jedna kobieta – bizneswoman z Węgier Esther Szabo. Reszta to sami faceci. „Wbrew pozorom to nie rada programowa gejowskiej organizacji” – komentował uszczypliwie burmistrz Słupska Robert Biedroń. Przytyk jest zasadny. I pokazuje to samo zjawisko, co poprzednio, przy okazji sprawy pracowniczej. I tu i tam wieje brakiem różnorodności w spojrzeniu na gospodarkę prezentowanym przez organizatorów forum w Krynicy. To, że kryniczanie od lat pozostają głusi na takie apele, dowodzi też, że nie bardzo ich ta inna perspektywa w ogóle interesuje. Niedobrze to wróży przyszłości całego przedsięwzięcia.