W 2017 r. największymi kontraktami będą najprawdopodobniej te dotyczące śmigłowców. Ale przemysł i tak zarobi. Zwłaszcza państwowy.
Na wydatki majątkowe (zakup sprzętu, remonty, modernizacje, inwestycje budowlane itd.) MON przeznaczy w 2017 r. nieco ponad 10 mld zł. Z tego ponad 7 mld zł ma być wydane na programy modernizacyjne.
W ramach pilnej potrzeby operacyjnej w Inspektoracie Uzbrojenia MON trwają prace nad zakupem 8 maszyn dla sił specjalnych i 6 morskich ratowniczych. Te dwa zamówienia trafią do koncernów Lockheed Martin (właściciel PZL Mielec), Leonardo (PZL Świdnik) bądź Airbus. Może się tak zdarzyć, że oba trafią tylko do jednego z nich. Ich wartość, w zależności od wyposażenia, to grubo ponad 1 mld zł. Najpilniejszym zakupem są morskie śmigłowce ratownicze – marynarka wojenna ma tu poważne braki.
Natomiast mało realne jest podpisanie umów na śmigłowce uderzeniowe – resort obrony zapowiadał odsunięcie zakupu w czasie. O tym, czy i w jakiej ilości ten sprzęt jest zdaniem rządu potrzebny, dowiemy się pewnie ze strategicznego przeglądu obronnego, który ma być gotów w marcu.
Prawdopodobieństwo dokończenia rozmów w sprawie budowy systemu obrony powietrznej Wisła, czyli najpewniej zestawów Patriot, też wydaje się małe. Procedura jest skomplikowana, trzeba wynegocjować kwestie offsetu, a to trwa. Zwłaszcza że strona polska oczekuje takiego systemu, którego nie mają jeszcze nawet Amerykanie, co utrudnia negocjacje. To kluczowy zakup dla Wojska Polskiego (bez tego systemu inny nowoczesny sprzęt, np. śmigłowce, może zostać szybko zniszczony), ale dostawy nastąpią dopiero za kilka lat.
Być może zostaną podpisane kontrakty na nowe okręty typu Miecznik, na czym skorzysta Polska Grupa Zbrojeniowa. Okręty obrony Wybrzeża są stosunkowo tanie i będą robione w dużej mierze w polskich stoczniach, więc formalności powinny pójść szybko.
Sporą część wydatków MON pochłonie realizacja umów wieloletnich, na których zarobią państwowe firmy zrzeszone w PGZ. I tak Bumar Łabędy dostanie kolejną transzę na modernizację czołgów Leopard 2 (całkowita wartość kontraktu, który w dużej mierze uratował zakład, to ok. 2,5 mld zł). Również śląski Rosomak będzie realizował zamówienia związane z Kołowymi Transporterami Opancerzonymi (KTO), m.in. wieżę bojową. Tak wyposażone KTO mają większe zdolności bojowe. Warszawskie przedsiębiorstwo PCO będzie pracowało nad podpisanym kilka tygodni temu, wartym ponad 350 mln zł kontraktem na sprzęt optyczny, m.in. celowniki. Powodów do narzekań nie powinna mieć też Huta Stalowa Wola realizująca największe zamówienie dla polskiej zbrojeniówki ostatnich lat, czyli dostarczanie 96 armatohaubic Krab. To znacznie poprawi nasze możliwości rażenia przeciwnika na odległość kilkudziesięciu kilometrów. Wartość realizowanego do 2024 roku kontraktu to prawie 5 mld zł. Natomiast Mesko będzie zajęte dostarczaniem zestawów przeciwlotniczych Piorun, co ma dopełnić niskie piętro obrony przeciwlotniczej (zostaną jeszcze wyższe: program Narew i wspominana Wisła). – Można się też spodziewać podpisania kontraktu na kilkadziesiąt sztuk wozów zabezpieczenia technicznego. Na polu walki mają wspomagać czołgi Leopard. O umowę wartości kilkuset milionów złotych znów będą się bić Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne w Poznaniu i śląski Bumar – przewiduje Mariusz Cielma, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”.
Wartki strumień monowskich zamówień powinien także popłynąć w związku z budową Wojsk Obrony Terytorialnej – w latach 2017–2019 ma to być ponad 2 mld zł. – To wojsko tworzone od nowa, tak więc potrzebne będzie wszystko. Karabiny, mundury, buty, moździerze, granatniki. Nie będą to spektakularne zamówienia, ale bardzo pożądane przez polską zbrojeniówkę. Myślę, że w związku z tym 2017 rok będzie dla niej wyjątkowo dobry – dodaje Cielma.
W tej beczce miodu można też znaleźć nieco dziegciu. O ile cieszyć mogą się zakłady państwowe, to większych nadziei na nowe kontrakty nie powinny sobie robić prywatne firmy zbrojeniowe, takie jak WB Electronics czy Teldat. Jak zapowiedział już resort obrony, postępowania na bezzałogowe statki powietrzne czy system zarządzania polem walki może wygrać tylko podmiot kontrolowany przez państwo. Możliwe jest natomiast, że prywatne firmy będą poddostawcami PGZ, która finalny produkt sprzeda MON.