Końcówka roku i oczekiwanie na obniżkę stóp procentowych przyniosły wyraźne osłabienie polskiej waluty. Najwięcej złoty tracił do franka szwajcarskiego, za którego wczoraj w południe trzeba było zapłacić już ponad 2,79 zł. Jeszcze latem szwajcarska waluta wyceniana była na rynku międzybankowym poniżej 2 zł.
Słaby złoty a mocny frank to powód do zmartwień przede wszystkim dla osób, które zaciągnęły kredyty w tej walucie - blisko 70 proc. wszystkich kredytów hipotecznych jest denominowanych właśnie we frankach. Wraz ze wzrostem kursu szwajcarskiej waluty coraz drożej kredytobiorców kosztuje obsługa bieżącego zadłużenia.
- Osoba, która w sierpniu zaciągnęła kredyt hipoteczny w tej walucie na przykład równowartość 300 tys. zł na okres 30 lat płaciła ratę na poziomie 1432 zł. Teraz, gdy kurs poszybował do 2,8 zł, rata mogłaby wzrosnąć do 2004 zł - ocenia Mateusz Ostrowski, analityk firmy Open Finance.
Zwraca jednak uwagę, że w ostatnim czasie Bank Szwajcarii obniżył zdecydowanie stopy procentowe, co przełożyło się na spadek rynkowej stopy LIBOR we franku szwajcarskim. W takiej sytuacji rata przeciętnego kredytu będzie nieznacznie wyższa niż latem i wyniesie 1550 zł.
Ktoś, kto latem pożyczał 300 tys. zł, zadłużał się na kwotę ok. 150 tys. franków - teraz po przeliczeniu po wyższym kursie jest winien bankowi prawie już 420 tys.
W ubiegłym tygodniu RPP obcięła główną stopę procentową o 75 punktów bazowych i zdaniem analityków na tym się nie skończy - w przyszłym roku należy się spodziewać kolejnych cięć, co może sprzyjać dalszemu osłabieniu złotego.