Nie po to kupowaliśmy sieć Polbanku, żeby teraz ją zwijać - twierdzi prezes Raiffeisen Bank Polska, Piotr Czarnecki
Niedawno zostało sfinalizowane przejęcie Polbanku przez Raiffeisena. Kiedy nastąpi połączenie Raiffeisen Bank Polska z Polbankiem?
Najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby dokonanie tego na przełomie 2012 i 2013 r. Tak żeby w nowy rok wejść już jako połączona instytucja.
Raiffeisen Polbank to będzie tylko nowa marka czy zmieni się też nazwa spółki?
Tylko marka.
A kiedy nastąpi rebranding?
Zmiana szyldów będzie wprowadzona po fuzji prawnej. Chociaż już teraz klienci Polbanku są informowani, że stał się on w 100 proc. własnością Raiffeisen Bank Polska.
Czy taką informację przekazujecie dlatego, że dotąd Polbank był grecki, a Grecja przeżywa ogromne problemy gospodarcze? Chcecie się w ten sposób bronić przed ucieczką klientów?
Nie, chociaż patrząc na sytuację Grecji, można by się tego spodziewać.
Sprawia pan wrażenie zadowolonego. Tymczasem w środowisku bankowców najczęściej można usłyszeć, że kupno Polbanku – kojarzonego z Grecją, z dużym portfelem walutowych kredytów hipotecznych, przynoszącego straty – to ściąganie sobie na głowę samych kłopotów.
W Raiffeisenie patrzymy na to zupełnie inaczej. Zacznijmy od początku: dlaczego w ogóle zdecydowaliśmy się na ten zakup? Polska udowodniła, że jest w stanie obronić się przed kryzysem jak żaden inny kraj w Europie. Grupa Raiffeisen uzyskała najmocniejszy dowód, że to jest rynek, na który warto postawić jeszcze mocniej niż przez ostatnie 20 lat.
To jeszcze nie znaczy, że trzeba było kupować akurat Polbank.
To był dla nas wybór najciekawszy z możliwych. Braliśmy pod uwagę oczywiście również inne instytucje. Ale Polbank jest dla nas świetnym uzupełnieniem rynkowym – szczególnie że obsługuje bardzo szeroki segment klientów indywidualnych. Ma też dużą sieć placówek, która tylko w niewielkim stopniu pokrywa się z naszą. Dzięki Polbankowi będziemy działać w skali całej Polski, a nie tylko w największych miastach.
Jak duże będą zwolnienia pracowników w związku z fuzją?
Nie po to kupowaliśmy sieć, żeby teraz ją zwijać. Jest oczywiste, że pracujemy nad strukturą nowej organizacji, jej efektywnością i zasięgiem. Wiemy już, że większe zmiany nie będą potrzebne. Na około 450 oddziałów jest tylko niewiele ponad dwadzieścia przypadków wyraźnego dublowania się sieci Raiffeisena i Polbanku.
Przy fuzjach w bankach zwolnienia dotykają w dużej mierze central.
Tyle że Polbank, który do niedawna był oddziałem greckiego Eurobanku, miał relatywnie mniejszą centralę w porównaniu z innymi dużymi bankami w Polsce. Decyzja o akwizycji udowadnia, że priorytetem jest dla nas zwiększanie przychodów i rozwój biznesu, a nie jego ograniczanie, choć jak ostatnio widać, część instytucji na naszym rynku wybiera inną strategię.
Jaki był ubiegłoroczny wynik Polbanku?
Wyniki nie są jeszcze zaudytowane, więc nie możemy podać żadnych szczegółów.
Ale był ujemny?
Tak.
Z powodu kredytów hipotecznych, których – szczególnie na początku działania – Polbank udzielał dużo i tanio?
Około 70 proc. portfela Polbanku to kredyty hipoteczne. Ale są to kredyty o jakości wyższej niż wynosi średnia dla sektora. Nie jest też tak, że Polbank nie zarabia na oferowanych produktach. Faktycznie na początku one musiały być oferowane tanio. To był sposób na zdobycie rynku. Ale później polityka cenowa była stopniowo zmieniana.
Co w takim razie powoduje straty w Polbanku?
Koszty finansowania. Pozyskanie finansowania tak na rynku hurtowym, jak i od klientów jest dzisiaj bardzo drogie.