Czasami nawet zwolennicy niewidzialnej ręki rynku muszą odsunąć doktrynę na bok – mówi Mikołaj Budzanowski, minister skarbu państwa. Jego zdaniem ratowanie Polimeksu-Mostostalu wymagało męskiej decyzji.

Od 2014 r. wpływy z tytułu prywatyzacji mają zasilać już nie bezpośrednio budżet państwa, ale program prorozwojowy Inwestycje Polskie. Ma on dysponować kwotą co najmniej 40 mld zł. Jakie będą kryteria wyboru celów Inwestycji Polskich?

Rentowność projektu i zasadnicza wartość dodana, np. w postaci skali. Małych oczywiście nie wykluczamy, ale priorytetem będą te duże przedsięwzięcia, które potrzebują długoterminowego zaangażowania i pewności od strony finansowej. BGK, który będzie zasilany akcjami spółek, może wchodzić w takie projekty w formie udzielającego kredytu na podobnych zasadach jak Europejski Bank Inwestycyjny czy Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Z kolei spółka celowa będzie inwestowała kapitał. Zaangażowanie obu podmiotów będzie zależało od konkretnego projektu.

Jakie projekty będą finansowane z tego programu?

Wszystkie inwestycje długoterminowe, które potrzebują dużych nakładów i osiągają zwrot w długim terminie, oraz mają strategiczne znaczenie dla gospodarki państwa. To wielomiliardowe przedsięwzięcia infrastrukturalne, jak nowe drogi, ale też projekty logistyczne i samorządowe. Przede wszystkim jednak energetyczne, w tym infrastruktura przesyłowa i magazynowa Gaz-Systemu i PERN, zarówno na gaz ziemny, jak i ropę naftową. Mamy listę priorytetowych inwestycji. Chcemy m.in. zbudować osiem nowych bloków energetycznych: w Stalowej Woli, Włocławku, Opolu, Kozienicach, Blachowni, Jaworznie, Turowie i Puławach. Chcę podkreślić jednak, że nie wykluczamy żadnego projektu. Wszystko zależy od biznesplanu. Wreszcie kończymy dyskusję o różnych wizjach, które nigdy nie zostały poparte konkretami. Teraz przyszedł czas na działanie.

Czy w takim razie projekt jądrowy jest rozważany pod kątem Inwestycji Polskich?

Nie jest wykluczone, że spółka z programu Inwestycje Polskie zaangażuje się w ten projekt w przyszłości, ale dopiero w momencie gdy będziemy wiedzieli, ile on będzie kosztował. Teraz nie mamy tej wiedzy. Nie ma też kluczowej dla inwestycji decyzji zasadniczej, bo zgodnie z polskim prawem musi ją dopiero wydać minister gospodarki. Decyzja inwestycyjna nastąpi w 2015 r.

Czy Skarb Państwa analizuje statuty spółek, w których ma akcje, pod kątem zejścia do np. 25 proc. udziałów przy jednoczesnym zachowaniu kontroli operacyjnej, tak jak ma to miejsce w Orlenie?

Nie wykluczamy tego wariantu, choć obowiązujący poziom zabezpieczenia, by pozyskać kapitał w wysokości kilkunastu miliardów złotych, w zupełności wystarczy. To wartość naszych akcji, które są prywatyzowalne. W zależności od zapotrzebowania i popytu na wsparcie rentownych projektów inwestycyjnych będziemy uwalniać kolejne pakiety akcji przeznaczone do prywatyzacji.

Agencja Rozwoju Przemysłu objęła poważny pakiet akcji Polimeksu-Mostostalu. Czy nadal pan uważa, że jest to rynkowa transakcja? Wielu widzi w niej ukrytą pomoc dla upadającej firmy.

Przychodzi czasami taki moment, że nawet zwolennicy ideałów o niewidzialnej ręce rynku muszą odsunąć doktrynę na bok. Potrzebna była męska decyzja odejścia od ideologii na rzecz przyszłości i rozwoju. Musieliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy realizować w Polsce projekty energetyczne, które zapewnią bezpieczne dostawy energii elektrycznej, czy też świadomie ryzykujemy opóźnienie projektu, co w konsekwencji mogłoby zagrozić naszemu bezpieczeństwu energetycznemu. Rozwiązanie, które znaleźliśmy, jest optymalne. Z jednej strony ARP może zyskać na zaangażowaniu w Polimex. Z drugiej strony ustabilizowaliśmy pozycję tej spółki, dzięki czemu budowa kluczowych inwestycji nie została wstrzymana.

Czy budowa dwóch bloków węglowych w Opolu dla PGE przez konsorcjum z Polimeksem jest niezbędna do postawienia tej spółki na nogi?

Kluczowa jest sama inwestycja. Jestem przekonany, że konsorcjum z Polimeksem, po zaangażowaniu ARP daje gwarancję sprawnego przebiegu budowy.

Czy Polsce potrzebna jest druga Petrochemia? W jej budowę w Gdańsku mają zaangażować się Azoty Tarnów i Lotos.

