Rozmawiamy z JACKIEM BĄKOWSKIM, prezesem Agencji Rezerw Materiałowych - Zmiana obowiązujących zasad tworzenia zapasów interwencyjnych paliw może kosztować przedsiębiorców 1,2 proc. wartości detalicznej od każdego sprzedanego litra benzyny czy oleju napędowego.
Trwają prace nad nową dyrektywą UE o minimalnych zapasach ropy naftowej i paliw. W efekcie w Polsce planowana jest całkowita przebudowa systemu tworzenia i utrzymywania zapasów interwencyjnych, która może okazać się dla budżetu państwa bardzo kosztowna. Czy zmiany są niezbędne?
– Rewizja dotychczasowych unijnych rozwiązań legislacyjnych, na których oparte są mechanizmy tworzenia i utrzymywania zapasów ropy naftowej i produktów ropopochodnych, jest potrzebna. Obowiązująca do tej pory legislacja unijna w zakresie rynku paliw została wprowadzona ponad 40 lat temu i wymaga adaptacji do obecnych rozwiązań prawnych, podyktowanych zmianami strukturalnymi zarówno w Unii Europejskiej, jak i na międzynarodowym rynku naftowym. W czasie kiedy obowiązujące rozwiązania legislacyjne wchodziły w życie, UE liczyła sześciu członków. Obecnie UE zrzesza 27 państw, z których znaczna część należy do Międzynarodowej Agencji Energii.
Głównym celem nowej dyrektywy jest wzmocnienie systemu zapasów interwencyjnych ropy naftowej, w tym również poprzez rozwiązania podnoszące zdolność i gotowość do skutecznego, w pełni skoordynowanego reagowania na ewentualne przerwy w dostawach ropy. Obecne zróżnicowanie rozwiązań prawnych, regulujących mechanizmy tworzenia zapasów obowiązkowych w państwach członkowskich UE, utrudnia monitorowanie zapasów, a także zapewnienie wymaganej dostępności oraz ich wykorzystania w sytuacjach kryzysowych.
Dlaczego zmiany budzą zatem tyle kontrowersji?
– Projektowana nowa dyrektywa zawiera szereg rozwiązań, które generują dla państw zobowiązanych do jej stosowania dodatkowe koszty. Aktualnie najgorętsze dyskusje dotyczą propozycji wzrostu poziomu zapasów państwowych i konieczności utrzymywania ich jedynie w produkcie gotowym, czyli paliwach, a nie jak obecnie również w postaci surowej ropy. Kontrowersyjnym jest też plan bilansowania poziomu zapasów jedynie w ujęciu asortymentowym, a nie jak dotychczas grupy asortymentowej. Nie będzie zatem możliwości utrzymywania zapasów lekkiego oleju opałowego zamiast oleju napędowego, jak w obecnym stanie prawnym.
Jakie będą tego konsekwencje?
– Ewentualne przyjęcie powyższych zapisów generować będzie dodatkowe koszty związane zarówno z przebudową dotychczasowej struktury zapasów, w tym głównie w zakresie kosztów ich magazynowania i rotacji, jak również z koniecznością rozbudowy infrastruktury magazynowej.
Również propozycja tygodniowego raportowania do UE o poziomie zapasów interwencyjnych i handlowych, w mojej ocenie, niepotrzebnie podniesie koszty administracyjne funkcjonowania systemu zapasów.



Można spodziewać się zatem, że składki, które będą płacić przedsiębiorcy w nowym systemie zapasów obowiązkowych, będą wyższe od kosztów ponoszonych przez nich obecnie?
– Wspomniane propozycje zmian w systemie tworzenia i utrzymywania zapasów interwencyjnych paliw są dopiero na etapie prac koncepcyjnych i trudno jest, w sposób precyzyjny, określić wysokość składki, jaką producenci i handlowcy musieliby wpłacać w zamian za zniesienie z nich fizycznego obowiązku utrzymywania ustawowych zapasów obowiązkowych.
Aktualnie przedsiębiorcy koszty tworzenia zapasów wliczają do cen paliw, ale przy systemie agencyjnym, szczególnie w okresie przejściowym, koszty te będą wyższe niż obecnie, chociażby z uwagi na to, że znacząca część zapasów obowiązkowych przechowywana jest w bazach przedsiębiorców po ich kosztach własnych.
O jakim poziomie kosztów mówimy?
– Posiłkując się doświadczeniami Belgów, którzy przewidzieli podobną zmianę systemu w ciągu pięciu lat i zainicjowali już ten proces, należy wskazać, iż przyjęte przez nich stawki określone zostały w 2008 roku na ok. 15 euro za m sześc. wprowadzonego na rynek paliwa. To około 1,2 proc. ceny detalicznej. Prawdopodobnie w okresie przejściowym w Polsce stawki byłyby podobne. Sądzę, że po zbudowaniu nowego systemu mogłyby zostać one jednak obniżone do stawek zbliżonych do obowiązujących w krajach, gdzie system agencyjny już istnieje, tj. do ok. 0,5–0,9 proc. ceny paliwa wprowadzonego na rynek.
JACEK BĄKOWSKI
W 1990 roku ukończył Wyższą Szkołę Rolniczo-Pedagogiczną w Siedlcach z tytułem inżyniera rolnictwa. Od czerwca 2008 r. prezes Agencji Rezerw Materiałowych. Wcześniej przez trzy lata piastował stanowisko wicedyrektora, a potem dyrektora biura analiz i programowania w ARM.