Zdaniem wicepremiera Waldemara Pawlaka choć zwiększenie wydobycia gazu w Polsce jest techniczne możliwe, to raczej jest to trudne i nieopłacalne, zważywszy na małe zasoby gazu.

"Takie możliwości techniczne zwiększenia wydobycia są, ale to nie jest proste. Nasze zasoby dostępne są na poziomie ok. 100-150 mld m3. Przy zużyciu globalnym ok. 13-14 mld m3, to by była perspektywa dziesięcioletnia, by wykorzystać w pełni te zasoby" - powiedział Pawlak.

Zastrzegł, że "być może nowe inwestycje idące znacznie głębiej do nowych złóż będą bardziej obiecujące". "Niektórzy eksperci oceniają, że Polska ma dużo większe możliwości niż wykorzystuje" - dodał. W odpowiedzi na kryzys gazowy, zebrani w piątek w Brukseli eksperci energetyczni 27 krajów UE zaproponowali maksymalne zwiększenie wydobycia gazu w Norwegii, W.Brytanii, Rumunii i Polsce w celu skompensowania wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu do UE przez Ukrainę.

Waldemar Pawlak, który przyjechał do Brukseli na nadzwyczajne posiedzenie ministrów energii wyraził nadzieję, że dostawy gazu zostaną wznowione i w ciągu dwóch dni (od momentu wznowienia) gaz dotrze do państw europejskich. Jego zdaniem kryzys pokazuje, że polityka energetyczna Unii, nad którą z powodu kryzysu gazowego przyspieszono teraz prace, musi obejmować bezpieczeństwo energetyczne nie tylko UE jako całości, ale też jej poszczególnych członków.

Na wniosek Polski do dokumentu, który zostanie przyjęty na zakończenie poniedziałkowego posiedzenia, zostanie dołączony apel o zwiększoną przejrzystość kontraktów i przepływu gazu. Projekt dokumentu zapowiada, że tematyce energetycznej poświęcone będzie kolejne posiedzenie ministrów ds. energii 19 lutego, a Komisja Europejska ma przygotować konkretne propozycje, które zostaną politycznie przyjęte na marcowym szczycie przywódców UE.

By wzmocnić solidarność między krajami UE w przypadku przerwania dostaw surowców, Polska opowiada się też za nowelizacją w 2009 roku dyrektywy o bezpieczeństwie dostaw. Obecne przepisy zobowiązują do reakcji, jeśli zagrożone jest 20 proc. dostaw gazu dla całej UE przez co najmniej osiem tygodni. To oznacza, że odcięcie od rosyjskiego gazu wszystkich nowych krajów członkowskich nie wystarczy, by uruchomić mechanizm solidarności.

"Czyli teoretycznie, gdyby do żadnego z krajów (regionu) nie płynął gaz, to to by nie uruchamiało dyrektywy" - powiedział Pawlak. Polska proponowała dotychczas, by klauzula solidarnościowa działała w przypadku zagrożenia 50 procent dostaw dla jednego kraju członkowskiego przez cztery tygodnie zimą. Ponadto Polska chce, by UE zobowiązała się do obligatoryjnego wyznaczenia rezerw energii, a także by kraje członkowskie udzielały sobie nawzajem pożyczek magazynowanego gazu w sytuacjach kryzysowych.