Minister finansów Jacek Rostowski zadeklarował w czwartek w Sejmie, że nie będzie się wahał przed korektą wydatków państwa jeśli spadną dochody budżetu.

W jego ocenie "umiarkowany optymizm", z jakim rząd dokonał korekty poziomu wzrostu gospodarczego jest uzasadniony.

"Jednak jeśli okaże się, że polska gospodarka ucierpi na kryzysie bardziej niż można obecnie przewidzieć, nie będę się wahał przed dostosowaniem wydatków do realizowanych dochodów budżetowych" - powiedział Rostowski na zakończenie debaty w Sejmie nad senackimi poprawkami do budżetu państwa na 2009 r.

"Szczególnie dzisiaj musimy udowodnić, że Polska jest państwem silnym i zdolnym do obrony interesów ekonomicznych swoich obywateli. Jednym ze źródeł tej siły jest determinacja rządu w obronie stabilności finansów publicznych. Budżet na 2009 rok wyrazem tej determinacji" - powiedział w Sejmie Rostowski.

Rostowski podziękował parlamentarzystom koalicji i opozycji za szybkie prace nad budżetem. Podkreślił, że od 1989 r. to pierwszy budżet, w którym nie ma poprawek posłów koalicji, nie uzgodnionych z rządem. Nie dotyczy to zmian w instytucjach, które same konstruują swój budżet - zaznaczył.

W debacie wszystkie kluby zapowiedziały głosowanie za większością senackich zmian.

"Chcielibyśmy by ten budżet został zrealizowany"

Przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych Chlebowski podkreślił, że 27 poprawek Senatu, którymi w głosowaniu w piątek zajmie się Sejm, ograniczają się do przesunięć miedzy działami budżetu. Łączna suma tych przesunięć, to 126,4 mln zł.

Najistotniejsze zmiany to przesunięcie środków z budżetów wojewodów i resortu środowiska, na nowoutworzoną Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska i 16 regionalnych dyrekcji. Przesunięto też środki na służbę celną.

Krystyna Skowrońska (PO) szczególnie rekomendowała poparcie swojego klubu dla dwu poprawek dodających ponad 5 mln zł Państwowej Inspekcję Pracy i powiększających budżet Najwyższej Izby Kontroli.

W jej ocenie budżet na 2009 r. będzie "trudny, znacznie trudniejszy niż w przeszłości", a "strażnikiem" jego realizacji będzie rząd i minister finansów. "Chcielibyśmy by ten budżet został zrealizowany" - deklarowała.

Aleksandra Natalli-Świat (PiS) przyznała w imieniu swojego klubu, że obecny rząd stanął przed trudnym zadaniem, jakim było skonstruowanie budżetu w pogarszającej się sytuacji gospodarczej.

"W komisji finansów obcinano środki na NIK i PIP, by teraz wrócić do tamtych rozwiązań"

PiS uważa jednak, że rząd sobie z tym zadaniem nie poradził. W jej ocenie zmiana wskaźników gospodarczych w budżecie jest jedynie kosmetyczna, a nie realna.

W jej ocenie przyjęcie takich kosmetycznych założeń naraża kraj na niebezpieczeństwo nowelizowania budżetu. To nie buduje wiarygodności, a wręcz przeciwnie - "prowadzi do budowania niepewności i poczucia zagrożenia" - przekonywała.

Natalli-Świat zadeklarowała, że PiS poprze w głosowaniach w większości poprawki Senatu, bo poprawiają one budżet, jednak nie wprowadzają wielkich zmian. "W komisji finansów obcinano środki na NIK i PIP, by teraz wrócić do tamtych rozwiązań" - mówiła.

Lewica nie poprze wszystkich poprawek

Marek Wikiński (Lewica) mówił, że nie zgadza się z PiS, że zmiany proponowane przez Senat to zmiany kosmetyczne. "Popieram jednak zdanie o niechlujnym podejściu części wojewodów, czy ministrów do konstruowania budżetu" - mówił.

Zapowiedział, że Lewica nie poprze wszystkich poprawek. Poparcie nie znajdą te, które dążą do zmniejszenia środków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Wikiński przypomniał, że budżet Funduszu na 2009 r. będzie bardzo napięty, ze względu na dużą liczbę osób decydujących się na przejście na emeryturę.

Jan Łopata (PSL) zapowiedział, że klub będzie za przyjęciem większości poprawek Senatu. "Te 27 poprawek nie wzbudzało kontrowersji i nie burzy budżetu" - podkreślał.

Sejm będzie głosował poprawki w piątek rano.