Prezes Telekomunikacji Polskiej twierdzi, że branża po trzech latach zastoju robi krok do przodu
Mija rok od zawarcia porozumienia między UKE a TP, które zapobiegło podziałowi spółki na część hurtową i detaliczną. Zobowiązaliście się wtedy, że nie będziecie dyskryminować konkurentów i podejmiecie inwestycje w infrastrukturę telekomunikacyjną. Co zmieniło w TP to porozumienie?
Wszystkie nasze zobowiązania wynikające z porozumienia sumiennie realizujemy, ale muszę przyznać, że gdy je podpisywaliśmy, towarzyszył nam duży stres. Mieliśmy obawy m.in., czy uda się sprawnie przeprowadzić zmiany w spółce i zbudować tzw. chińskie mury rozdzielające systemy informatyczne części hurtowej i detalicznej. Od podpisania porozumienia dokonaliśmy ponad 50 ważnych zmian w strukturze działu IT, podobnie było w obsłudze. Wprowadziliśmy rozwiązania, które ułatwiają dostęp do informacji operatorom alternatywnym. Tylko od kwietnia tego roku przekazaliśmy im ponad 200 mln informacji. Udało się też zmienić mentalne nastawienie naszych pracowników. Jednak najważniejsze, co zmieniło porozumienie, to wzrost inwestycji, z których korzystają wszyscy operatorzy, a nie tylko TP. Na rynek wróciła stabilizacja, a to ona wyzwala chęć do inwestowania. Ponadto dzięki przejściu z metody wyliczania stawek hurtowych z retail minus na cost plus (z wyliczania na podstawie ceny detalicznej do liczenia według kosztów powiększonych o marże – red.) mogliśmy od października tego roku zaproponować Polakom nowe, dużo niższe ceny neostrady. W ten sposób staliśmy się znów konkurencyjni, jeśli chodzi o usługi dostępu do internetu.
W porozumieniu TP zobowiązała się do wybudowania 1,2 mln linii (500 tys. nowych i modernizacji 700 tys.) internetowych w ciągu trzech lat. Co z tego planu zrealizowano w pierwszym roku?
Na koniec września z zadeklarowanych na ten rok 317 tys. linii gotowych było 278 tys. To oznacza, że z realizacją planu jesteśmy nawet nad kreską, a trzeba pamiętać, że długa zima i powodzie wcale nie ułatwiały procesu inwestycyjnego. Chcę podkreślić, że realizacja naszych zobowiązań wynikających z porozumienia służy rozwojowi całego rynku, który po trzech latach inwestycyjnego zastoju wreszcie robi krok do przodu.
Inwestycje w ramach porozumienia z UKE mają kosztować TP 3 mld zł. Ile z tej kwoty zostało już wydane?
Rozliczamy się nie z kwoty, ale z oddawanych linii. Zakładaliśmy, że w każdym roku będziemy wydawać na ten cel około 1 mld zł, ale w 2010 roku kwota będzie trochę niższa, a w pozostałych latach wyższa. Wynika to ze specyfiki procesu inwestycyjnego.
Jednym z efektów porozumienia są wasze inwestycje w sieci w 68 gminach będących białymi plamami, jeśli chodzi o dostęp do internetu. Czy są szanse, że kolejne miejscowości też zostaną objęte podobnym programem?
Myślę, że jest taka możliwość. Na razie bardzo ściśle współpracujemy z UKE przy realizacji inwestycji w tych 68 gminach. Moim zdaniem trudno mówić dzisiaj o internetowych białych plamach. Mamy przecież także dostęp radiowy i w wyjątkowych sytuacjach satelitarny. Dlatego moim zdaniem powinniśmy raczej mówić o tzw. szarych plamach, czyli miejscach, gdzie nie ma szans na szybki internet o prędkości powyżej 6 Mb/s. Trzeba myśleć przyszłościowo. Ważną rolę powinien spełniać UKE jako doradzający gminom, jak najlepiej korzystać ze środków UE i współpracować z operatorami.
Jak dziś wygląda współpraca TP z UKE?
Nasze relacje z regulatorem stały się normalne, ale nie jest słodko. Nie możemy liczyć na żadne fory od UKE, audyt goni audyt. Taki jest los wszystkich operatorów historycznych. Dla nas jest ważne, że teraz możemy się skupić na tym, czym powinien się zajmować operator, czyli inwestycjach i budowaniu pozycji rynkowej. Po podpisaniu porozumienia wycofaliśmy z sądów wiele spraw, które były przedmiotem sporu między nami. Pojawiające się problemy rozwiązujemy na bieżąco w ramach okresowych spotkań sprawdzających, jak wdrażane są postanowienia porozumienia. Trzeba pamiętać, że podpisując porozumienie, prezes Anna Streżyńska też ryzykowała, bo było ono zawierane na zasadach gentlemen’s agreement i dopiero niedawno uzyskało sankcję prawną. To precedensowy przykład na pozytywne działania administracji państwowej, która w imię rozwoju rynku zaufała operatorowi.
Czy pana zdaniem dziś coś zagraża dotrzymaniu zobowiązań porozumienia przez TP?
Nie widzę takich zagrożeń, ponieważ sumiennie realizujemy porozumienie. Oczywiście zastrzeżenia zawsze mogą się znaleźć i mam tu na myśli przede wszystkim operatorów alternatywnych, z którymi mocno konkurujemy. Widać to zwłaszcza po wprowadzeniu nowych cenników neostrady. Nie można mieć jednocześnie setek tysięcy nowych linii wybudowanych przez TP i zachować starej metody wyliczania cen hurtowych, która była niezwykle korzystna dla konkurencji.
A na ile w skali od 2 do 5 oceniłby pan efekty porozumienia z UKE dla was i dla rynku?
Dałbym mocną czwórkę z plusem. Pani prezes UKE dała nam trójkę z plusem, ale traktuję to jako wyjątkowo wysoką ocenę i motywację na przyszłość. Na inwestycjach TP skorzysta cały rynek, także operatorzy alternatywni. Dzięki temu wszyscy będziemy mogli rywalizować z kablówkami w dużych miastach. I najważniejsze, że klienci dostają coraz lepsze usługi w rozsądnych cenach.