Walka ze zmianami klimatycznymi jest ważna, ale ma sens tylko wtedy, gdy dotyczy wszystkich krajów świata. Nie możemy jednostronnie przyjmować rozwiązań, które obniżają konkurencyjność jedynie naszej gospodarki
Rozmowa z Jerzym Buzkiem, przewodniczącym Parlamentu Europejskiego
Dużo się mówi o solidarności energetycznej UE, ale każde państwo prowadzi swoją własną politykę. Czy coś się w tej dziedzinie zmienia?
Tak było jeszcze kilka lat temu. Przed rokiem, w maju 2010, razem z Jacques’em Delorsem, byłym przewodniczącym Komisji Europejskiej, zaapelowaliśmy o powołanie Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Ta koncepcja już żyje własnym życiem, przekonali się do niej przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso i komisarz ds. energii Guenther Oettinger. Nie jest to nowa instytucja unijna, lecz parasol polityczny nad wielkimi reformami w UE, nadanie siły politycznej w tworzeniu wspólnotowej polityki energetycznej.
Na czym ta wspólna polityka energetyczna powinna polegać?
Najważniejsze powinno być utworzenie wspólnego, unijnego rynku energii. Niezbędne są połączenia gazowe i energetyczne pomiędzy krajami UE, aby można się było ratować w sytuacjach kryzysowych. Możliwe jest także wspólne wykorzystywanie zasobów energetycznych.
Druga ważna sprawa to wspólne zakupy surowców energetycznych, np. gazu, poza granicami UE, po to, aby nas nie rozgrywano z zewnątrz, tak jak to było – i jest – w przypadku Gazociągu Północnego. O tym myśli się już bardzo dużo. Chodzi wreszcie o wspólne unijne badania nowych technologii energetycznych chroniących środowisko, przy umiarkowanych kosztach. Unia wydaje na to rocznie pół miliarda euro, ja chciałbym widzieć wielokrotnie więcej. Mocno promuję taki sposób myślenia w Europie. Rozmawiam o tym z szefami unijnych przedsiębiorstw energetycznych, przekonuję premierów.
Ale to są na razie bardzo powolne zmiany.
Ale są. Jestem optymistą. Prezydencje węgierska i polska w tym roku finalizują budowę mostu energetycznego Bałtyk – Adriatyk – Morze Czarne. Na niedawnej naszej wspólnej konferencji prasowej w Strasburgu premier Węgier przypomniał, że już 10 lat temu, gdy obaj byliśmy premierami, proponowałem takie działania w ramach Grupy Wyszehradzkiej, ale wtedy nie był on do tego przekonany. Teraz Viktor Orban sam jest liderem tej propozycji. Podobny most tworzy się wokół Morza Północnego.
Nie obawia się pan, że skutki walki UE ze zmianami klimatycznymi mogą być negatywne dla wielu krajów, w tym Polski?
Walka ze zmianami klimatycznymi jest ważna, ale ma sens tylko wtedy, gdy dotyczy wszystkich krajów świata. Unia ma tylko niewielki procent udziału w emisji gazów cieplarnianych. Dlatego nie możemy jednostronnie przyjmować rozwiązań, które obniżają konkurencyjność jedynie naszej gospodarki.
Skutki walki UE ze zmianami klimatycznymi będą natomiast z pewnością negatywne dla Polski, jeśli nie zaczniemy na serio działać w kierunku zmian w polskiej energetyce. Połowa bloków energetycznych w Polsce musi być wkrótce wymieniona, bo się rozsypują i po prostu może nam zabraknąć prądu. Nowe bloki powinny mieć najwyższe standardy technologiczne.
Pakiet klimatyczny ma też atuty. Inwestycje w ochronę środowiska mogą być kołem zamachowym innowacyjnej gospodarki. UE dofinansowuje projekty produkcji czystej energii, w tym projekty czystego wykorzystania węgla. Dobrze, że polski rząd poprzez fundusze strukturalne wspiera już budowę instalacji wyłapywania i składowania CO2 (CCS) w elektrowni Bełchatów. Trudno jednak wyjaśnić brak wsparcia dla instalacji CCS proponowanej przez Tauron i Zakłady Azotowe Kędzierzyn. Zakłada się tam wdrożenie polskiej technologii, prawdziwie innowacyjnej w skali europejskiej, tzw. elektrowni poligeneracyjnej, produkującej prąd, ciepło i chemikalia. Sprawność tej elektrowni wynosi około 60 proc., a po dołączeniu CCS nadal około 50 proc. Nasze starsze bloki węglowe mają sprawność 30 – 35 proc., oczywiście bez CCS, a więc widać, ile możemy na tym zyskać.
