W wojewódzkich inspektoratach farmaceutycznych wielki ruch: przedsiębiorcy masowo składają wnioski o wydanie zezwolenia na prowadzenie apteki! A wszystko przez nowelę prawa farmaceutycznego wprowadzającą zasadę apteki dla aptekarza. Zgodnie z przepisami od 25 czerwca br. zezwolenie na prowadzenie placówki będą mogli uzyskać tylko farmaceuci.
Niektórzy składają nawet po kilkadziesiąt wniosków – bywa, że nawet nie mają jeszcze lokalu, a jedynie umowę na jego wynajem w planowanym centrum handlowym. To głównie sieci, które znalazły sposób na to, by ominąć przepisy ograniczające ich rozwój. Sposób wydaje się prosty: złożyć wniosek teraz, na starych zasadach, a potem wnieść o zawieszenie postępowania (możliwe jest to nawet na 3 lata), a za kilka lat wniosek odkurzyć i znów ubiegać się o otwarcie placówki, też na starych zasadach.
W ustawie znalazł się bowiem przepis, zgodnie z którym do postępowań dotyczących wniosków o wydanie zezwolenia na prowadzenie apteki, które wszczęto przed dniem wejścia w życie ustawy, stosuje się przepisy dotychczasowe. Inne sieci z kolei zapowiadają, że w przyszłości rozwijać się będą na zasadzie franczyzy.
Sposobów na ominięcie przepisów poszukują też drobni przedsiębiorcy. Pewną grupę wśród składających wnioski stanowią osoby, które miały jedną lub kilka aptek w formie jednoosobowej działalności gospodarczej, a teraz zdecydowały się przekształcić je w spółki (np. z o.o.). Liczą na dobry zarobek albo dmuchają na zimne. I w jednym, i w drugim przypadku zakładają, że gdy udziały w spółce przejmie nowy wspólnik lub wspólnicy, to nie trzeba będzie uzyskiwać nowego zezwolenia. I to nawet wtedy, gdy nabywcy nie będą farmaceutami. Czy mają rację? Czy ten i inne sposoby na ominięcie apteki dla aptekarza mają szansę powodzenia?