ENRICO PAVONI mówi o pomocy publicznej i planach włoskiego koncernu - Przy uruchamianiu produkcji modelu 500 nie prosiliśmy o wsparcie. Gdy przed 10 laty uruchamialiśmy produkcję silnika Diesla, jedyną formą pomocy było zwolnienie z podatku w ramach specjalnych stref ekonomicznych. W czerwcu w Bielsku-Białej rozpoczęliśmy produkcję nowego silnika benzynowego, na który otrzymaliśmy od rządu 14,7 mln zł.
ROZMOWA
MARCIN PIASECKI:
Jak to w końcu jest z pomocą publiczną na uruchomienie produkcji Lancii Ypsilon w Tychach? Staracie się o nią? Ze strony Fiata dochodzą sprzeczne sygnały.
ENRICO PAVONI*:
Podejmujemy starania. Nieraz miały miejsce rozmowy z Ministerstwem Gospodarki. Sprawa ma stanąć na komitecie międzyresortowym. To nie wnioskodawca ustala poziom wsparcia, ale rząd, który nam żadnych kwot nie podawał.
Dlaczego staracie się o taką pomoc?
Dlatego, że jest. Wielu naszych konkurentów otrzymało wsparcie, my też chcemy skorzystać.
Ile pieniędzy już dostaliście od państwa?
Przy uruchamianiu produkcji modelu 500 nie prosiliśmy o wsparcie. Gdy przed 10 laty uruchamialiśmy produkcję silnika Diesla, jedyną formą pomocy było zwolnienie z podatku w ramach specjalnych stref ekonomicznych. W czerwcu w Bielsku-Białej rozpoczęliśmy produkcję nowego silnika benzynowego, na który otrzymaliśmy od rządu 14,7 mln zł.
A czy chcecie objąć fabrykę w Tychach specjalną strefą ekonomiczną?
Nie mamy takich planów. Strefa jest w Bielsku-Białej, niektórzy związkowcy apelowali o utworzenie strefy w Tychach. Ustawa jednak za bardzo na to nie pozwala, ponieważ tereny fabryki są prywatne.
Jak się pan czuje z tym, że nowa Panda nie będzie produkowana w Tychach?
Ani źle, ani dobrze. Warunkiem rozwoju fabryki nie jest produkcja konkretnego modelu samochodu. Wielokrotnie rozpoczynaliśmy i kończyliśmy w Tychach produkcję jakiegoś samochodu. Oprócz Pandy mamy jeszcze dwa modele i trzeci, który uruchomimy w przyszłym roku. Niektórzy nazywają produkcję 120 tys. samochodów rocznie niszową. Nie mogę się zgodzić. W Polsce jest kilka fabryk, których produkcja wynosi 120 tys., a u nas w tylu egzemplarzach będzie produkowany tylko jeden model. Zresztą uruchomienie teraz u nas nowej Pandy byłoby niemożliwe. Nie mamy więcej miejsca, są problemy logistyczne, z koleją, drogami. Na terenie fabryki w Tychach pracuje łącznie ok. 13 tys. osób.
Ile z tych osób zostanie zwolnionych?
Nie myślę o zwolnieniach, jeśli ktoś je planuje, niech podniesie rękę.
Jak wytłumaczyć biznesowy sens rozpoczęcia produkcji nowej Pandy we Włoszech? W Polsce koszty są niższe.
Niskie to trudne określenie. Koszty produkcji rosną bardzo szybko, najbardziej płace. Niebawem dogonią poziom włoski, bo tam stoją w miejscu. To nie jest tak, że w Polsce jest tanio, to mit. Pracownicy we Włoszech zarabiają niewiele więcej.
Sam dyrektor generalny Fiata Sergio Marchionne powiedział, że przenoszenie produkcji do Włoch jest ewenementem.
To jest fragment wypowiedzi, wyrwany z całości. W efekcie my niczego nie przenosimy. To nie jest tak, że w Tychach zostanie dziura. My wciąż produkujemy Pandę, Fiata 500, Forda Ka, a niebawem Ypsilon. Mamy dużo pracy. Decyzja dotycząca nowej Pandy jest decyzją zarządu w Turynie. Mogę się tylko domyślać jej przyczyn. We Włoszech jest pięć zakładów, które łącznie w ubiegłym roku wyprodukowały tyle, ile my w Tychach. Zarząd chciał znaleźć lepszy rozkład produkcji między różnymi zakładami, aby nie było tak, że w jednej fabryce są nadgodziny, a w drugiej jest przerwa w produkcji.



