Komisja Europejska chce nowego systemu monitorowania wyrobów tytoniowych produkowanych w UE. Producenci i hurtownicy są przeciw.
W poniedziałek w Brukseli odbyła się pierwsza prezentacja rozwiązania. Jutro nad systemem będą obradować delegaci państw członkowskich. Polskę będzie reprezentować m.in. resort finansów.
– Wygląda na to, że nadchodzi rewolucja. Nie dlatego, że powstanie system, który zgodnie z założeniami ograniczy szarą strefę, ale dlatego, że przewidziane są tak skomplikowane rozwiązania, które doprowadzą do wyeliminowania z rynku wielu polskich małych i średnich dystrybutorów – komentuje Agnieszka Durlik, dyrektor Krajowej Izby Gospodarczej, która uczestniczyła w poniedziałkowym spotkaniu w Brukseli.
Dziś, jak wyjaśnia nasza rozmówczyni, każda paczka wychodząca z fabryki jest oznakowana banderolą akcyzową, kodem kreskowym i kodem nadawanym przez producenta w ramach własnych systemów śledzenia. Koncerny wdrożyły je kilka lat temu na podstawie porozumienia z Komisją Europejską. Dzięki tym kodom można sprawdzić, na jaki rynek jest przeznaczony konkretny produkt oraz komu został sprzedany.
W nowym systemie ostatnim monitorowanym ogniwem ma być detalista. Mimo że dyrektywa tytoniowa, która zaczęła obowiązywać w ub.r., nakłada obowiązek śledzenia drogi papierosów od chwili ich wyjścia od producenta do ostatniego punktu hurtowego przed detalistą, KE chce, by nadzór w systemie był możliwy już na linii produkcyjnej. Oznacza to, że osobny kod miałaby każda pojedyncza paczka. Gdy z kilku paczek powstanie pakiet, ma posiadać osobny kod. Podobnie jak karton zbiorczy, do którego trafi kilka czy kilkadziesiąt pakietów.
Nowy system będzie finansowym obciążeniem dla handlu / Dziennik Gazeta Prawna
– Dodatkowo na maszynach producentów w fabryce będą musiały zostać zainstalowane specjalne urządzenia, które będą weryfikowały wcześniej nadane kody na każdym etapie produkcji – komentuje Agnieszka Durlik i dodaje, że wszystko wskazuje na to, że ich dostawcą będzie zewnętrzna firma.
Producenci w takim rozwiązaniu widzą same zagrożenia. Po pierwsze, proces produkcji ulegnie wydłużeniu. Nie wiadomo, jak długo trzeba będzie czekać na generowanie osobnych kodów dla paczek, pakietów i kartonów.
– Pojawia się pytanie, kto zapłaci za przestój produkcji w sytuacji, gdy nakładka na linię ulegnie awarii i czas oczekiwania na jej naprawę będzie długi – komentuje przedstawiciel jednego z koncernów tytoniowych.
Branża tytoniowa nie jest też zadowolona z tego, że jeszcze raz będzie musiała ponieść znaczące koszty na zbędną jej zdaniem rozbudowę systemu śledzenia. Na obecnie obowiązujący wydała ok. 400 mln dol.
Jak dodaje Agnieszka Durlik, wygląda na to, że stosowany teraz system nie będzie mógł być podstawą do stworzenia nowego.
Branżę tytoniową wspierają handlowcy. Oni również nie są zwolennikami tworzenia systemu śledzenia zupełnie od podstaw.
– Obowiązki hurtownika nie będą mniejsze niż producenta. W sytuacji gdy rozpakuje karton zbiorczy, by go podzielić na pakiety lub paczki, do każdego z kolejnych punktów w łańcuchu dostaw, np. oddział własnej hurtowni w innym miejscu lub do innego hurtownika, też musi wystąpić na każdym etapie przepakowywania o wygenerowanie kodu, który następnie musi nanieść na opakowania zbiorcze. KE wskazuje, że czas oczekiwania na kod może wynieść w przypadku hurtownika do trzech godzin. To może spowodować paraliż w dostawach produktów do sklepów – uważa Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.
Konieczność czekania będzie związana z tym, że o ile producenci będą generować kody sami, o tyle dystrybutorzy będą musieli łączyć się w tym celu z centralną bazą (nie wiadomo jeszcze – krajową lub ogólnounijną). Dodatkowo na poziomie hurtownika trzeba będzie sprawdzić większą liczbę danych.