Gospodarka przyspieszy, a uszczelnianie podatków da dodatkowe miliardy – zakłada plan na najbliższe lata
Resort kierowany przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego przygotował aktualizację programu konwergencji. To dokument co rok przesyłany przez polski rząd Komisji Europejskiej. KE na jego podstawie ocenia, czy kraj członkowski stara się wypełniać unijne standardy w finansach, czyli utrzymywać odpowiednio niskie deficyt i dług publiczny. Wymagania to deficyt nieprzekraczający 3 proc. PKB rocznie i dług na poziomie niższym niż 60 proc. PKB.
W najnowszej wersji Polska deklaruje, że oba kryteria bez problemu wypełni w najbliższych latach. Deficyt w tym roku co prawda sięgnie 2,9 proc. PKB, ale w kolejnych latach będzie spadał – aż do 1,2 proc. PKB w 2020 r. Podobnie dług: choć w 2017 r. wzrośnie do 55,3 proc. PKB, to już rok później zacznie maleć, by za cztery lata osiągnąć pułap 52,1 proc. PKB.
Ministerstwo nakreśliło ten ambitny plan, choć jest świadome, jak trudny może być przyszły rok, choćby ze względu na obniżenie wieku emerytalnego czy wybory do samorządów. W osiągnięciu celów na papierze resortowi pomogły przyjęte założenia.
I. Gospodarka będzie się rozpędzać
MF optymistycznie liczy na systematyczne przyspieszanie wzrostu produktu krajowego brutto nie tylko w tym roku, ale również w latach 2018–2020. Tym różni się wyraźnie od innych ekspertów. Na przykład Narodowy Bank Polski szacuje, że po dobrym 2017 r., kiedy to PKB powinien wzrosnąć o 3,7 proc., w 2018 r. czeka nas hamowanie do 3,3 proc. Podobnie Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który uważa, że w przyszłym roku polska gospodarka będzie rozwijać się wolniej niż w tym (3,2 proc. wzrostu względem 3,4 proc.). Tymczasem resort finansów odważnie założył tempo wzrostu na poziomie 3,8 proc. w 2018 r. i 3,9 proc. w latach 2019–2020.
Prognozy: Ministerstwo Finansów kontra Międzynarodowy Fundusz Walutowy / Dziennik Gazeta Prawna
Bardzo optymistycznie wyglądają też inne prognozy MF: np. ta dotycząca tempa wzrostu inwestycji. W tym roku mają one wzrosnąć o 7,2 proc. To jeszcze można by tłumaczyć silnym efektem bazy (w 2016 r. inwestycje spadły, i to aż o 7,9 proc.). Ale w przyszłym roku wzrost wydatków na tzw. środki trwałe ma przyspieszyć do 7,6 proc., a w kolejnych latach utrzymywać się na poziomie zbliżonym do 7 proc.
Jedna z bardziej interesujących prognoz dotyczy też rynku pracy: bezrobocie mierzone metodą unijną w tym roku ma wynieść 5,7 proc., w przyszłym spaść do 5 proc., w 2019 r. ma wynosić 4,4 proc., w 2020 r. już tylko 4 proc. Dla porównania eksperci MFW również oczekują spadku bezrobocia, ale w dużo wolniejszym tempie. Ich zdaniem jeszcze w 2020 r. może przekraczać 5 proc.
II. Samorządy poskromią apetyty
Resort zakłada, że lokalne władze nie będą zwiększać wydatków w czasie przyszłorocznej kampanii wyborczej i zbilansują swoje budżety. Ministerstwo Finansów uważa, że przez cztery najbliższe lata samorządowcy będą wydawać tyle, ile uzyskają dochodów w budżecie, a w 2020 r. będą mieć nawet nadwyżkę.
III. Poprawa w budżecie centralnym
Skoro to budżet centralny ma odpowiadać za niemal cały wynik sektora rządowego i samorządowego, to trzeba tu zwiększyć dyscyplinę. I to po obu stronach: w wydatkach i w dochodach. Nie będzie to łatwe, bo samo obniżenie wieku emerytalnego to koszt rzędu 10 mld zł w skali roku. Jednym z pomysłów na dyscyplinę w wydatkach jest zamrożenie funduszu płac w budżetówce w 2018 r. Rząd oszczędzi na tym co najmniej 1 mld zł. O tyle wzrosłyby wydatki, gdyby fundusz płac podnieść o 1 proc. Ministerstwo deklaruje, że byłoby to rozwiązanie przejściowe: stały mechanizm podwyżek ma zostać uruchomiony od 2019 r. Fundusz płac w sferze budżetowej ma od tego czasu rosnąć o wartość inflacji z poprzedniego roku.
Pomysł na zwiększenie dochodów to oczywiście dalsze uszczelnianie podatków. Najważniejsze są działania zmniejszające lukę w VAT. Dokument wymienia m.in. korzyści z rozszerzania obowiązku stosowania jednolitego pliku kontrolnego i wprowadzenia nowych narzędzi informatycznych do jego analizy. Ale także wprowadzenie podzielonej płatności w VAT czy wejście w życie przepisów o zapobieganiu wykorzystania systemów bankowych do wyłudzeń skarbowych. W sumie w przyszłym roku ograniczyłoby to lukę o blisko 6 mld zł. Wraz z innymi pomysłami, również tymi, które już wdrożono, jak monitorowanie transportu towarów czy klauzula obejścia prawa podatkowego, w latach 2017–2018 dochody z tego tytułu mogą się zwiększyć o 16–22 mld zł.
8 tys. zł zwolnione z podatku
Resort finansów ujawnił też pomysł na kolejne zwiększenie kwoty wolnej w PIT. Pierwszą zmianę wprowadzono pod koniec ub.r.: podniesiono kwotę wolną dla najniższych dochodów (ci, którzy w 2017 r. zarobią do 6,6 tys. zł, nie zapłacą podatku) oraz zmniejszono ją dla najwyższych zarobków (po przekroczeniu progu 85,5 tys. zł kwota zaczyna maleć z obecnej 556,02 zł do zera przy dochodzie 127 tys. zł). Resort chce, by od 2018 r. podatnicy, którzy zarobią nie więcej niż 8 tys. zł, w ogóle nie płacili podatku.