Prace koncepcyjne nad tym projektem zostały już uruchomione. Ma on wiele zalet. W Gdańsku jest dostęp do portu, do rafinerii i produkowanych przez nią paliw, a także do nowej sieci gazociągowej. Do tego trzeba dodać bliskość terminala naftowego oraz możliwość wykorzystania uzbrojonego gruntu, który jest gotowy do nowej inwestycji.

Przemysł chemiczny w Polsce musi postawić sobie pytanie: czy i w jaki sposób najlepiej wykorzystać te atuty pod kątem nowej inwestycji. Moim zdaniem warto się nad tym zastanowić, by wspólnymi siłami, również w ramach programu Inwestycje Polskie, wygenerować nowy, duży projekt infrastrukturalny z branży chemicznej lub petrochemicznej.

Na razie chyba polska chemia koncentruje się na czym innym – konsolidacji Zakładów Azotowych Puławy z Azotami Tarnów.

To prawda. Dla połączenia obu podmiotów decydująca będzie zgoda Komisji Europejskiej na koncentrację. Oczekujemy, że otrzymamy ją w takim terminie, aby zdążyć na walne zgromadzenie akcjonariuszy wyznaczone na 24 stycznia 2013 r. Ale już dziś należy projektować na przyszłość.

A co dalej z Ciechem? Branża się konsoliduje, a spółka jest całkowicie obok tych procesów.

Porządkujemy ją, sprzedając część aktywów. Docelowo Ciech przeznaczony jest do prywatyzacji. Zarząd wie, że musi się skupić na efektywnym zarządzaniu i restrukturyzacji. Sprzedaż może nastąpić w każdym momencie. Zgodnie z planem prywatyzacyjnym stanie się to nie później niż do końca 2013 r.

Czy sposób (giełda) i termin (2013 r.) w przypadku prywatyzacji Energi także już się nie zmienią?

Wszystkie działania zostały ukierunkowane na debiut giełdowy spółki w 2013 r. To preferowana przez nas forma prywatyzacji majątku Skarbu Państwa. Nie poszukujemy inwestora strategicznego gotowego objąć pakiet kontrolny.

A Enea?

Nie szukamy dziś okazji do połączenia obu spółek. Sprzedaż samej Enei jest także odsunięta w czasie. Spółka ma się skoncentrować na rozbudowie elektrowni w Kozienicach.

Firma zaczyna szukać nowego prezesa. Czy dalej jest pan zdania, że spółkami Skarbu Państwa powinni kierować menedżerowie spoza obszaru działalności konkretnych przedsiębiorstw?

Każda branża ma swoją specyfikę. Wejście osób spoza branży do sektora energetycznego na przestrzeni ostatnich pięciu lat pozwoliło spółkom dobrze się rozwijać. Decydujące powinny być kompetencje zarządcze. Doświadczenie w branży może stanowić dodatkowy atut.

Jak bardzo opóźni się budowa terminalu LNG w Świnoujściu?

Interweniujemy na bieżąco. Niektóre elementy inwestycji wykonywane są szybciej niż zakłada harmonogram. Część prac faktycznie jest opóźniona, jednak nie są to opóźnienia, które spowodują przesunięcie terminu oddania terminalu do eksploatacji. Staramy się zatem trzymać ostatecznej daty zakończenia prac w połowie 2014 r. Wtedy do Świnoujścia ma przypłynąć pierwszy statek z LNG.

A co, jeśli inwestycji nie uda się zakończyć w terminie?

Umowa z Katarczykami jest tak skonstruowana, że pierwszy statek może przypłynąć później.

Czy polskie koncerny poszukujące gazu łupkowego są w stanie same udźwignąć ciężar tej inwestycji?

Od wielu miesięcy mówi się o możliwym partnerstwie rodzimych spółek z bardziej doświadczonymi partnerami z zagranicy oraz o możliwym dostępie do złóż łupkowych za granicą.

Do tej pory umowy o współpracy zawarły jednak tylko między sobą polskie firmy.

Bardzo wierzę w polskie spółki. Ale również wierzę w ich zdolność do współpracy z podmiotami zagranicznymi. Najważniejsze jest dzisiaj pozyskanie jak największej ilości kapitału potrzebnego do zainwestowania w łupki i podział ryzyka związanego z poszukiwaniami. Priorytetem nie są dziś inwestycje naszych koncernów poza Polską, ale zdobycie wiedzy na temat łupków w Polsce tak, aby w perspektywie 2015 r. rozpocząć wydobycie przemysłowe.

A co, jeśli się okaże, że zasoby gazu łupkowego są znacznie mniejsze, niż sądzimy, lub jego wydobycie nie jest ekonomicznie opłacalne? Taki scenariusz sugerował geolog prof. Krzysztof Szamałek z UW.

Przez ostatnie 25 lat polscy geolodzy powtarzali nam, że nie ma możliwości wydobycia gazu z łupków. Amerykanie twierdzili z kolei, że to możliwe, i dziś USA eksploatują złoża tego surowca. Dziś w Polsce gazu łupkowego szuka ponad 20 firm z całego świata. Komu więc ufać? Trzeba wiercić, by się przekonać, jaki potencjał wydobywczy ma Polska.