Umocnienie złotego względem amerykańskiej waluty uszczupli zyski Orlenu i Lotosu. I to nawet o kilkaset milionów złotych rocznie.
Orlen i Lotos miały ostatnio dla inwestorów i kierowców niemal same dobre informacje. Relatywnie tania ropa naftowa, której notowania rzadko w ostatnich dwóch latach przekraczały 50 dol. za baryłkę, sprawiała, że zarabiające głównie na jej przerobie firmy notowały rekordowe zyski. Jednocześnie tanie było paliwo na stacjach – w lipcu za litr benzyny E95 płaciliśmy nawet 4,3 zł, a cena oleju napędowego spadła do 4,1 zł. To były najniższe poziomy od sierpnia zeszłego roku.
Kierowcy się cieszą, rafinerie nie
Choć ostatnio paliwa podrożały o kilkanaście groszy na litrze, to na stacjach dużo drożej być nie powinno. Bo ropa wciąż nie oddala się od poziomu 50 dol., a jednocześnie umacnia się złoty. Tym razem jednak to, co dobre dla kierowców, nie jest korzystne dla Orlenu i Lotosu – umacnianie się krajowej waluty obniża ich zyski. Chodzi przede wszystkim o wzmocnienie złotego względem dolara. Wczoraj amerykańska waluta kosztowała 3,6 zł. Od stycznia kurs spadł już o 14 proc. i na początku sierpnia był na najniższym poziomie od ponad dwóch lat.
– Jest zdecydowanie mniej sprzyjający niż w zeszłym roku, co ogranicza zyski koncernów paliwowych. Ale warunki, w których funkcjonują, wciąż są korzystne. Przecież jeszcze trzy lata temu dolar był po 3 zł, ale ropa kosztowała ponad 100 dol. – zwraca uwagę Krzysztof Pado z domu maklerskiego BDM.
Analityk szacuje, że tegoroczne umocnienie złotego względem dolara zabrało PKN Orlen kilkaset milionów zysku. W przypadku Lotosu negatywny wpływ kursu walutowego częściowo amortyzują niższe koszty obsługi dolarowego zadłużenia spółki.
Dlaczego tani dolar jest dla Orlenu i Lotosu niekorzystny, choć oznacza, że firmy mniej płacą za ropę (wszak stanowi ona główny składnik kosztów)? Bo zyski obydwu spółek zależą przede wszystkim od tego, ile są w stanie zarobić na przerobie każdej baryłki. Punktem odniesienia jest tutaj rynek globalny. Nadwyżka przychodów nad kosztami, czyli marża, wyrażona jest w dolarach. Jeśli dolar traci na wartości, niższa jest też marża przeliczona na krajową walutę.
Dobrze widać to na przykładzie Lotosu. W gdyńskiej firmie jeszcze w trzech ostatnich miesiącach zeszłego roku nadwyżka przychodów nad kosztami sięgała 8,3 dol. na baryłkę. W drugim kwartale tego roku była niższa o 13 proc., ale po uwzględnieniu zmian kursów walutowych spadła już o 18 proc. W Orlenie marża w tym okresie wzrosła, bo inny niż w Lotosie jest sposób jej wyliczania. W ujęciu dolarowym podniosła się o 16 proc., po przeliczeniu na złote jest wyższa o 10 proc.
Upraszczając, najłatwiej obydwu firmom zarabia się pieniądze, kiedy ropa jest tania, a dolar – drogi. Tak było w 2015 i 2016 r. Wówczas Orlen i Lotos na przerobie pojedynczej baryłki zarabiały najwięcej, ale to obecnie mają najwyższe zyski w historii. Bo marże w dalszym ciągu są relatywnie wysokie, a jednocześnie za sprawą wprowadzonego w sierpniu zeszłego roku pakietu paliwowego, który ograniczył szarą strefę, obydwie firmy sprzedają więcej swoich produktów. Orlen zarobił w ciągu 12 miesięcy zakończonych w czerwcu 6,8 mld zł. Również Lotos, który raport podsumowujący pierwsze półrocze opublikuje w przyszłym tygodniu, ma rekordowe zyski. Na koniec marca przekraczały one 1,3 mld zł (w ujęciu rocznym).
– Mamy już połowę trzeciego kwartału, więc można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że w tym roku nic złego z zyskami Orlenu i Lotosu już się nie wydarzy. Jednak odnośnie do kolejnych 12 miesięcy już nie jestem takim optymistą – ocenia Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku.
Paliwowe koncerny spadają na parkiecie
W przyszłym roku Orlenowi i Lotosowi przybędzie konkurencji, bo utrzymująca się od trzech lat dobra koniunktura w branży zachęciła do inwestycji. Nowe rafinerie powstają przede wszystkim w Azji i Stanach Zjednoczonych.
– Już dawno złoty czas w branży rafineryjnej, wywołany przede wszystkim gwałtowną przeceną ropy, nie trwał tak długo – zwraca uwagę Kliszcz.
Także inwestorzy zaczęli wątpić, czy w przyszłości zyski paliwowych koncernów będą równie wysokie jak dotychczas. Kurs akcji Lotosu spada od początku maja i do dziś obniżył się już o 20 proc. Intrygujące, szczególnie biorąc pod uwagę, że wcześniej podwoił się w ciągu sześciu miesięcy.
Orlen inwestorzy przecenili w mniejszym stopniu – od zanotowanego pod koniec kwietnia najwyższego kursu w historii (121,55 zł) notowania oddaliły się do chwili obecnej o 10 proc.
Od początku maja kurs akcji Lotosu spadł o 20 proc., a Orlenu – o 10 proc.