Rozmawiamy z IRENEUSZEM PERKOWSKIM, prezesem zarządu Enion Energia - Popyt na prąd w przemyśle spadła o 6-7 proc., ale gospodarstwa domowe nie ograniczyły zużycia. Kłopoty z płatnościami mogą się zacząć w połowie roku. Wzrosło ryzyko handlowe.
URE odrzucił wniosek Energi o zatwierdzenie taryfy zakładającej możliwość wzrostu cen dla odbiorców indywidualnych zużywających ponad 1500 Kwh rocznie. Nie będzie obniżek cen dla przemysłu?
- Były oceny, że zgoda na taryfę Energi i jej zastosowanie przez polskie grupy energetyczne pozwoli na tyle zwiększyć przychody z deficytowej teraz sprzedaży energii dla gospodarstw domowych, że bez obniżki cen węgla umożliwi zmniejszenie cen dla przemysłu o 4-5 proc. W skali kraju przemysł mógłby zapłacić 600 mln zł mniej za energię. Skoro regulator nie godzi się na takie rozwiązanie, nie należy się spodziewać spadku cen dla przemysłu. To zwiększanie zagrożenia utratą miejsc pracy w imię ochrony konsumenta.
TARYFA SOCJALNA
Regulowane ceny dla gospodarstw domowych nie pokrywają sprzedawcom kosztów jej zakupu od wytwórców. Grupy energetyczne chciały, żeby regulator zgodził się na podwyżkę cen dla odbiorców indywidualnych, od zużycia 1200-1500 Kwh rocznie w górę.
● Co decyzja regulatora oznacza dla rynku handlu energią?
- Sytuacja stała się kuriozalna. Grupa sprzedawców, którzy nie obsługują gospodarstw i nie ponoszą strat na sprzedaży energii odbiorcom indywidualnym, co nas będzie kosztowało 120 mln zł, może taniej sprzedawać biznesowi.
● O ile wzrosłyby ceny energii dla gospodarstw, gdyby zostały uwolnione od początku roku?
- Około 40 proc., co bez zmian cen dystrybucji oznaczałoby 20-proc. wzrost łącznych opłat za prąd. Po przeliczeniu tych podwyżek na złote to wygląda zupełnie inaczej. Regulator zgodził się na nieco ponad 20-proc. podwyżkę cen energii, opłaty za dystrybucję obniżył. Dla średniego odbiorcy oznaczało to wzrost opłat o 8 zł netto miesięcznie. Przy wzroście cen o 40 proc. i bez zmian cen dystrybucji opłaty wzrosłyby o 13 zł miesięcznie.
● Skończyłoby się na 40 proc.?
- Nie byłoby więcej. Nie podyktujemy cen, których klienci nie będą mogli zapłacić. Zgadzam się, że najbiedniejsi odbiorcy - przy podwyżkach rzędu 150 zł na rok - powinni być objęci ochroną socjalną.



● Jak kształtują się popyt i płatności za prąd?
- Obserwujemy spadek popytu ze strony przemysłu rzędu 6-7 proc., ale ze strony gospodarstw domowych nie. Nikt nie gasi światła z powodu kryzysu. Kłopotów z płatnościami jeszcze nie ma. Myślę, że w połowie roku mogą się zacząć. Popyt ze strony przemysłu może w tym roku spaść o ponad 10 proc. Nie wiadomo, jak się skończą problemy z opcjami walutowymi. My ich nie mamy, ale nasi klienci mają.
● Sprzedawcy kupili od elektrowni mniej energii, niż zakładają, że sprzedadzą w 2009 roku. Popyt zaczął spadać. Czy to się przełoży na spadek cen?
- Pole manewru jest niewielkie. Można założyć, że sprzedawcy w sumie kupili około 80 proc. energii, którą planowali sprzedać w tym roku. Zostaje około 20 proc. energii, która będzie tańsza, niż przewidywaliśmy. Na to nakłada się spadek popytu, który sięgnie w przemyśle ponad 10 proc. Tańszej energii zostaje w całości sprzedaży tylko około10 proc. Średnie koszty zakupu całej energii wyjdą niższe od przewidywanych, ale musimy pokryć straty na sprzedaży prądu dla gospodarstw domowych i koszty związane ze zmianą sposobu poboru akcyzy.
● Wytwórcy energii, którzy od marca przestali płacić akcyzę, nie obniżyli cen o pełną jej stawkę?
- Nie chcą o tym słyszeć. Już dawno temu, gdy była mowa o zmianie sposobu poboru akcyzy, w umowach pojawiły się klauzule określające, że gdy ten podatek zaczną płacić sprzedawcy zamiast wytwórców, to elektrownie obniżą cenę nie o 20 zł, ale o 17,5 zł. Teraz przy zakupie każdej 1 MWh ponosimy dodatkowy koszt 2,5 zł. To niemało, dla nas około 47 mln zł. Mógłbym próbować odzyskać te 2,5 zł w cenach od odbiorców przemysłowych, ale tego nie zrobię, bo ceny i tak są wysokie, więc naraziłbym się na utratę klientów. Liczę, że dokupię energię na tyle tanio, że zrekompensuje mi to dodatkowe koszty związane ze zmianą poboru akcyzy, ale to mi ogranicza pole negocjacji z klientami.
ZMIANA W AKCYZIE
Od marca zmienił się sposób poboru akcyzy na energię elektryczną. Wcześniej płacili ją producenci energii, a teraz płacą ją sprzedawcy. Stawka akcyzy pozostała bez zmian i wynosi 20 zł za 1 MWh, akcyzą nadal nie jest nią objęta energia ze źródeł odnawialnych.
● Ile Enion Energia straci w tym roku?
- Chociaż tracimy na gospodarstwach domowych, to w sumie nie poniesiemy strat. Mamy w spółce sześć elektrowni wodnych i ich przychody powinny nam zrekompensować straty na sprzedaży energii.
● Jeśli zużycie energii w przemyśle spadnie o 10 proc., to w przyszłym roku ceny spadną?
- Nie chcę zgadywać. To będzie zależało od: popytu, co się stanie z cenami węgla, CO2 i jakie będą skutki planowanego nałożenia na producentów obowiązku sprzedaży części energii w trybie publicznym. Coś konkretnego będzie można powiedzieć we wrześniu. Wtedy odbiorcy zamawiający mogą zmieniać zapotrzebowanie bez ponoszenia dodatkowych kosztów i pewnie każdy, kto będzie potrzebował mniej, zgłosi to.
● Co zrobić z cenami dla gospodarstw domowych? Szybko uwolnić, bo i tak kiedyś wzrosną?
- Jeśli nie uwolnić, to chociaż zawrzeć kompromis społeczny. Chodzi o to żeby uspokoić rynek, w tym odbiorców. Wolałbym usłyszeć, że te ceny zostaną uwolnione nawet za dwa, trzy lata i w tym czasie wzrosną tylko do jakiejś kwoty. Można byłoby robić plany, a tak pracujemy w ciągłej niepewności. Regulator dwa razy zapowiadał uwolnienie tych cen i przed końcem roku poinformował, że nic z tego. Nie sposób podejmować racjonalnych decyzji, gdy polityka regulacyjna jest nieprzewidywalna.
● IRENEUSZ PERKOWSKI
prezes Enion Energia od maja 2007 r., członek Rady Zarządzającej Towarzystwa Obrotu Energią. Z energetyką związany ponad 20 lat