Nowa spółka wspólnie z BGK ma wykreować nowe inwestycje. Jak mówi w wywiadzie dla DGP szef resortu skarbu Mikołaj Budzanowski, zaangażowanie Polskich Inwestycji Rozwojowych SA w poszczególne projekty będzie na poziomie od 50 mln zł do 750 mln zł. Znacznie więcej na pojedynczy projekt może przeznaczyć BGK – nawet 1 mld zł.

Jeszcze w tym tygodniu ma zostać ogłoszony konkurs na prezesa spółki, jednocześnie sam minister będzie nakłaniał organizacje przedsiębiorców do korzystania z programu. Już tworzona jest lista kilkudziesięciu projektów, które mają największe szanse na dofinansowanie w ramach programu Inwestycje Polskie. Tyle że na razie są to głównie przedsięwzięcia firm państwowych lub samorządów. Aby uwiarygodnić program, MSP musi skłonić do skorzystania z programu firmy prywatne.

Lista zawiera przedsięwzięcia takie jak budowa nowych elektrowni, linii energetycznych i gazociągów czy projekty zakładające zwiększenie wydobycia krajowych złóż ropy i gazu.

Pierwszy realizację programu zacznie BGK, który już teraz może udzielać kredytów lub gwarancji. PIR zacznie przyjmować wnioski po wyborze rady nadzorczej i zarządu w drugim kwartale 2013 r. Resort liczy, że w tym roku dzięki programowi uda się wykreować inwestycje na 10 mld zł.

Program Inwestycje Polskie jeszcze nie ruszył na dobre, a już złapał zadyszkę? Rząd miał go przyjąć na początku grudnia, a zrobił to pod koniec roku.

Mikołaj Budzanowski Ruszyliśmy po bardzo precyzyjnej analizie polityki inwestycyjnej i tego, w jakim kształcie program powinien służyć wdrażaniu projektów infrastrukturalnych. Cały ten czas jest wykorzystywany na promowanie programu i tworzenie wstępnej listy projektów do realizacji. O zadyszce nie ma mowy.

Jakie projekty mają szanse?

Szukamy inwestycji z dziedziny dużej infrastruktury: energetycznej, gazowej, transportowej, przemysłowej, jak również telekomunikacyjnej i inwestycji samorządowych. Lista powstaje na bieżąco na podstawie konsultacji z przedsiębiorcami i samorządami. Jest wiele projektów. Obejmują one m.in. budowę nowych elektrowni, linii energetycznych i gazociągów, kolei, instalacji chemicznych czy petrochemicznych oraz zagospodarowanie krajowych złóż węglowodorów.

Zainteresowani to tylko firmy państwowe czy też prywatne?

Struktura właścicielska podmiotów zainteresowanych programem nie ma znaczenia. Szykujemy rundę spotkań z organizacjami przedsiębiorców i samorządów. Celem jest uświadomienie im, na czym polega ten mechanizm, i zachęcenie ich, by już dziś przygotowali się do skorzystania z niego.

Jaka będzie nazwa spółki?

Nazwaliśmy ją: Polskie Inwestycje Rozwojowe. Obecnie na nasze zlecenie agencja executive search poszukuje w środowisku biznesowym niezależnych członków rady nadzorczej. W tym tygodniu zostanie ogłoszony konkurs na prezesa spółki, więc skład zarządu powinien być znany już w lutym.

Kiedy pierwsze efekty?

W tym roku. Wnioski o kredyt czy gwarancje już można składać do Banku Gospodarstwa Krajowego, a po kapitał do spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe w drugim kwartale.

Rząd się zgodził na dokapitalizowanie BKG i spółki akcjami na sumę prawie 12 mld zł?

Akcje będą przekazywane elastycznie w miarę potrzeb. To suma, która ma wystarczyć na dwa lata. Szacujemy, że spółka będzie wchodziła w inwestycje na poziomie od 50 do 750 mln zł, a z kolei zaangażowanie BGK będzie większe – powyżej 1 mld zł na jeden projekt. Nie określamy, jak ta kwota będzie podzielona. To zależy od zainteresowania sektora prywatnego produktami programu: gwarancją, kredytem lub obejmowaniem obligacji projektu przez BGK oraz współinwestycjami PIR.

Leszek Balcerowicz mówi, że program jest socjalistyczny.

Soczyste porównania chętnie podchwytują media, a nam w gruncie rzeczy chodzi o to samo, o czym mówi prof. Balcerowicz. Program z socjalizmem nie ma nic wspólnego, wręcz odwrotnie. Promuje odpowiedzialny kapitalizm dzięki wspieraniu lepszej kultury finansowania inwestycji za pomocą formuły partnerstwa publiczno-prywatnego. Nie chcemy decydować za inwestora i mówić, co ma wybudować. Mamy być inwestorem pasywnym, wspierać kapitałem, a nie wymyślać projekty. Program ma być jedynie impulsem dla wszystkich przedsiębiorców i inwestorów, którzy mogą w Polsce zrobić poważny biznes. Nasz poziom infrastruktury energetycznej czy przemysłowej daleko odstaje od tego, co mamy w Europie Zachodniej.

Program ma być remedium na klapę inwestycyjną, ale w największym gospodarczym dołku, w pierwszym półroczu, będzie jeszcze w powijakach.

Od razu była mowa o latach 2013–2014. BGK już wystartował i pierwsze umowy mogą być podpisane w pierwszym kwartale. Liczymy, że w tym roku uda się dzięki programowi wykreować inwestycje o wartości do 10 mld zł. Wszystko zależy od inwestorów. My nie będziemy ręcznie sterować gospodarką.