Nie jesteśmy stowarzyszeniem deweloperów, które ma mieszkania w kilku miastach w Polsce. Jesteśmy tworem gospodarczym operującym na rynku nieruchomości, ale nie ograniczamy działalności do wynajmu powierzchni czy budowania mieszkań. Jest ona znacznie szersza, co jest niezwykle istotne dla sukcesu całej grupy.

Rozmowa z Wojciechem Papierakiem

Od ponad dwóch tygodni stoi pan na czele największej grupy nieruchomościowej w Polsce. Grupa PHN SA to nowy twór. Czym jest?

Grupa PHN SA skupia nieruchomości należące do Skarbu Państwa. To bardzo różne budynki i działki zlokalizowane w całym kraju. Ministerstwo Skarbu Państwa postanowiło skupić je wokół jednego podmiotu, korzystając dzięki temu z efektu synergii.

Czy nie lepiej sprzedawać te nieruchomości oddzielnie?

Na pewno byłoby łatwiej, jesteśmy jednak przekonani, że wykorzystanie potencjału wynikającego z różnorodności będzie skutkowało wyższymi wpływami. Dziesięć prywatyzacji nie musi być bardziej efektywnych niż jedna łączna.

Jako właściciel nieruchomości różnego przeznaczenia możemy oferować kompleksowe rozwiązania. Dzięki tej dywersyfikacji jesteśmy mniej wrażliwi na wahania rynkowe.

Jak będzie wyglądał model biznesowy spółki?

Skoncentrujemy się na trzech głównych segmentach: biurowym, handlowym i logistycznym. Mamy także inne aktywności, np. budujemy mieszkania. Zajmowały się tym spółki, które wchodzą teraz w skład grupy. Chcemy te inwestycje doprowadzić do końca, wykorzystać ten potencjał.

Grupa PHN SA ma zatem silną konkurencję nie tylko ze strony deweloperów, lecz także firm zajmujących się zarządzaniem nieruchomościami komercyjnymi. Czy taka rozbudowana grupa będzie w stanie skutecznie konkurować?

Na pewno. Chcemy w ramach holdingu uprościć proces podejmowania decyzji. Nie zaczynamy niczego od początku. Chcemy jedynie usprawnić dotychczasową działalność dzięki połączeniu potencjału kilku spółek.

W branży farmaceutycznej podobna konsolidacja się nie udała. Połączenie kilku Polf nie przyniosło oczekiwanych rezultatów.

Nie obawiam się tego. To zupełnie inna branża. Nie jesteśmy stowarzyszeniem deweloperów, które ma mieszkania w kilku miastach w Polsce. Jesteśmy tworem gospodarczym operującym na rynku nieruchomości, ale nie ograniczamy działalności do wynajmu powierzchni czy budowania mieszkań. Jest ona znacznie szersza, co jest niezwykle istotne dla sukcesu całej grupy.

Grupa PHN SA ma trafić pod młotek, a środki ze sprzedaży zasilą kasę państwa. Czy wiadomo coś więcej na ten temat?

Niedawno stworzyliśmy grupę dzięki konsolidacji. Przed nami integracja operacyjna, czyli wdrożenie skutecznego i optymalnego zarządzania. Po jego zakończeniu przyjdzie czas na pracę nad wprowadzeniem spółki do obrotu giełdowego. Myślę, że w ciągu kilku miesięcy poznamy datę pierwszej publicznej oferty. To Ministerstwo Skarbu Państwa jako nasz właściciel podejmie decyzję w tej sprawie. Udziały Grupy PHN SA mogą zostać sprzedane nawet w całości, czego nie wyklucza resort skarbu.

Dlaczego Grupa PHN SA miałaby być atrakcyjna dla inwestorów?

Jest to podmiot godny uwagi z punktu widzenia kapitalizacji, wyników finansowych i profilu działalności. Potencjalni inwestorzy instytucjonalni, głównie zagraniczni, już wykazują zainteresowanie.

Kapitał grupy wynosi 2,3 mld zł – wynika z materiałów prasowych. Czy ta wartość nie jest zaniżona? Grupa PHN SA skupia przecież 1300 hektarów niezabudowanych działek, 180 nieruchomości.

To wynik procesu wyceny, a niekoniecznie wartość ostateczna. Do tego musimy brać pod uwagę ryzyka, takie jak roszczenia reprywatyzacyjne.

Grupa zamierza przeznaczyć na inwestycje prawie 2 mld zł. Czy to nie za dużo przy nieznacznie wyższej kapitalizacji?

To sporo. Inwestycje są jednak niezbędne, aby odgrywać znaczącą rolę na rynku. Te środki są potrzebne na kontynuowanie już rozpoczętych projektów oraz realizację tych, które są przygotowywane.

Jakie to są projekty?

Kreowanie nowoczesnej powierzchni biurowej w stolicy z budową biurowca przy rondzie ONZ w Warszawie na czele. Kolejnym jest wybudowanie centrów logistycznych poza Warszawą. Wartość inwestycji nas jednak nie przeraża. W grę wchodzą różne źródła finansowania. Po pierwsze, gotówka, której grupa ma sporo – ponad 100 mln zł. Po drugie, środki możemy pozyskać z instytucji finansowych, a po trzecie, do inwestycji możemy zaprosić partnerów, np. wyspecjalizowane firmy z danej branży.

Jednym z symboli Warszawy jest budynek Intraco. Co się z nim stanie?

Nie ma jeszcze decyzji. Musimy wybrać między modernizacją a rozwiązaniem bardziej radykalnym. Nic nie może się odbyć bez rozmów z władzami miasta.

Gdzie zobaczymy Grupę PHN SA za rok?

Jestem przekonany, że grupa będzie wtedy już na giełdzie po udanym debiucie i z kilkoma uruchomionymi projektami, a jej struktura zarządzania będzie przejrzysta.