• Czy warto inwestować w lokale gastronomiczne z kuchnią orientalną?
- W Polsce trwa prawdziwy boom na lokale z kebabem. Z miesiąca na miesiąc nasz utarg rośnie o 5 proc. Polacy polubili tę kuchnię. Organizuję szkolenia dla osób, które chcą nauczyć się przygotowywania dań kuchni tureckiej 15 razy w miesiącu. Zainteresowanie jest zarówno ze strony osób z dużych, jak i małych miast. W największych aglomeracjach natężenie tego typu placówkami jest ogromne. W promieniu 700 metrów od mojej restauracji jest sześć podobnych. W małych miastach wciąż jest wolne miejsce. Do tego według mnie lokale z kebabem znacznie lepiej prosperują w mniejszych miasteczkach. Tam obowiązuje zasada, kto pierwszy, ten lepszy. To powoduje, że podobne restauracje czy bary nie wyrastają jak grzyby po deszczu. Obserwując potencjał mniejszych miast, planujemy sami do nich wchodzić z naszą koncepcją.
• Czy warto zatrudnić kucharza spoza Europy, czy próbować samemu przygotowywać dania?
- Jedno danie spowoduje, że klienci szybko się znudzą i przestaną przychodzić. Dlatego warto posiadać kilka pozycji w ofercie. Poza kebabem można zaproponować hot dogi, hamburgery, a także jakieś dania jarskie, np. zapiekankę czy falafel (klopsiki z cieciorki). Warto również wprowadzić mały kramik egzotyczny, gdzie sprzedawać będziemy drobne produkty orientalne, typu chałwy w różnych smakach, gotowe dania typu mousaka, mix warzywny z przewagą bakłażana, czy papryczki faszerowane. Najważniejsze dla klienta fast food jest to, by posiłki były szybko przygotowywane. Oprócz jedzenia należy serwować napoje zimne oraz gorące. Z napojów gorących polecam herbatę z kardamonem i cynamonem oraz kawę parzoną po turecku. Kiedyś panował pogląd, że jeśli Polak prowadzi tego typu lokal, to nie może oferować oryginalnych potraw. W tej chwili jest to bez znaczenia. Kebaby oferowane w lokalach fast-food są przygotowywane na polski żołądek, przy użyciu innych przypraw.
• Jak przygotować cennik?
- Polacy wciąż są bardzo wrażliwi na cenę. Nie może być przesadzona, bo nie będzie klientów. Ustalając cenę dla kanapki, warto przeanalizować koszyk zakupowy przeciętnego Polaka na śniadanie. Trafia do niego bułka lub dwie, masło, serek, jogurt. Całość nie przekracza kwoty 6 zł. Dlatego nasze kanapki ważące 400 gram serwujemy w tej cenie. W Berlinie kosztują one 3,50 euro za sztukę, a w Anglii 6 euro za sztukę. Ale i średnia płaca w Niemczech i Anglii jest dużo wyższa. Dania główne w naszej sieci kosztują 12 zł. W stosowaniu niskich cen pomaga również duża liczba odbiorców hurtowych - już prawie 60.