KRZYSZTOF BARTUŚ - Usuwanie skutków wielkiej wody pochłonie miliardy złotych. Jeżeli skala zniszczeń będzie porównywalna z tymi z 1997 r., ostateczny koszt może sięgnąć od 30 do 40 miliardów złotych.
ROZMOWA
ROBERT ZIELIŃSKI:
Ile będzie nas kosztować ta powódź?
KRZYSZTOF BARTUŚ*:
Usuwanie skutków wielkiej wody pochłonie miliardy złotych. Jeżeli skala zniszczeń będzie porównywalna z tymi z 1997 r., ostateczny koszt może sięgnąć od 30 do 40 miliardów złotych. Trzeba podkreślić, że ten ogromny koszt spadnie w głównej mierze na zwykłych mieszkańców oraz przedsiębiorców. Tak właśnie było przed 13 laty, gdy zewidencjonowane koszty sięgnęły 15 miliardów, a faktyczne ok. 20 miliardów złotych. Do kosztów spoza ewidencji należą te, które są ponoszone we własnym zakresie. Z naszych analiz wykonywanych na potrzeby oszacowania skutków finansowych powodzi wynika, że przeciętny koszt remontu każdego podtopionego domu wynosi 30 do 40 procent wartości nowego, czyli ok. 100 – 120 tysięcy złotych.
W jakiej sytuacji są przedsiębiorcy, którzy zostaną podtopieni?
Każdy dzień przerwy w działalności firmy to potężne straty. W skrajnych sytuacjach może to doprowadzić do upadku przedsiębiorstwa. A stan lokalnego biznesu przekłada się na stan finansów gminy.
Rachunek ekonomiczny wskazuje, że warto inwestować w ochronę przeciwpowodziową. Czemu nie jest to oczywiste dla władz?
Trudno się dziwić zwykłym ludziom, że unikają ubezpieczeń, skoro samo państwo i samorządy niechętnie łożą na zapobieganie. Wiadomo, że gminy ponoszą koszta powodzi głównie przez wzgląd na zniszczoną infrastrukturę. Ale i tak największy koszt ostatecznie spada na poszczególnego mieszkańca czy przedsiębiorcę.
*Analityk i doradca rynku nieruchomości, prezes Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości Mrn.pl