Michał Szubski chce być drugą kadencję szefem PGNiG. Zamierza dokończyć ważne dla spółki inwestycje i zbić cenę rosyjskiego gazu.
W marcu kończy się obecna kadencja zarządu PGNiG. Rozpisany został już konkurs na nowy skład zarządu. Bierze pan w nim udział?
Kiedy prawie trzy lata temu obejmowałem funkcję prezesa PGNiG, obiecywałem, że priorytetem będą nie dyskusje o inwestycjach, ale ich realizacja. Słowa dotrzymałem. Ruszyła budowa kopalni gazu i ropy oraz podziemnych magazynów gazu. PGNiG zwiększyło znacznie środki na krajowe poszukiwania gazu i ropy, ale jesteśmy też znacznie aktywniejsi za granicą. Poszerzamy działalność biznesową, wchodząc w projekty elektroenergetyczne. Podpisaliśmy umowę na dostawy gazu skroplonego z Kataru, która pozwoli na prawdziwą dywersyfikację dostaw do Polski.
Przez ostatnie trzy lata cały zarząd ciężko pracował i rezultaty tej pracy są już widoczne. Jednak najbardziej wymierne efekty, co z pewnością przełoży się na wzrost bezpieczeństwa energetycznego Polski, ale też zwiększenie wartości firmy, odnotujemy podczas kolejnej kadencji. Pod warunkiem że inwestycje będą konsekwentnie realizowane i zakończone w terminach. Chciałbym, jak każdy szef, doprowadzić to, co rozpoczęte, do końca. Dlatego złożyłem swoją aplikację w konkursie.
Umowę gazową z Rosją mamy podpisaną, teraz czas na negocjowanie obniżki cen, po której ten gaz kupujemy. Jakie są szanse na cięcia?
Z punktu widzenia biznesowego wynegocjowaliśmy optymalne warunki. Mamy korzystny upust cenowy, dzięki któremu od nowego roku możemy obniżyć ceny gazu. Oczywiście już słyszę zarzuty, że obniżka będzie symboliczna, więc odpowiadam: gdyby nie wynegocjowany upust, byłaby symboliczna, ale podwyżka. Co do negocjacji cenowych z Gazpromem, to właśnie formalnie poinformowaliśmy naszych partnerów o chęci renegocjowania formuły cenowej w kontrakcie jamalskim.
Czy PGNiG będzie chciało skupić się tylko na obniżce ceny gazu, czy również na zmianie formuły cenowej, która dziś jest mocno związana z cenami ropy?
Na szczegółowe rozmowy przyjdzie czas w przyszłym roku i proszę nie wymagać ode mnie, że zdradzę detale planu negocjacyjnego. Rozmowy nie będą łatwe.
Największe koncerny gazowe Europy, które siadają teraz do negocjacji z Gazpromem, starają się związać cenę gazu w kontraktach długoterminowych np. z cenami energii lub cenami gazu na światowych giełdach.
I na razie udało się to tylko niemieckiemu Ruhrgasowi, który jest największą firmą gazowniczą w Europie, kupującą od Rosjan znacznie więcej gazu niż PGNiG. Poza tym PGNiG i tak wynegocjowało lepsze warunki niż Ruhrgas. Niemcy w wyniku negocjacji na trzy lata zmienili formułę tak że ceny gazu powiązali z cenami na rynku spot, ale dotyczy to tylko 15 proc. zakontraktowanych ilości gazu. Już dziś widzimy, że na tej formule Ruhrgas nie skorzysta.
Dlaczego?
Bo rynek kontraktów spotowych jest bardzo płynny. Latem ceny spotowe były korzystniejsze niż te wynikające z umów długoterminowych. Wystarczyło jednak, że spadła temperatura i wzrosło zapotrzebowanie na gaz, a ceny spot skoczyły. W tej chwili zrównały się z cenami z kontraktów długoterminowych. Różnice wynoszą plus minus 1 – 2 proc. My wynegocjowaliśmy jasny system upustów na 5 lat, który obejmuje też 15 proc. naszego zamówienia. Są to jednak upusty gwarantowane, niezależne od tego, jak będą się kształtowały ceny spotowe. Uważam, że takie warunki są bardziej atrakcyjne.
Część ekspertów twierdzi jednak, że należałoby odejść od wiązania się na wiele lat kontraktem z Gazpromem właśnie na rzecz zakupów spotowych.
Rozumiem, że ma pan na myśli tych ekspertów, którzy w 2006 r. zgodzili się na 10-proc. podwyżkę cen gazu w kontrakcie jamalskim. A teraz udzielają nam dobrych rad. Podchodząc wyłącznie biznesowo, to formuła cenowa w stosunku do spotu ma podstawową zaletę – jest przewidywalna. A oceniając racjonalnie, to kontrakty krótkoterminowe powinny być uzupełnieniem podstawowego kontraktu i dotyczyć 10 – 15 proc. zapotrzebowania na gaz.
W porozumieniu międzyrządowym z Rosją ustalono, że dojdzie do zmiany statutu EuRoPol Gazu i struktury właścicielskiej spółki. Na razie zmieniono tylko statut. Co z wykupem 4 proc. akcji EuRoPol Gazu od Gas Tradingu?
Jeśli chodzi o statut, to zapewniam, że wbrew temu, co mówią przeciwnicy porozumienia, strona Polska nie traci i nie straci wpływu na tę spółkę. Natomiast co do Gas Tradingu, to rada nadzorcza EuRoPol Gazu zobowiązała zarząd spółki do przedstawienia wyceny tego 4-proc. pakietu i zaproponowania drogi negocjacji z Gas Tradingiem. Audytor przygotował już wycenę. Na zainicjowanie tego procesu biznesowego są trzy miesiące.
Negocjacje na pewno nie będą proste, bo należący do Aleksandra Gudzowatego Bartimpex, udziałowiec Gas Tradingu, nie jest skłonny do sprzedaży.
To temat do rozmów dla zarządu Gas Tradingu i udziałowców tej spółki. Mimo wszystko liczę, że oferta zostanie zaakceptowana, ponieważ wykup udziałów Gas Tradingu w efekcie wyroku sądu to ostateczność, której wolelibyśmy uniknąć. Kilkakrotnie rozmawiałem z zarządem Gas Tradingu i wydaje mi się, że mamy duże szanse na ugodowe załatwienie sprawy. Tym bardziej że sama spółka Gas Trading wielokrotnie informowała, iż koncentruje się na handlu propanem i butanem na polskim rynku. Poza tym ma ciekawe plany związane z budową biogazowni.