Ale czy warto wydawać tyle pieniędzy akurat na energetykę?
Tak. Po pierwsze, dlatego że energia to podstawa całej gospodarki. Po drugie, dlatego że w Polsce chcemy oddychać zdrowym powietrzem i mieć czyste rzeki. Po trzecie zaś UE chce nam pomóc finansowo w rozwoju nowych technologii wykorzystania węgla i byłoby niewytłumaczalne, gdybyśmy sami od nich odstępowali.
Technologie czystego węgla będą mogły być wdrożone w skali przemysłowej w perspektywie kilkunastu lat. Po katastrofie w elektrowni jądrowej w Japonii część krajów UE chce odchodzić od energetyki jądrowej, UE odchodzi też od węgla. Jakie źródła energii będą wykorzystywane w UE?
Jeśli kładzie się nacisk na odnawialne źródła energii, ciągle jeszcze drogie, to też trzeba wydać europejskie miliardy na nowe, bardziej sprawne technologie. Atom oraz węgiel, ropa i gaz jeszcze długo będą nie do zastąpienia. Niektóre kraje ograniczają programy nuklearne, a zwłaszcza zamykają starsze elektrownie. Polska, przy naszych warunkach sejsmicznych, budując elektrownie nuklearne w generacji 3+, może się czuć bezpiecznie.
Węgiel pozostanie naszym czarnym złotem, a może dołączyć do niego kiedyś gaz łupkowy. Ale oczywiście z zastosowaniem czystych technologii. Nade wszystko jednak powinniśmy w Europie i w Polsce oszczędzać energię. To jest zadanie numer 1 i właśnie z poziomu instytucji unijnych proponujemy obecnie wszystkie możliwe rozwiązania i ułatwienia w tym kierunku.
Jak pan ocenia zagrożenie ucieczką przedsiębiorstw z UE do krajów, gdzie nie ma ostrych regulacji związanych z emisją gazów cieplarnianych?
Od czterech lat w Parlamencie Europejskim przeciwstawiam się temu zagrożeniu.
UE może wprowadzić podatek węglowy nie wewnątrz, ale na zewnątrz Unii – to znaczy obciążyć cłami towary i usługi z tych krajów, które nie przestrzegają norm ochrony środowiska. Ważne też będzie porozumienie negocjowane za pół roku podczas konferencji klimatycznej ONZ w RPA. Jestem przekonany, że UE będzie się mocno bronić przed zagrożeniami. Musimy sobie z tym poradzić, na pewno nie możemy pozwolić na odpływ kapitału oraz inwestycji z UE tylko dlatego, że przestrzegamy norm ochrony klimatu.
Jest wiele opinii mówiących, że porozumienia w RPA nie uda się zawrzeć, ponieważ wiele krajów w czasach kryzysu nie będzie chciało przyjąć na siebie dodatkowych zobowiązań.
To są uzasadnione obawy. Dzisiaj mówi się raczej o metodzie małych kroków, a nie o spektakularnym jednorazowym światowym porozumieniu, obowiązującym wszystkich.
Czy cła, o których pan wspomniał, nie będą sprzeczne z zasadami WTO?
Dumping socjalny i dumping związany z ochroną środowiska jest bardzo trudny do wychwycenia i do zwalczania. Ale musimy zrobić wszystko, aby podejmując decyzje dotyczące ochrony środowiska, zapewnić konkurencyjność naszej gospodarki.
Czy zgadza się pan z twierdzeniem, że polski rząd ma niewielki wpływ na unijne decyzje w dziedzinie energetyki?
Stanowczo nie zgadzam się z tą oceną. Właśnie w roku 2008 polski rząd przekonał najpierw ośmiu partnerów unijnych, a potem całą Unię, że należy przesunąć obowiązywanie najtrudniejszych zapisów pakietu aż o 8 lat. Naszym obowiązkiem dzisiaj jest wykorzystanie wszystkich możliwości tkwiących w tak zmienionym pakiecie klimatycznym, które dają nam szanse inwestowania w polską energetykę, inwestowania w badania, w tym technologie czystego wykorzystania węgla.