Samochody w cennikach na 2009 rok są już droższe niż w 2008 roku. Kupione w styczniu auto z 2008 roku sprzeda się niewiele taniej niż rocznik 2009.
Sprzedawcy aut po podsumowaniu 2008 roku odetchnęli z ulgą. 320 tys. sprzedanych aut, o 9,2 proc. więcej niż w 2007 roku, to na tle innych krajów europejskich dobry wynik. Ankietowani rok temu przez GP przedstawiciele koncernów szacowali poziom sprzedaży na 300-340 tys. sztuk. W tym roku odpowiedzi nie są tak zróżnicowane.

Trudno o prognozy

- W 2009 roku jakakolwiek prognoza to wróżba - słyszeliśmy najczęściej.
- Sytuacja na rynku będzie uzależniona od kilku czynników. Przede wszystkim czekamy na efekty kryzysu finansowego, który utrudnia kredytowanie zakupu nowych samochodów - mówi Wojciech Halarewicz, dyrektor zarządzający Mazda Motor Poland.
Dodaje, że od sytuacji przedsiębiorstw zależą z pewnością zakupy flotowe aut, jak również realny wzrost wynagrodzeń dla pracowników, co z kolei przełożyć się może na zakupy klientów indywidualnych.
- Niestabilne kursy walut w dłuższym okresie mogą spowodować wzrost cen nowych samochodów - mówi Wojciech Halarewicz.

Prawo spowodowało podwyżki

Sprzedawcy liczą, że na tle innych gospodarek nasza ma się jeszcze stosunkowo nieźle, co może po okresie niepewności klientów przekonać ich do zakupów. Wiele zależy od polityki rządu, który obiecuje wprowadzenie przepisów otwierających rynek leasingu konsumenckiego. Ale rynek obawia się podobnych ruchów, jak niespodziewana podwyżka akcyzy na auta o pojemności silnika powyżej 2 litrów, czego skutki widzimy w rosnących cenach na duże auta. Sprawdziły się nasze szacunki z początku grudnia dotyczące skutków podwyżki akcyzy. Porównywane wtedy BMW 523i kosztuje obecnie 175,9 tys. zł, wobec 168 tys. zł w cennikach z 2008 roku. Nie zmieniła się za to cena BMW 520i, które nadal kosztuje 141 tys. zł brutto.
W tym wypadku nie widać skutków wzrostu kursu euro wobec złotówki, a inne firmy już podwyższyły lub wkrótce podwyższą ceny.

Euro wpłynie na ceny

- Obniżając w lipcu ceny o 6-17 proc., informowaliśmy, że jeśli kurs złotego względem euro się zmieni, będziemy korygować cenniki - mówi Robert Mularczyk, z Toyoty.
Dodaje, że obecnie wzrost wynosi średnio 4 proc., a więc znacznie poniżej wzrostu kursu euro.
- Z naszych danych wynika, że np. Peugeot wrócił od stycznia do cen z kwietnia 2008 r. - mówi Eliza Kamińska z Eurotax Glass's.
Z danych jej firmy i Instytutu Samar wynika, że wiele modeli w cennikach na 2009 rok jest droższych, niż podawały cenniki za 2008 rok. A do tego trzeba jeszcze doliczyć rozmaite upusty i promocje wynikające z chęci pozbycia się aut ze starego rocznika.
- Samochody z nowych roczników zawsze będą droższe do czasu wyczerpania się zapasów z 2008 roku, a te są jeszcze spore - mówi Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Samar.

Kupno w styczniu opłacalne

Z porównań przygotowanych dla GP przez Eurotax Glass's wynika, że dużo lepiej kupić auto z rocznika 2008 w styczniu, niż skusić się na wyprzedaże w starym roku i zarejestrować auto w tym czasie. Jak pokazują historyczne dane, w tym pierwszym przypadku cena przy odsprzedaży trzyletniego auta nie różni się istotnie, a w tym drugim różnica sięga 13-16 proc. na korzyść auta wyprodukowanego i zarejestrowanego w styczniu.
- Wygląda więc na to, że skorzystanie z ofert wyprzedaży rocznika 2008 warto rozważyć, tym bardziej że obecnie upusty są naprawdę wysokie - mówi Eliza Kamińska.



Dodatkowo nie zanosi się na to, że auta będą tańsze.
- Słabnący kurs złotego w stosunku do euro nie daje dużych szans na tańsze samochody w przyszłości - mówi Wojciech Drzewiecki.
Dodaje jednak, że na obniżki cen może wpłynąć ostra konkurencja. Branża motoryzacyjna uznaje, że lepiej sprzedawać z mniejszym zyskiem niż wcale, tym bardziej że spore zyski czerpie z późniejszego serwisowania aut. Żaden z pytanych przez nas przedstawicieli koncernów nie bierze pod uwagę zmniejszenia sprzedaży.

Szykują się do walki

- Spodziewamy się, że sprzedamy około 13 tys. samochodów, wobec nieco ponad 10 tys. w tym roku - mówi Monika Wilk z Hyundaia, tegorocznego lidera pod względem liczby sprzedanych aut.
Przypomnijmy, że pytana o prognozy rok temu zakładała 100-proc. wzrost i rzeczywiście plan został zrealizowany, a nawet przekroczony. Dało to firmie nie tylko wejście do 15 największych sprzedawców aut, jak prognozowaliśmy na początku ubiegłego roku, ale nawet 12 pozycję.
- Liczymy, że tak jak w ubiegłym roku hitem był i30, tak w tym będzie to następca Getza, czyli i20, który pojawi się na rynku w marcu - mówi Monika Wilk.
Również Renault zanotował dobre wyniki sprzedaży, potwierdzając tym samym zasadę, że wprowadzenie na rynek nowych modeli zawsze poprawia sprzedaż. Francuzi odnowili w ubiegłym roku niemal wszystkie swoje modele i widać to było w 20-proc. wzroście sprzedaży. Na dobre wyniki z podobnych powodów liczy też Ford, który z pewnością będzie chciał odzyskać w 2009 roku miejsce w pierwszej piątce, utracone w tym roku na rzecz Volkswagena.
- Po raz pierwszy od wielu lat mamy gruntownie odnowioną, bardzo szeroką gamę modelową od najmniejszego Forda Ka, przez Fiestę, Focusa czy też Mondeo, rodzinę minivanów, samochody 4x4, aż po typowo dostawcze samochody - mówi Monika Dobrolubow z Forda.
Ale konkurent nie zamierza łatwo oddać pola.
- Od 2003 roku nieustannie zwiększamy udział w rynku samochodów osobowych, w 2009 roku chcemy utrzymać ten trend. Ale czy to się uda - mówi Tomasz Tonder z Volkswagena.
W tym roku jego firma liczy, że do dobrej sprzedaży Golfów i Passatów dojdzie zainteresowanie klientów nowym Polo, które zadebiutuje w połowie roku.