Ta decyzja pewnie bardzo się spodobała politykom we Włoszech? Zasłużyliście na pomoc od rządu w Rzymie.
Nic o tym nie wiem. Rząd nie włącza się w ten temat.
We Włoszech nie staracie się o pomoc publiczną, a w Polsce tak?
To nie tak. Po prostu w Polsce istnieje ten instrument, korzystają z niego wszyscy. Dlaczego nie Fiat? Do tego ta koszmarna atmosfera, jaka się z tym wiąże. Napisaliście, że to z naszej strony szantaż. Złożyliśmy, jak każdy, wniosek. Z szantażem to nie ma nic wspólnego. A inwestycje związane z Lancią Ypsilon tak czy inaczej już rozpoczęliśmy.
W zeszłym roku wyprodukowaliście blisko 300 tysięcy pand. Przecież takiego poziomu nie da się utrzymać, stara wersja będzie schodzić z rynku. Czy Ypsilon jest w stanie uzupełnić tę wyrwę?
Nasz potencjał to pół miliona aut. Będziemy produkowali cztery modele. Wystarczy, żeby obecny model Pandy sprzedawał się w liczbie ok. 100 tys. Wtedy i tak wykorzystamy zdolności produkcyjne. Oczywiście, o ile rynek nie zrobi nam jakiejś niespodzianki. Jeśli problemy się pojawią, to rozwiążemy je bez zwolnień, znajdując rozwiązanie ze związkami zawodowymi.
Jakie?
Na przykład bardziej elastycznie podejście do pracy. Mamy propozycję, aby ewentualne postoje odpracować, gdy będzie zapotrzebowanie na godziny nadliczbowe. Taką możliwość daje ustawa. Dzień przestoju za dzień pracy.
Prasa twierdzi, że deklarowany przez państwa poziom inwestycji – 1,4 mld zł – w uruchomienie produkcji Lancii Ypsilon jest wygórowany, nigdy tyle nie wydacie.
Taka opinia jest dla nas obraźliwa. Dostaliśmy zgodę zarządu w Turynie na uruchomienie tej inwestycji. To jest nowy samochód, nowa platforma.
Nawiasem mówiąc, kompletnie nie rozumiem, skąd się bierze ta nagonka na nas. Przecież w Tychach mieliśmy też na karku polityków odwiedzających pracowników, którzy rzekomo mają stracić zatrudnienie. Był Grzegorz Napieralski, potem przyjechał prezes Jarosław Kaczyński. Nie wiem, o co chodzi. Tym bardziej że do PAP wysłaliśmy sprostowanie wraz z naszymi oświadczeniami. Nikt się jednak na nie nie powoływał. Nie wiem, o co chodzi.
O kampanię wyborczą i deklaracje troski o fabrykę.
To znaczy, że my się o nią nie troszczymy? Czy zależałoby nam na zmarnowaniu tego, co zbudowaliśmy przez 20 lat?
Nie będziecie produkować w Polsce nowego modelu. Naturalne jest pytanie, co będzie z fabryką, co będzie z ludźmi.
Naturalne może jest. Tylko dlaczego nikt nie bierze pod uwagę naszego stanowiska? Rozumiem, że moje słowo, reprezentanta jednego z największych inwestorów, nie jest nic warte w tym kraju. Deklarowałem wielokrotnie, że nie chcemy zwalniać, że mamy zabezpieczoną zdolność produkcyjną. Co jeszcze mogę powiedzieć? Lepiej mieć cztery auta w produkcji niż jedno. Każdy z modeli ma bowiem swoje cykle, które w pewnym momencie się kończą. Dlatego wolę mieć 500, Forda Ka, obecną Pandę i nowy Ypsilon, a w przyszłości jeszcze coś.
Co?
Tego nie wiem, ale regularnie uruchamiamy produkcję nowych modeli. 8 – 10 w ciągu 10 lat.
Jak będzie wyglądała fabryka w Tychach na przykład za pięć lat?
Tak jak dzisiaj. Myślę, że potencjał produkcyjny nie będzie zwiększony. Byłoby to trudne z punktu widzenia logistyki. Już teraz mamy problemy np. z koleją, a tą drogą dużo eksportujemy i importujemy. W godzinach szczytu przy fabryce tworzą się ogromne korki, w których stoją ciężarówki i samochody osobowe. Zwiększenie produkcji byłoby ryzykowne. Dlatego widzę fabrykę taką jak teraz, produkującą pół miliona aut, zatrudniającą podobną liczbę osób.
*Enrico Pavoni
jest prezesem Fiata Auto Poland od 2002 r.
Wyniki Fiat Auto Poland / DGP