- Polska zachowa pełną kontrolę nad jakością żywności płynącej z Kanady. CETA niczego nie zmieni, np. w naszym podejściu do GMO - uważa Tadeusz Kościński, wiceminister rozwoju.
CETA została przyjęta przez Parlament Europejski. Co teraz?
Przed nami kilka działań formalnych po stronie Unii Europejskiej i Kanady. Pewnie późną wiosną będziemy już mogli mówić o tymczasowym stosowaniu umowy tylko w części handlowej, czyli tej, która pozostaje w zakresie unijnych kompetencji.
Dane z analiz zleconych przez KE, dotyczące potencjalnych korzyści po wprowadzeniu umowy, nie oszałamiają. PKB Unii w ciągu pięciu lat ma wzrosnąć o 0,03–0,04 proc. Badania niezależnych ośrodków podają mniejsze liczby, przewidując możliwość utraty miejsc pracy. A ta tajność negocjacji...
Dwie oceny wpływu umowy sporządzone zostały przez KE w trakcie trwania negocjacji. Obecnie szacuje się, że długoterminowy wzrost PKB w Europie będzie jeszcze mniejszy, ale nie oznacza to, że umowa nie przyniesie korzyści. Według analiz przeprowadzonych przez resort rozwoju efekt handlowy CETA dla Polski będzie pozytywny. A co do tajności... Wszystkie tego typu negocjacje są poufne. Niepotrzebnie budzi to podejrzenia.
Może dlatego, że kłóci się to z zasadami demokracji?
Ostateczny wynik negocjacji jest podawany do publicznej wiadomości. W środę na temat umowy wypowiedział się Parlament Europejski, następnie czeka nas głosowanie w naszym parlamencie i wtedy posłowie zadecydują, czy chcą ratyfikacji CETA. Trudno zadowolić wszystkich, ale jeszcze raz podkreślę: efekt handlowy dla Polski będzie pozytywny.
Coś wygraliśmy?
Będziemy mieć szerszy dostęp do rynku kanadyjskiego. CETA będzie sprzyjać pogłębianiu pozytywnych tendencji w dodatnim bilansie w handlu z Kanadą, tak towarami, jak i usługami.
Mamy pewność?
Nie mamy, tego nie można zadekretować, ale szansa na polepszenie naszego bilansu handlowego zwiększa się i trzeba to wykorzystać. Dużym osiągnięciem umowy jest np. otwarcie kanadyjskiego rynku zamówień publicznych o wartości ok. 30 mld euro. Warto o niego zabiegać. Mamy szansę zaoferować Kanadyjczykom rozwiązania z zakresu transportu publicznego czy usług. Strona kanadyjska zobowiązała się do publikowania ofert o przetargach na specjalnie utworzonej stronie internetowej, co firmom ułatwi dostęp do informacji.
Zniesienie ceł dotyczy obu stron, my też się otwieramy.
Ale całościowo umowa przyniesie Polsce korzyści, choć nie oznacza to, że nie będziemy musieli konkurować.
Korzyści dla Polski czy dla wielkich graczy, wielkiego biznesu?
Dla ludzi. CETA zapewni np. usprawnienie procesu wzajemnego uznawania licencji i kwalifikacji zawodowych oraz większą mobilność personelu, co ma szczególne znaczenie w kontekście realizowanych w Kanadzie polskich inwestycji, a to oznacza korzyść tak dla firm, jak i pracowników.
Ale to będzie dotyczyć jakiegoś ułamka obywateli.
To konkretna korzyść w jednej tylko dziedzinie. Suma takich ułamków może dać poważny odsetek. Odpowiem też na przykładzie producentów mięsa. Europejscy przedsiębiorcy mogą wejść na rynek kanadyjski bez dodatkowych kosztów, ale kanadyjscy muszą je ponieść, jeśli chcą oferować mięso bez hormonów. Standardy jakościowe nie podlegały negocjacjom.
Analizy co do korzyści dla rolnictwa są ostrożna.
CETA otwiera wzajemnie rynki, ale ma wiele ograniczeń. Handel z Kanadą będzie większy, ale nie olbrzymi. Kolejnym benefitem jest zastąpienie mechanizmu ISDS, wykorzystywanego w sporach inwestor – państwo, nowym systemem sądów inwestycyjnych ICS. Będzie chronić przed pozywaniem krajów przez firmy, które uznają, że decyzja podjęta w interesie publicznym wpływa niekorzystnie na ich inwestycje.
Nie lepiej wypowiedzieć umowy dwustronne zawierające ISDS?
To nie jest takie łatwe, bo dotychczasowe przywileje inwestorzy zachowaliby jeszcze przez ok. 20 lat.
Był taki plan. Już nieaktualny?
Wręcz przeciwnie, BIT-y (umowy dwustronne – red.) będziemy wypowiadać. KE nie zgadza się np. na ich występowanie w umowach pomiędzy krajami członkowskimi UE. W przypadku CETA ISDS zostanie zastąpiony dużo lepszym ICS.
Tego jeszcze nie wiemy, nigdy nie był stosowany.
Będzie lepszy, i to z kilku powodów. Obecnie firma może pozwać państwo nawet z błahego powodu, jeśli uzna, że decyzja rządu szkodzi jego inwestycji. I nawet gdy państwo wygra, to i tak musi zapłacić koszty postępowania. Teraz błahe pozwy nie będą dopuszczone do arbitrażu przez niezależny trybunał. I pozywający, jeśli przegra, będzie obciążony kosztami.
Wiele kwestii dotyczących sądów inwestycyjnych budzi wątpliwości. Powoływanie sędziów na długą i krótką listę, kwestia losowego doboru.
Ostateczna formuła ICS nie została jeszcze wypracowana, nadal praca jest w toku. Ale ta część nie będzie wprowadzona w pierwszym etapie stosowania CETA.
„Umowa miałaby większe znaczenie, jeśli jej efektem będą zmiany w stosowanych środkach sanitarnych i fitosanitarnych (np. w zakresie stosowania hormonów wzrostu w hodowli bydła czy raktopaminy przez producentów trzody chlewnej) oraz podejściu KE do biotechnologii i obecności organizmów modyfikowanych genetycznie, które mogłyby być ewentualnym skutkiem przewidzianej w umowie współpracy regulacyjnej” – czytamy w analizie resortu rozwoju. To zapowiedź możliwych zmian w obowiązujących w Europie zasadach?
Współpraca regulacyjna ma zawsze charakter dobrowolny. To UE, wszystkie kraje członkowskie będą decydować, czy zostaną wdrożone porozumienia, włącznie z całą procedurą przyjmowania decyzji. Wielokrotnie już podkreślaliśmy, że Polska zachowa pełną kontrolę nad jakością żywności płynącej z Kanady i CETA niczego nie zmieni, np. w naszym podejściu do GMO.