MICHAŁ BONI - Mamy dużo pozytywnych sygnałów w gospodarce: rekordowa konsumpcja na tle Europy, zapowiedź wzrostu inwestycji w firmach. To wskazuje, że możliwy jest wzrost w trzecim kwartale nawet na poziomie 3,4 proc. PKB.
Temperatura sporu o ustawę o finansach publicznych jest taka, jakby zawieszenie ulg miało wejść w życie teraz.
Przekroczenie progu nie jest realne. Dlatego ważna jest spokojna dyskusja na ten temat. Mamy dużo pozytywnych sygnałów w gospodarce: rekordowa konsumpcja na tle Europy, zapowiedź wzrostu inwestycji w firmach. To wskazuje, że możliwy jest wzrost w trzecim kwartale nawet na poziomie 3,4 proc. PKB. Oczekiwania są pozytywne. Jak zaczniemy mówić, że za chwilę przekroczymy próg, to wygenerujemy odwrotny trend, który może zahamować wzrost gospodarczy.
To stąd kłopoty z zaakceptowaniem przez komitet stały?
Ta ustawa ma dwa obszary. Jeden jest związany bezpośrednio z budżetem, dotyczy konsolidacji finansów, upłynnienia pieniędzy w budżecie, reguły fiskalnej czy zapowiedzianych w wieloletnim planie finansowym możliwych podwyżek VAT po przekroczeniu progów ostrożnościowych. Drugi obszar to program naprawczy zakładający możliwą likwidację ulg po przekroczeniu progu 55 proc. długu w stosunku do PKB. Tu resorty zgłaszają różne opinie. Uważam, że można wyjąć z projektu te elementy niezbędne i uchwalić je szybko, a pakiet naprawczy zostawić do dalszej dyskusji. Taką rekomendację przedstawiliśmy na komitecie, zamykając już dyskusję nad pierwszą częścią ustawy. Minister finansów rozważy, czy tę dwutorową drogę, moim zdaniem szybszą i lepszą, przyjmie.
Ale pakiet miał być dla rynków uwiarygodnieniem działań rządu.
Rozumiem ten argument, ale dajmy sobie trochę czasu na przedyskutowanie tych rozwiązań. Niektóre z nich mają charakter kontrowersyjny. Jeśli mówimy o możliwości zawieszenia ulgi prorodzinnej, to pamiętajmy, że w latach 2012 – 2015 drugi powojenny wyż będzie w wieku, w którym w rodzinach przychodzą na świat pierwsze i drugie dzieci. Czyli akurat w tym czasie byłby to ruch antydemograficzny. Poza tym można tę ulgę zmienić na trwałe, by bardziej wspierać urodzenie trzeciego czy kolejnych dzieci.
Pozostałe propozycje też są kontrowersyjne?
Wątpliwości budzi propozycja likwidacji kosztów uzyskania przychodu. To da 800 mln zł oszczędności – z punktu widzenia budżetu to niezbyt duża suma. Naukowcy do swoich, w wielu wypadkach niewysokich wynagrodzeń dodają wyższe dochody z tego tytułu. To samo dotyczy ludzi kultury. To narzędzie zmniejsza presję na wzrost wynagrodzeń w jednostkach naukowych czy w sektorze kultury. Gdyby o tym dyskutować, można by rozważyć np. próg dochodowy 120 tys. zł, po którym korzystanie z tego rozwiązania jest zawieszane.
Jolanta Fedak proponuje jeszcze zawieszenie składki do OFE.
Można traktować to jak walkę z OFE, ale to śmieszne. Tak zrobiła Estonia, tylko że zapowiedziała jednocześnie, w jaki sposób nastąpi zwrot tej składki. Tu chodzi o pieniądze obywateli, którzy powinni wiedzieć, w jaki sposób zostaną one im potem zwrócone, albo zgodzić się na to, aby były lokowane inaczej, np. w ZUS. Do tego nie wiadomo, czy polskie fundusze nie spróbowałyby prawnie podważyć takiego rozwiązania.
Propozycja rozdzielenia ustawy to kontra do ministra finansów?
Nie. Ja po prostu uważam, że narzędzia w programie naprawczym trzeba dokładnie przemyśleć. Może trzeba dodać inne, tak by z jednej strony spełnić oczekiwania rynków, by wiedziały, co się stanie, a z drugiej nie wywołać wilka kryzysu, a już na pewno nie wyhamować wzrostu gospodarczego.