Obowiązujące w Niemczech ograniczenia dotyczące podejmowania pracy przez obywateli nowych krajów UE nie służą już ochronie rozwoju regionów przygranicznych, ale go utrudniają - ocenia w sobotę dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Niemniej - według gazety - nikłe są szanse na to, że w roku wyborów i recesji władze posłuchają apeli o zniesienie barier na niemieckim rynku pracy. Rząd w Berlinie zapowiedział przedłużenie okresu przejściowego do 2011 roku.

"FAZ" ocenia, że rozszerzenie strefy Schengen ponad rok temu o osiem nowych państw UE, w tym Polskę, przyniosło tym krajom "ogromne" korzyści. Według dziennika zniesienie kontroli na granicy pomiędzy Polską a Niemcami nie tylko ułatwiło podróżowanie po Europie, ale też współpracę w zakresie walki z przestępczością w regionach przygranicznych.

Nieuzasadnione okazały się obawy niemieckiej policji przed wzrostem przestępczości i liczby przypadków nielegalnego przekraczania granicy - pisze niemiecka gazeta.

"Podczas gdy negatywne konsekwencje otwarcia granic nie przekroczyły oczekiwanej skali, to nastąpiły inne zjawiska, z których tempem nikt się nie liczył" - zaznacza "FAZ". Pisze m.in. o coraz większej liczbie mieszkańców niemieckiej Meklemburgii- Pomorza Przedniego, którzy chcą pracować w Szczecinie, a także dobrze sytuowanych szczecinianach kupujących nieruchomości oraz inwestujących po niemieckiej stronie granicy.

"Europa nie stoi w miejscu, nawet jeśli w Brukseli nie widać żadnych postępów"

"Jeszcze kilka lat temu różnice w dobrobycie po obu stronach wschodniej granicy Niemiec uważane były za jedne z największych na świecie, obok tych widocznych na granicy między USA a Meksykiem. Dlatego też podczas rozszerzenia UE w 2004 roku Niemcy, a także Austria, sprzeciwiły się natychmiastowemu objęciu nowych państw Unii swobodą podejmowania pracy. Z tego samego powodu Polska ograniczyła prawo Niemców do nabywania nieruchomości na swym terytorium" - przypomina "FAZ".

"Przesłanki, które przemawiały za tymi restrykcjami (...) stały się w dużym stopniu nieaktualne. Z jednej strony ceny ziemi w atrakcyjnych lokalizacjach zbliżyły się do siebie, a z drugiej - w niemieckich regionach przygranicznych bariery na rynku pracy dla Polaków działają bardziej jako przeszkoda niż ochrona ich rozwoju" - ocenia dziennik.

Jak dodaje, dla rządu w Warszawie zniesienie restrykcji dotyczących podejmowania pracy w Niemczech przestało być jednym z priorytetowych tematów, a Polska stara się obecnie skłonić do powrotu emigrantów, którzy wyjechali do Wielkiej Brytanii i Irlandii.

"Samo odkrycie tego, jak bardzo zmieniły się okoliczności na boleśnie doświadczonej i naznaczonej konfliktami granicy na Odrze i Nysie, jest wyraźną wskazówką na to, że Europa nie stoi w miejscu, nawet jeśli w Brukseli nie widać żadnych postępów" - ocenia "FAZ".