Trzy pytania do ... MARKA PRZEŹDZIAKA, Stowarzyszenie Polskich Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych - W Polsce na wyroby czekoladowe obowiązuje stawka 22 proc. VAT, podczas gdy w większości krajów UE jest to 7 proc. Jak duży jest to problem?
- Zgodnie z VI Dyrektywą Rady z 17 maja 1997 r. w sprawie harmonizacji ustawodawstwa państw członkowskich żywność, w tym wyroby czekoladowe na terenie Unii mogą być obłożone stawką VAT nie niższą niż 5 proc. W Polsce wciąż pokutuje relikt z przeszłości, że czekolada to wyrób delikatesowy, a to stanowi uzasadnienie dla stosowania maksymalnej stawki podatku. Przekłada się to na ceny gotowych produktów, które są droższe niż w innych krajach UE. W dodatku w zależności od tego, o jaki produkt chodzi, obowiązuje inna stawka VAT. Na tzw. świeże wyroby ciastkarskie stosowana jest 7-proc. stawka VAT, tylko że pojawia się pytanie, które wyroby ciastkarskie takimi są. GUS nie daje jasnej definicji takich wyrobów. W efekcie na półce w sklepie leżą obok praktycznie te same ciastka, tylko jedne są opodatkowane 7-proc., a drugie 22-proc. VAT. Wprowadza to w błąd konsumenta i powoduje nierówne warunki konkurowania na rynku. Zwróciliśmy się do Ministerstwa Finansów z prośbą o interpretację przepisów, by ujednolicić zasady stosowania 7-proc. VAT. Mamy możliwość uproszczenia systemu podatkowego bez wchodzenia w spór z Komisją Europejską.
• Czy obniżenie stawki VAT spowodowałoby spadek cen wyrobów?
- Zmiana stawki VAT może mieć różny skutek. W niektórych przypadkach może spowodować spadek cen danych produktów, a w innych uchronić konsumentów od jej wzrostu. Obserwujemy stały wzrost kosztów surowców i to musi się w jakimś momencie odbić na cenach gotowych wyrobów. Obniżenie stawki VAT dałoby producentom możliwość rekompensaty wzrostu kosztów produkcji.
• Z jakimi jeszcze problemami boryka się ta branża?
- W nowelizowanej ustawie o jakości handlowej artykułów spożywczych pojawił się zapis o jakości handlowej artykułów spożywczych. Przepisy jasno nie określają, kiedy mamy do czynienia z fałszowaniem produktów. Równie dobrze może być nim niezamierzony błąd w oznakowaniu. Obawiamy się, że mogą być interpretowane na niekorzyść producentów. Na przedsiębiorcę, u którego stwierdzono przypadek fałszowania wyrobów, może zostać nałożona kara w wysokości do 10 proc. wartości przychodów z ostatniego roku. To bardzo dotkliwa sankcja w tej branży, bo rentowność firm kształtuje się średnio na poziomie kilku procent. Nałożenie maksymalnej kary może dla wielu skończyć się upadłością. Wnioskowaliśmy, by w razie stwierdzenia przypadku sfałszowania, podróbki były po prostu od razu wycofywane z rynku. Konsument musi mieć gwarancję iż to, co jest na rynku, spełnia wszystkie wymogi jakościowe i prawne.